MSC Music Player

sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 9

UWAGA !

       Jutro pojawi się kolejny rozdział !



"Wszystko przyjdzie z czasem. Trzeba tylko umieć cierpliwie czekać."

~Louis~

- O tym, że Lou przyjeżdża dziś po Lux - westchnął Niall. On to jednak potrafi kłamać, a w temacie jedzenia to najbardziej. Jeżeli ona usłyszała to, że nazwaliśmy ją siostrą Niall'a... to nie jest dobrze.
- Nie rozumiem... - zmarszczyła brwi. Jak ona słodko teraz wygląda. Louis, ogarnij się idioto !
- Lux planowała niedługo przyjechać, żeby zrobić ci niespodziankę i ty miałaś się o tym nie dowiedzieć - wymigał się jakoś. Jeżeli ona w to uwierzy to będzie cud. A jeśli nie, to znaczy, że Ten na Górze, bardzo chce nam pokrzyżować wszystkie plany.
- A, o to chodzi. To miło. Polubiłam ją, jest urocza - uśmiechnęła się. Ona naprawdę w to uwierzyła. - A tak przy okazji, to dlaczego nie ma u mnie wody ? - kolejna osoba, która o to pyta. Pierwszą byłem oczywiście ja.
- Jakaś awaria... długa historia. Jeśli chcesz to możesz skorzystać z mojej - Niall wskazał na jedne z drzwi.
- Dzięki. To zaraz wracam.
- Okey - uśmiechnął się blondyn, a kiedy wyszła odwrócił się w moją stronę szczerząc się jak głupi.
- Co ? - spytałem kompletnie nic nie rozumiejąc. Uśmiecha się jak jakiś pedofil i weź tu człowieku się nie przestrasz. Jeszcze jak ci nic nie powie to na pewno dużo się dowiesz.
- Widziałeś jak się na ciebie patrzyła ?- powiedział, a ja tylko westchnąłem.
- Teraz będziesz robił wszystko, abym uwierzył, że mam szanse ? - popatrzyłem na niego spode łba.
- Nieee... Po prostu stwierdzam fakty. Patrzyła tylko na ciebie. I nie próbuj mi wmówić, że tak nie było - utwierdzał się przy swoim.
- Dobra, mów sobie co chcesz, ja i tak nie mam zamiaru tego słuchać - powiedziałem z uniesionymi rękami, a następnie skierowałem się do drzwi. Już miałem je otworzyć, kiedy poczułem mocne uderzenie w twarz. Nieźle się zapowiada. Dostałem drzwiami w moją buźkę. Syknąłem z bólu, odchodząc do tyłu.
- O mój Boże ! Przepraszam ! Nic ci nie jest ?! - krzyczała Summer. W sumie to miło, że się tak przejmuje.
- T-t-tak, jest okey - powiedziałem przymrużając oczy i zasłaniając ręką czoło, żeby choć trochę uśmierzyć ból.
- Naprawdę, ja nie chciałam - zaczęła się tłumaczyć.
- Nic się nie stało. Jest dobrze - uśmiechnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia. Następnie skierowałem się do kuchni. Wyjąłem z zamrażarki lód i przyłożyłem do bolącego miejsca.
- Co ci się stało Louis ? - usłyszałem głos Lux.
- Stary, a ty się z kimś biłeś czy jak - zaśmiał się Liam.
- Bardzo śmieszne. Oberwałem drzwiami.
- Uuu... no to współczuję. Chodź Lux, zrobimy śniadanie, okey ? - zwrócił się do dziewczynki.
- Tak !

*//*//*
~Niall~

Kiedy Summer weszła do pokoju to aż mi serce stanęło. W tamtym momencie modliłem się tylko o to, żeby nie usłyszała tego czego wiedzieć nie powinna. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane. Nie mogę tego przed nią dłużej ukrywać, ale nie mogę też powiedzieć tak od razu. Ugh ! Tak źle i tak niedobrze. Muszę się na spokojnie zastanowić nad tym. Ale najpierw zejdę na dół na śniadanie. Tak jak postanowiłem, zszedłem do kuchni, gdzie oprócz chłopaków była też Lou.
- Hej Lou ! - przywitałem się.
- Cześć Niall'er - przytuliła mnie.
- Widzę, że już wróciłaś.
- Tak, było nawet ciekawie z tymi tancerkami. Gdzie moja córka ?
- Gdzieś z Harry'm. Przecież wiesz, że to jej "opiekunka" od czasu kiedy się urodziła.
- Haha. Tak - zaśmiała się. - Traktuje ją jak córkę, a ona ma już tatę.
- Taki jest już Harry. Jego nie ogarniesz - śmiałem się dotąd, aż nie przyszli. 
- Mama ! - dziewczynka wpadła w jej ramiona.
- Cześć szkrabie. Tęskniłam, a ty ?
- Bardzo ! - kobieta znów się zaśmiała.
- Zostaniecie na śniadanie ? - spytałem.
- Jasne, prawda Lux ?
- Ja już jadłam - przypomniała malutka.
- O, no to ja zjem.
- A my z Harry'm pójdziemy bawić się w księżniczki - pociągnęła Loczka za rękę, wychodząc z pomieszczenia.
- Co ? Nie, błagam... mała - jęczał wychodząc z kuchni. Ona go kiedyś zamęczy. Lou usiadła do stołu, a Liam wrócił do robienia naleśników.
- Chcesz kawy ? - spytał Louis, podchodząc do expressu.
- Chcę - powiedziała ziewając.
- Taka jak zawsze, mała czarna ? - spytał odwracając się do niej.
- Trafiłeś - powiedziała wystawiając do niego wskazujący palec, aby przyznać mu rację.
- Słuchaj Lou... - odezwałem się, opierając się o blat za mną.
- No ? - spytała upijając łyk kawy, którą przed chwilą dostała.
- Pamiętasz jak mówiłem ci o mojej siostrze ? - ściszyłem głos, a ona pokiwała głową.
- Już jest ? - powiedziała cicho.
- Tak, ale pamiętaj, że ona nie może się o tym dowiedzieć - szeptałem.
- Tak, wiem. Lux też nic lepiej nie mówmy, bo znając ją to zaraz wygada.
- Dzięki, jesteś wielka.
- Lou do usług - przyznała sama sobie rację. Ona jednak ma wysoką samoocenę. Po 5 minutach zeszła Summer w towarzystwie Vanessy.
- O hej ! Ty pewnie jesteś mamą Lux ? - spytała brunetka. 
- Tak, to ja. Lou Teasdale, miło cię poznać - wyciągnęła w kierunku Summer dłoń, którą po chwili brunetka uścisnęła.
- Mi również. Summer Smith - uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
- Byłoby fajnie - speszyła się dziewczyna. - Em... a to moja przyszywana siostra, Vanessa - wskazała na blondynkę.
- Hej - przywitały się równo, a potem wybuchły śmiechem. Zjedliśmy śniadanie, po którym Lou i Lux już pojechały. Wróciłem do swojego pokoju. Wziąłem gitarę i trzymając ją w ręku usiadłem na łóżku, zaczynając grać jakąś melodię. Po jakimś czasie przyszła do mnie Summer.
- Hej, moglibyśmy dokończyć tą piosenkę, którą pisaliśmy dwa dni temu ? - spytała nieśmiało.
- Jasne - uśmiechnąłem się szeroko i poklepałem miejsce obok siebie, wskazując aby usiadła.
- Mam kilka pomysłów, więc pomyślałam, że mi pomożesz.
- W takim razie słucham.

*//*//*
~Summer~

Właśnie skończyliśmy z Niall'em pisać tą piosenkę. W końcu się udało i ten powalony Matt nie będzie się czepiał. Muszę przyznać, że fajnie nam się razem pisało. Nie dziwię się, że każdy chce z nim pracować. Jednak ja mam to szczęście i mi się udało. Z czego jestem naprawdę dumna, bo uważam, że ta piosenka jest świetna. Ale jestem skromna. Wróciłam do swojego pokoju. Ponieważ jest po 13:30, postanowiłam, że w końcu rozpakuję walizki. Jestem tu już ponad tydzień, a jeszcze tego nie zrobiłam. Leń ze mnie i wątpię, żeby udało mi się to zmienić. Podeszłam do walizek, które przeniosłam do garderoby, aby łatwiej było mi to wszystko uporządkować. Jejkuuu... 6 walizek... Trochę tego jest. Otworzyłam pierwszą z nich, w której były bluzki, koszulki i inne takie.
Zaczęłam je wszystkie wieszać na wieszakach. Kończyłam właśnie pierwszą walizkę, kiedy natrafiłam na woreczek z białym proszkiem. Kokaina. Wszystko powróciło. Tak długo jej nie brałam. Nie powstrzymam się. Jestem na głodzie. Muszę wziąć. Walczyłam ze swoimi myślami, jaką decyzję mam podjąć. W końcu ulegając, otworzyłam powoli woreczek, wpatrując się w jego zawartość.
- Summ... Co to jest ?! - słysząc krzyk Niall'a, schowałam to za plecami. Kiedy on tu wszedł ?! Jasna cholera ! Nie odezwałam się do niego ani słowem.
- Oddaj to - pokiwałam przecząco głową. - Oddaj to ! - znów pokręciłam głową. - Summer, do cholery ! Masz to oddać, albo cały świat się o tym dowie ! - chwilę się zastanowiłam i oddałam mu woreczek. Bądź co bądź, ale świat nie może wiedzieć. Nie chcę zniszczyć sobie kariery. Za długo na to pracowałam, by to wszystko stracić. Blondyn wziął do ręki narkotyk i chwilę go obserwował.
- Co to jest ?! - warknął. - Amfetamina ?! Kokaina ?! A może chciałaś się zabić i to heroina ?! Odpowiedz co to jest !
- Kokaina !
- Dlaczego chciałaś to wziąć ? - powiedział jakoś tak łagodnie. 
- Jestem na głodzie - rozpłakałam się. 
- Nie oddam ci tego cholerstwa - wycedził przez zęby.
- Potrzebuję tego ! - dławiłam się własnymi łzami.
- Nie potrzebujesz !
- Potrzebuję ! Jestem narkomanką - powiedziałam osuwając się na podłogę. 
- Ile już nie brałaś ? - spytał przykucając obok mnie.
- 3 tygodnie - powiedziałam po zastanowieniu.
- Jeżeli wytrzymałaś tyle, to nie jesteś narkomanką - powiedział łagodnie. - Wiem, że masz tego więcej. Oddaj mi to - pokiwałam głową przecząc. - Oddaj, a pomogę ci to przerwać - może on ma rację ? Muszę dać sobie pomóc tak. aby w końcu się udało. Podeszłam do reszty walizek, wyjmując z nich resztę kokainy, którą potem przekazałam Niall'owi.
- To wszystko ? - pokiwałam twierdząco głową, a on odwrócił się do mnie tyłem i wyszedł z garderoby. Poszłam za nim, chcąc zobaczyć co zamierza z tym zrobić. Blondyn poszedł do łazienki. Otworzył wszystkie woreczki, a potem całą ich zawartość spuścił w toalecie.
- Co ty zrobiłeś ?!
- Od tego zaczynamy. Nie będziesz brać już tego świństwa.
___________________
Witajcie ! Zmieniłam wygląd bloga, więc proszę o wasze opinie w komentarzach. Tak na  marginesie to blogger mi się zbuntował, więc większość poprzednich  rozdziałów ma kolorowe tło  tekstu i w żaden sposób nie udaje mi się tego zmienić, próbuję wszystkiego, ale jak widać blogger jest przeciwko mnie. Mimo to mam nadzieję, że to nie przeszkadza w czytaniu. Tak jak pisałam już wcześniej, gdzieś tam na górze, jutro wyjątkowo pojawi się kolejny rozdział. To tak na początek nowego roku - 2017. Mam nadzieję, że się cieszycie. A dziś z okazji sylwestra życzę dobrej zabawy (:

/Perriele rebel

sobota, 24 grudnia 2016

Rozdział 8

"Najsilniej kochają te osoby, które najmniej o tym mówią."
~Summer~

Obudziłam się z bolącym gardłem. Niech to ! Nie mogę chorować ! Przecież pracuję w branży muzycznej. Świat się na mnie uwziął. Nie ma innego wytłumaczenia. Wczoraj ta sytuacja w studiu, dziś... szkoda słów. Nienawidzę tego tekściarza, za to co powiedział i zresztą nie tylko za to. Nie wiem co zrobię, ale muszę jak najszybciej wyzdrowieć. Wstałam z łóżka, aby potem udać się do łazienki. Szybko się umyłam, wysuszyłam i ubrałam jakieś leginsy, bluzkę i bluzę. Nawet się już nie malowałam. Nałożyłam skarpety i zeszłam na dół. W kuchni siedzieli Liam i Louis. Ten pierwszy podrzucał w powietrzu pomarańczę.
- Hej - pomachali mi z uśmiechem.
- Hej - wychrypiałam, a oni popatrzyli na mnie z przymrużonych oczu. - Chłopaki ?
- Co ty tak chrypisz ? - spytał podejrzliwie Liam.
- Gardło - powiedziałam cicho, wskazując palcem na szyję.
- Idziesz do łóżka - powiedział Louis wskazując na mnie palcem i podchodząc do mnie.
- Co ? - zapiszczałam. Boże, moje gardło naprawdę musi odpocząć.
- Bez gadania, idziemy - popchnął mnie w stronę schodów.
- Ale ja nie chcę tam sama siedzieć - jęczałam. Nie dam się. Nie mam zamiaru siedzieć w pustym pokoju.
- To posiedzę z tobą - uśmiechnął się szeroko, a ja tylko westchnęłam. Czyli się nie wymigam. No trudno. Jakoś wytrzymam. Przynajmniej będę miała towarzystwo. W dalszym ciągu byłam prowadzona do pokoju. Czuję się jak dziecko. No dobra, może czasem się tak zachowuję. Weszliśmy do mojej sypialni.
- Kładź się, chyba, że chcesz chorować - przewróciłam oczami i zrobiłam to co mi kazał. Niechętnie, ale zrobiłam. Ułożyłam się wygodnie, a za chwilę zostałam przykryta dodatkowym kocem.
- Chcesz herbaty ? - spytał wciąż nade mną stojąc, a ja w odpowiedzi pokiwałam pionowo głową. - To zaraz wracam - wyszedł zostawiając mnie samą. Jednak nie trwało to długo, bo wrócił po upływie kilku minut, tak jak obiecał. W ręku trzymał dwa parujące kubki.
- Proszę - powiedział podając mi jeden z nich, a drugi zostawił sobie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się. To jest nie możliwe. Coraz częściej się uśmiecham. Co ja robię ze swoim życiem ? Raz płaczę, a raz się śmieję. To chore.
- Opowiedz mi coś o sobie - poprosił upijając łyk herbaty.
- Ja ? - spytałam nie dowierzając.
- Tak, nie widzę tu nikogo innego - zaśmiał się.
- Um... Okey... Co chcesz wiedzieć ?
- No nie wiem, co lubisz, czym się interesujesz, jaka jesteś - powiedział łagodnie.
- Jaka jestem ? O to powinieneś zapytać Vanessę - zaśmiałam się cicho.
- Gdybym chciał wiedzieć to od Vanessy, to poszedłbym do niej. A jak widać przyszedłem do ciebie. Mów - zachęcił mnie.
- Dobra, ale ty też mi coś o sobie opowiesz, zgoda ? - spytałam podpuszczając go.
- Okey - spuścił głowę i się zaśmiał.
- Więc... mam 21 lat. Mówię to tylko, dlatego, bo kobiet nie wypada pytać o wiek - zaśmiałam się, a on odwdzięczył mi się tym samym.
- Jesteś okropna - śmiał się, nie dowierzając temu co powiedziałam.
- Wiem. No dobra, lubię... czarny i różowy kolor...
- Różowy ? Słodko - przerwał mi, więc się tylko uśmiechnęłam.
- Lubię pizze, spaghetti, owoce... mogłabym je jeść non stop. Jak mam czas to czytam książki, oglądam filmy, czasem maluję...
- Malujesz ? - spytał na co przytaknęłam. - Dziewczyna z talentami. Śpiewasz, piszesz, grasz na instrumentach, jeszcze malujesz. Ciekawe, czego jeszcze się o tobie dowiem.
- A chcesz wiedzieć coś jeszcze ?
- Oczywiście, że chcę.
- Trochę gram w siatkówkę, tenisa, nogę... Jeszcze kilka miesięcy temu jeździłam konno, ale... zrezygnowałam.
- Dlaczego ?
- Nie mam już na to czasu - westchnęłam. - Okey, to byłoby chyba na tyle. O mojej rodzinie wiesz, więc...
- Ej, nie ma żadnych smutków. Teraz ja opowiem coś o sobie - Louis zaczął mówić, a ja go z zaciekawieniem słuchałam. Dowiedziałam się o nim wielu rzeczy. Jak na przykład to, że ma 5 sióstr. Zazdroszczę. Gadaliśmy tak, nie zważając ile czasu minęło. W czasie naszej rozmowy, kilka razy zajrzeli do nas chłopaki, spytać jak się czuję. To miłe z ich strony. Jestem tu ponad tydzień, a czuję się jak u siebie. Nie spodziewałam się, że tak szybko się do nich przekonam. Ale jak widać, niemożliwe stało się możliwe. Nim się spostrzegliśmy była już 19:00.
- Nie jesteś zmęczona ? - spytał z troską.
- Nie, wręcz przeciwnie.
-  To może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował.
- Jasne - wzięłam do rąk laptop leżący na półce obok i przesunęłam się w drugi bok łóżka. - Chodź, położysz się koło mnie. Lepiej będzie ci oglądać - chłopak bez zbędnych pytań zajął miejsce obok mnie.
- Co oglądamy ? - spytałam.
- Nie wiem, może... jakiś horror ?
- Chcesz, żebym potem nie spała całą noc ?
- Ja ? Nie. Po prostu lubię oglądać horrory. To jak ? - spytał szczerząc zęby.
- No dobra - zgodziłam się podając Louis'owi laptop, a on włączył jakiś film. Minęło już jakieś 40 minut oglądania. Przytuliłam się do Louis'a jak jakaś wariatka. Na szczęście on się nie śmiał i po prostu trzymał mnie w ramionach. Nie powiem, ten horror naprawdę jest straszny. Kiedy film się skończył i pojawiły się napisy końcowe, odwróciłam głowę w stronę Louis'a. Uśmiechał się patrząc mi w oczy. Po chwili zaczął zbliżać do mnie swoją twarz. Byłam tak oszołomiona, że nie zdołałam się ruszyć. Nie minęło kilka sekund, a poczułam jego usta na swoich. Mimowolnie oddałam
pocałunek. Lecz po chwili się od niego oderwałam, aby zaczerpnąć powietrza.
- Przepraszam - powiedział zmieszany.
- Za co ?
- To nie powinno się zdarzyć. Znamy się zaledwie tydzień, a ja cię całuję. Przepraszam. Po prostu... Po prostu zapomnij, że coś takiego miało miejsce. Pójdę już. Dobranoc - wyszedł z mojej sypialni, a ja myślałam nad tym co przed chwilą się stało. My się pocałowaliśmy... Mój Boże... Wbrew pozorom, nigdy o tym nie zapomnę. Podobało mi się. I właśnie w tym momencie zorientowałam się, że coś do niego czuję. Ja to jednak umiem sobie poplątać życie...

*//*//*
~Niall~

Obudziłem się koło 8:00 nie mogąc spać. Wczoraj Louis cały dzień siedział z Summer. Ciągle gadali, nawet nie było ich widać na dole. Coś mi tu nie gra. Rozmyślałem tak nad wieloma rzeczami, aż w końcu ktoś wlazł i mi to wszystko przerwał.
- Ty nie śpisz ? - spytał zaspany Louis. A jego to co tu przywiało ?
- Nie. Coś się stało, że tak z samego rana mnie nawiedzasz ?
- No... Po mojej stronie domu wodę odłączyli... - patrzył tępo za okno. Okej, jemu coś jest.
- Jak... Połowie domu ?! - krzyknąłem nie dowierzając. No przecież to jest nie możliwe.
- No tak, nie wiem co się dzieje, ale... u mnie nie ma wody... u Summer też... i u Liam'a...
- Boże, co za przygłupy. Zadzwonię, żeby coś z tym zrobili - westchnąłem - weź mi wytłumacz, jak można wyłączyć wodę połowie domu ?
- Nie wiem Niall - przetarł twarz dłońmi. - Mogę skorzystać z twojej łazienki ?
- Jasne - powiedziałem wstając z łóżka. Louis znikł w łazience, a ja postanowiłem zadzwonić do pogotowia wodociągowego. Muszą mi to jakoś wytłumaczyć. Nie po to płacę za wodę.
Po 10 minutach wiedziałem wszystko. Była jakaś awaria po wschodniej części miasta, a że dom stoi na jakiejś tam granicy, to wyłączyli wodę we wschodniej części domu. Nie wiem jak to zrobili, ale niech im już tam będzie. Po chwili z łazienki wyszedł Louis.
- I co ? Dowiedziałeś się czegoś ? 
- Była jakaś awaria we wschodniej części miasta i... szkoda słów - machnąłem ręką.
- No dobra, ale kiedy podłączą znów nam wodę ?
- Wieczorem. Tyle się dowiedziałem, bo połączyło mnie z infolinią - narzekałem.
- Dużo ci powiedzieli...
- Ale przynajmniej coś wiem - westchnąłem.- Ty, Louis ? A tobie to coś jest czy jak ?
- O co ci chodzi ? - spytał nie rozumiejąc.
- No o to, że jesteś jakiś nieobecny. Coś się stało ? - zapytałem.
- Pocałowałem Summer...
- Co ?!
- Przepraszam ! To twoja siostra. Nie powinno w ogóle dojść do czegoś takiego. To moja wina.
- Czujesz coś do niej ? - spytałem szczerze.
- Utwierdziłem się w przekonaniu, że chyba tak - powiedział spokojnie. 
- W takim razie nie mogę stawać ci na drodze do szczęścia - uśmiechnąłem się.
- Ty... Poważnie to mówisz ? - spytał nie dowierzając.
- Tak, tylko jak ją skrzywdzisz to po tobie - ostrzegłem go.
- Taa - zaśmiał się smutno.
- Ej, no przecież ci pozwoliłem...
- Ona i tak mnie nie zechce, poza tym znamy się tylko tydzień...
- Nie bądź pesymistą. Wszystko się ułoży i jeszcze kiedyś będziesz się śmiał z tego co powiedziałeś - zapewniłem go.
- Mam nadzieję. Ale Summer nie może się dowiedzieć.
- O czym mam się nie dowiedzieć ? - razem z Louis'em zamarliśmy.
___________________
Święta, święta... Z tej okazji dodaję nowy rozdział, przyczyniło się też to tego to, że pod ostatnim rozdziałem pojawiło się te 5 komentarzy, jak was tak troszkę poszantażować to są te komentarze. Ale nie o tym dzisiaj. Są święta, cieszmy się. Mamy też drugi powód do świętowania - urodziny Louis'a. Dziś kończy 25 lat ! Staruszek haha. Żartuję. Mimo, że on tego napewno nie zauważy, życzę mu wszystkiego co najlepsze, a  okazji świąt chciałam złożyć wszystkim czytelnikom życzenia. Nie jestem w tym jakoś specjalnie dobra, więc:
Życzę wszystkim wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia, szczęścia, miłości, poznania swoich idoli, spełnienia marzeń, żeby każdy z was był dumny i cieszył się z tego co osiągnął, cudownych prezentów tego wieczoru, no i co by tu jeszcze dodać... Oczywiście tego czego wy chcecie i o czym marzycie. Jeszcze raz Wesołych Świąt i taka świąteczna piosenka poniżej (:



/Perriele rebel

sobota, 17 grudnia 2016

Rozdział 7

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ! 








" Zrozumienie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia."
 ~Louis~

Jest poniedziałek. Summer przebywa u nas już od kilku dni. Zachowuje się jako tako. Nawet dobrze. Nie licząc tego, że prawie powyrywała Harry'emu loki, no ale... to już nie mój problem. Loczek powinien uważać na to co mówi. Względem mnie jest jakaś nieśmiała. Nie wiem co się dzieje. Pierwszego ranka naprawdę dobrze nam się rozmawiało, więc nic nie rozumiem. Dziś zaczynamy razem pracować. Mam nadzieję, że się dogadamy, inaczej z kontraktu nici, a co za tym idzie: Summer się od nas wyprowadzi i Niall nie zobaczy już swojej siostry. Dlatego musimy się dogadać. Jakoś... Vanessa nam w tym pomoże, bo też jedzie z nami. Ale to dla towarzystwa. Po co ma sama siedzieć w domu ?

Nie śpię od godziny. Pomińmy fakt, że jest już po 9:00. Harry robi śniadanie i cały czas gada o swojej dziewczynie Kendall, co zaczyna się już powoli robić nudne. Niall gada przez telefon też ze swoją love - Seleną, a Liam siedzi w salonie z Sophią... Czyli mam rozumieć, że tylko ja zostałem bez dziewczyny ? Muszę sobie kogoś znaleźć, bo jakoś tak dziwnie czuję się jako singiel. Jeśli mowa o dziewczynach to Vanessa i Summer wygląda na to, że już wstały, bo krzątają się coś na górze. Dlatego nie mam towarzystwa i jestem skazany na paplaninę Harry'ego. Szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego jeszcze stąd nie wyszedłem i go nie zostawiłem. Po chwili usłyszałem dzwonek, co oznacza, że ktoś przyjechał. Jestem uratowany ! Bogu dzięki. Wyszedłem na przedpokój i otworzyłem bramę temu komuś kto przyjechał. Potem ruszyłem w kierunku drzwi i wyszedłem przed dom. Pod willę podjechało czarne auto.
Lou ? Przecież nie mamy dziś żadnych wystąpień. Po kilku sekundach zauważyłem naszą stylistkę razem z 4-letnią Lux.
- Hej Louis - przywitała się nasza stylistka. Chyba jej się spieszy.
- Cześć ! - powiedziała dziewczynka. Uwielbiam to dziecko. Słodszego nie widziałem, no może poza moim rodzeństwem.
- Hej dziewczyny. Co was do mnie sprowadza ?
- Zajmiecie się Lux przez 2 dni ?
- Jak  to 2 ? - spytałem nic nie rozumiejąc.
- Muszę zaraz lecieć do Stanów, bo mam malować tancerki do teledysku.
- Chwila, to kiedy ty wracasz ?
- Prawdopodobnie w środę rano. To jak ? Zajmiesz się nią ?
- Jasne, ale co z twoim mężem ?
- Przecież wiesz, że pracuje. A ja nie mogę tym razem lecieć z Lux.
- Dobra, zajmę się nią, ale stawiasz mi kawę.
- Załatwione. Tu masz kilka rzeczy Lux - powiedziała mi podając torbę, którą po chwili
wziąłem. - Lux ?
- Tak mamusiu ? - popatrzyła się na kobietę, więc Lou uklęknęła przed nią.
- Muszę już lecieć. Zostaniesz z chłopakami. Zgoda ? - dziewczynka pokiwała pionowo głową. - Bądź grzeczna, okey ?
- Dobrze. Kocham cię - powiedziała przytulając się do niej.
- Ja ciebie też. Muszę już jechać. Pa malutka. Cześć Louis. I dzięki ! - mówiąc to odeszła do samochodu machając nam. Po chwili odjechała, a my weszliśmy do domu.
- Chodź, Harry robi naleśniki - wziąłem ją za rączkę i poprowadziłem do kuchni.
- Uwielbiam naleśniki ! Cześć Harry !
- Hej mała ! Co tu robisz ?-spytał odrywając się od gotowania. Jak on spali nam kuchnię to go zabiję.
- Mamusia musiała polecieć do pracy.
- Ale przyjechałaś do nas. Cieszysz się ?
- Bardzo ! Harry ?
- Słucham księżniczko.
- A namalujesz mi coś na naleśniku ?
- Jasne - loczek uśmiechnął się szeroko. - Siadaj, a ja zaraz ci dam naleśniki.
Po chwili podał jej dwa naleśniki z namalowanymi czekoladą buźkami.
- Chodź, nakarmię cię - powiedziała dziewczynka.
- Mnie ? - spytałem, a ona pokiwała głową, więc usiadłem obok niej. - Lux, ale to ty masz jeść, a nie ja.
- Ale ty nic nie jadłeś - wzruszyła ramionami.
- Skąd wiesz ? Jadłem.
- Nie jadłeś, bo burczy ci w brzuchu - kłóciła się ze mną. Sprytna jest. Taka mała, a już mnie poucza.
- Dobra, wygrałaś, ale to są naleśniki dla ciebie, dlatego ty masz je zjeść, a ja sobie zaraz wezmę, okey ?
- Dobra - powiedziała zrezygnowana. I za to ją uwielbiam. Tak łatwo odpuszcza. To znaczy... Czasem... Wziąłem swoją porcję naleśników i zacząłem jeść. Po chwili poczułem jak na mojej twarzy ląduje czekolada.
- Lux, mówiłem coś. Sam się nakarmię - popatrzyłem na nią załamany.
- Na pewno ? - spytała podnosząc wysoko brwi. Nie, dlaczego to dziecko tak bardzo mnie męczy ?
- Tak, na pewno. Jedz - powiedziałem wstając od stołu.
- A ty gdzie idziesz ?
- Umyć się, bo wybrudziłaś mnie - westchnąłem.
- Sorki marchewko - na słowa dziewczynki mimowolnie się zaśmiałem.
- Wybaczam ci... marcheweczko - poczochrałem ją po włoskach.
- Ej, to ty nią jesteś - wskazała na mnie palcem.
- Nie, nie ja. Jedz już - powiedziałem wychodząc z kuchni. To dziecko jest taki urocze, że trudno jest się nie roześmiać. Ma to po mamie. Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do swojej sypialni. W korytarzu minąłem się z Summer.
- A ty co ? Biłeś się z Niall'em o czekoladę ? - rozśmiała się.
- Powiedzmy. Mamy na dole małego gościa - powiedziałem uchylając drzwi do swojego pokoju.
- Co ? Kogo ? - spytała ze zmarszczonymi brwiami.
- Tego to już się dowiesz jak zejdziesz na dół - powiedziałem tajemniczo i wszedłem szybko do sypialni, zostawiając oszołomioną brunetkę na korytarzu. Poszedłem do łazienki, aby zrobić coś z tą czekoladą. Hah. Znów ona. Pierwszego ranka Summer też wybrudziła się czekoladą. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia. Zdjąłem wybrudzoną koszulkę i wrzuciłem go do kosza na pranie. Potem umyłem twarz, pozbywając się czekolady. Kiedy się już w miarę ogarnąłem, wyszedłem z łazienki i skierowałem się do garderoby. Chciałem wziąć pierwszą lepszą bluzkę, która była biała, ale jeżeli Lux nadal je, to nie jest to dobry pomysł. Dlatego wziąłem jedną z czarnych. Zacząłem ją nakładać dopiero, kiedy byłem na korytarzu. Zszedłem cicho po schodach. Lux razem z Summer siedziały w salonie i cicho rozmawiały. Chcąc dowiedzieć się o czym tak gadają, podszedłem bliżej, tak aby mnie nie usłyszały.
- A wiesz, że tylko Louis nie ma dziewczyny ? - powiedziała ze zdziwieniem 4-latka. No nie, dziecko zdradza moje tajemnice. Tego jeszcze nie było. 
- Tak ? To ma trochę pecha - powiedziała jej Summer.
- No trochę. Pewnie dlatego, że pali papierosy. Fuu ! - powiedziała z obrzydzeniem. Jak ta mała istotka może mówić o mnie te rzeczy ? Nic na to nie poradzę, że palę, ale ona nie musi o tym głośno mówić. Weź tu miej tajemnice, jak to dziecko i tak wszystko wygada.
- Fuu.
- A co tu się o mnie gada ?! - krzyknąłem ze śmiechem.
- Aaa ! Podsłuchiwałeś ! - stwierdziła Lux.
- Może - zaśmiałem się. 


*//*//*
~Niall~

Siedzimy w studiu i piszemy piosenki. Nie wychodzi nam nic co dzisiaj tworzymy. Zresztą jesteśmy tu już piątą godzinę, jest wieczór, każdy jest zmęczony. Tekściarz powoli zaczyna nas dobijać. Nie wspominając już o tym jak psychicznie czuje się Summer. Do tego Lux zasypia już na kolanach Vanessy. Wszystko dziś idzie nie tak. Nie mamy ani jednej gotowej piosenki.
- Ludzie, skupcie się ! - zarządził Matt. Taki mądry to niech sam pisze.
- Zrozum, że jest już 20:00, jesteśmy zmęczeni - wychrypiała Summer. Oho, chyba będzie chora.
- Nie obchodzi mnie to. Musimy dzisiaj napisać piosenkę.
- Już i tak dzisiaj nic nie wymyślimy. Pozwól nam już wrócić do domu - wyjęczała brunetka.
- Nie będziesz mnie pouczać, co mam robić - powiedział zdenerwowany.
- Ja cie nie pouczam, po prostu...
- Tak ?! Bo odnoszę wrażenie, że jednak to robisz !
- Nie robię tego!
- Nikt cię nie nauczył wychowania dziewczyno ?! Bo jak nie, to mogę ja to zrobić ! - wykrzyczał mężczyzna, a ja zauważyłem, że w oczach dziewczyny zbierają się łzy. O nie. Nie jest dobrze. Summer zerwała się z miejsca i wybiegła z pomieszczenia. Za nią pobiegł Harry. Jestem mu za to wdzięczny, bo nie wiem do czego jest zdolna. Wstałem  i wkurzony podszedłem do winowajcy.
- Posłuchaj Matt - wycedziłem przez zęby.
- Co ? Teraz będziesz mówił mi, że źle ją potraktowałem ? Daruj sobie - prychnął.
- Pamiętasz jak mówiłem ci o mojej rodzinie ? Że rodzice zginęli w wypadku, a z siostrą mnie rozdzielono ? - mężczyzna przytaknął. - To była ona - powiedziałem poważnie.
- Stary ja nie...
- Przestań ! Po prostu masz traktować ją lepiej. Ona nie wie kim jestem i tak ma na razie zostać. Rozumiesz ?!
- Tak, przepraszam - nie czekając na to co ma więcej do powiedzenia, wyszedłem z pomieszczenia, a
za mną ruszyła reszta. Wyszliśmy ze studia. Summer siedziała zapłakana na schodach, a Harry ją pocieszał. Jeśli jeszcze ktoś ją skrzywdzi to po prostu zabiję. Nie będzie już dla niego ratunku. Przyrzekłem sobie, że będę chronić swoją siostrę i słowa dotrzymam.
____________________
Hej wszystkim w rozdziale 7. Dziś nie mam ochoty na notkę, ale muszę poruszyć jeden temat. A mianowicie komentarze. Ile razy można mówić, że rozdziały będą pojawiać się częściej, szybciej i będą lepsze jeżeli będzie więcej komentarzy ? Bo mnie to osobiście zaczyna już nudzić i denerwować.  LICZĘ, ŻE POJAWI SIĘ WIECEJ KOMENTARZY. 
MAŁY SZANTAŻYK:
5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ, nie będzie komentarzy nie będzie rozdziału. Z przykrością muszę wprowadzić coś takiego. Kocham pisać, ale kiedy zakładałam bloga liczyłam na wasze opinie w komentarzach, a jak widać jest inaczej. Zakładka: Bohaterowie została zaktualizowana.
/Perriele rebel

sobota, 10 grudnia 2016

Rozdział 6

~ W hołdzie zmarłej Johannah Deakin

 - mamie Louis'a Tomlinson'a ~ 






"Jeżeli nie masz wrogów, jesteś bez charakteru"
~Summer~

Jest już po wywiadzie. Chłopaki są wkurzeni. A dlaczego ? Oczywiście, że przeze mnie, bo wszystko schrzaniłam. Kazali mi się wypowiedzieć, czy od początku chciałam pracować z One Direction. To powiedziałam, że nie i zmuszono mnie do tego. To było szczere, więc powinno się zaliczyć. Przecież nie powinno się kłamać, więc nie zrobiłam tego. Dlaczego oni tak bardzo się o to wkurzyli ? Wywiad jak każdy. Nic na to nie poradzę, że jestem bezczelną zołzą. Już taka jestem i wątpię, żeby coś mnie zmieniło. Wracając do tematu, całą drogę do domu się do mnie nie odzywali. Nawet Louis, z którym tak miło mi się rano rozmawiało. Egoistyczne dupki. To tak podsumowując dwoma słowami. Zatrzymaliśmy się pod willą. Nie czekając na jakikolwiek ruch  z ich strony, wysiadłam i poszłam do domu. Nie mam zamiaru na nich czekać. Ćwoki. Wchodząc do domu poczułam zapach obiadu. Ciekawe kto gotował... Ruszyłam do salonu. Na kanapie siedziała Vanessa i przeskakiwała z kanału na kanał. Ona to jednak ma aktywny styl życia. A to niby ja biegam po scenie. Trzeba jej dać jakieś zajęcie. Słysząc stukot moich szpilek, momentalnie się odwróciła.

- Gdzie mama ? - spytałam z uniesionymi brwiami. Wprawdzie nie bardzo mnie to interesuje, ale jeżeli jest zajęta czymś ważnym, istnieje szansa, że dostanę mniejszy ochrzan.
- Randkuje -  odpowiedziała z obrzydzeniem, a mi oczy o mało co nie wyszły z orbit.
 Moja matka... Co ?! Dziewczyna widząc moją reakcję, postanowiła mi odpowiedzieć nim zdążyłam o cokolwiek zapytać.
- Zadzwonił jakiś facio do niej. Od godziny siedzi na górze i z nim gada.
- Przynajmniej dostanę mniejszy owal - powiedziałam siadając na kanapie na przeciwko niej. To niemożliwe. Moja matka randkuje.
- Co ty razem zrobiłaś ?
- Spytaj gwiazdeczki - odparłam naśladując głos jednego z nich. Nawet nieźle mi to wychodzi.
- Okej... Nie wiem co spieprzyłaś, ale zaczynam się bać - ona i te jej paranoje. Zaraz do salonu weszła dwójka chłopaków i zaczęła się drzeć.
- Niall ! Liam ! - głupole ! Drą się jakby ktoś ich mordował. Jestem tu niecały dzień, a już zaczynają działać mi na nerwy. Nie wiem jak z nimi wytrzymam. Nawet nie wiem ile ja mam tutaj być.
-  Czego drzesz ryja Harry ?! - do salonu weszła pozostała dwójka.
- No nie mam pojęcia ! Może dlatego, że pewna osoba rozwaliła wywiad, a niedługo zrobi to samo z naszymi karierami ?! - nie denerwuj się Styles, bo ci żyłka pęknie. Haha. Matka nie uprzedziła ich jaki mam charakter ? Bo jeśli nie to przeżyli duże zaskoczenie.Taka słodka dziewczyna jak ja i takie paskudne rzeczy. Jedno się przez drugie wyklucza. Nikt nigdy o nic mnie nie podejrzewa. To taki plus poprawiający na duchu.
- Co zrobiła ?! - krzyknął Niall.
- Powiedziała, że została zmuszona do pracy z nami, bo nigdy tego nie chciała - odpowiedział zły Louis.
- Że co zrobiła ?! - Liam otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. A uważali mnie za miłą i potulną dziewczynkę. Ups... Może czasem wypada czytać to co pisze małym druczkiem ? Spojrzałam na blondyna. Cały  kipiał ze złości. Po chwili, pewnym siebie krokiem poszedł do mnie i przygwoździł do ściany. Czy jego do końca już pogięło ?!
- Posłuchaj ślicznotko - wycedził przez zęby - albo jakoś się z nami dogadasz i nauczysz żyć jak człowiek, albo my zniszczymy cię w sądzie. Wybieraj - powiedział patrząc w moje oczy z wielką złością. W tym momencie przestraszyłam się. W jego oczach dostrzec można było iskry.
- Zostaw mnie - szarpałam się, ale to nic nie dawało. Niech go szlag !
- Najpierw powiesz mi co zamierzasz, a potem cię puszczę !
- Zostaję ! A teraz puść mnie ! - w końcu udało mi się wyrwać z jego szpon i uciekłam do mojej sypialni. Z płaczem rzuciłam się na łóżko. Jak te kilka słów od ludzi, których nie cierpię, mogło mnie  aż tak zaboleć ?! Zauważyłam, że przez ostatnie dni płacz towarzyszy mi cały czas. Muszę coś zrobić, bo użalanie się nad sobą to nie rozwiązanie. Do tego moja mama wraca dziś do Los Angeles i zostawia mnie i Vanessę z tymi matołami i ich powalonym menedżerem. Nie wiem jak podołam. To chore. Leżałam tak jakiś czas, dopóki nie wpadła moja matka. Oho, dowiedziała się i zakończyła swoje flirciki. Bardzo dojrzale, bardzo. Zaczęła się wydzierać, że na pewno słyszeli ją z kilku kilometrów.
- Co ty sobie wyobrażasz, co ?! Nie tak cię wychowałam ! Co ty odstawiasz ?!
- Nie tak ?! Mówiłaś, że zawsze trzeba mówić prawdę ! Nie wolno kłamać !
- Summer !
- Co ?! Co Summer ?! Wiem co teraz będzie ! Zaczniesz prawić mi kazania ! Ale wiesz co ?! One ani trochę na mnie nie działają, więc możesz sobie darować tą paplaninę !
- Jak możesz tak mówić ?! Ja...
- Nie mam 10 lat ! Jestem pełnoletnia i mogę robić to na co mam ochotę !
- Jeszcze kiedyś mi za to podziękujesz ! Zaraz wyjeżdżam, jeżeli w jakimś stopniu cię to interesuje !
Wyszła trzaskając drzwiami. Mam ich wszystkich już dość ! Wszyscy przejmują się tylko swoimi karierami. Nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa. Skoro matka wyjeżdża to niech wyjeżdża ! Ja nawet nie mam zamiaru schodzić i się z nią żegnać. Niech zobaczy jak się czuję i co zrobiła, a nawet robi to ciągle. Chociaż wątpię, aby przejrzała na oczy. Przecież ja i tak nie jestem jej prawdziwą córką. Nie zdziwię się, jeśli odizoluje ode mnie Vanessę. Tego to już bym chyba nie przeżyła. Wszystko tylko nie to. Jest dla mnie jak siostra.
*//*//*
~Louis~

Matka Summer wyjeżdża, a ona nawet nie zeszła na dół. Nie wiem czy aż tak jest źle wychowana, czy to coś innego. Po prostu myślę, że źle się zachowała nie żegnając się z nią.
- Jeżeli będzie robić większe kłopoty, to zadzwońcie do mnie, coś z tym zrobię. A ty Niall - tym razem zwróciła się tylko do blondyna - mam nadzieje, że zaakceptujesz to jaka jest i nauczysz ją tego czego ja nie potrafiłam, czyli wychowania.
- Oczywiście, już ją zaakceptowałem - powiedział do kobiety, a potem dodał ściszonym głosem - w końcu to moja siostra. Za bardzo za nią tęskniłem, by tego nie zrobić. Dziękuję pani, że zajęła się Summer przez te 15 lat. Gdyby to zależało ode mnie... Nie dopuściłbym do tego, żeby Summer cierpiała, przez to, że nie było mnie obok - powiedział smutno.
- Nie masz za co dziękować. To nie była wasza wina Niall. Najważniejsze, że w końcu cię odnalazłam. Nie było łatwo - kobieta uśmiechnęła się. 
- Dziękuję pani za to. Gdyby nie pani... Zapewne nigdy nie poznałbym mojej siostry.
- Zrobiłam to, bo wiem jak Summer tęskni za tobą. Ona o niczym innym nie marzyła, jak tylko odnaleźć ciebie. Proszę tylko, zaopiekuj się nią. To mądra dziewczyna, ale często wpada w jakieś kłopoty. A, i Vanessa wie kim jesteś dla Summer, więc jeżeli będziesz chciał coś wiedzieć to pytaj ją. Muszę już iść. Za chwilę mam samolot.
- Mamo ! - do salonu wbiegła Vanessa i wtuliła się w ramiona kobiety - kocham cię. Będę tęsknić - wyszeptała jej tuż przy uchu.
- Ja też córeczko. Uważaj na siebie i pilnuj Summer. Wiesz jaka ona jest.
- Tak - roześmiała się blondynka.
- Dobrze, muszę iść. Pa córeczko - powiedziała całując ją w czoło. - Do zobaczenia chłopcy.
- Do widzenia - odpowiedzieliśmy chórem, co było bardzo, ale to bardzo dziwne. Kobieta wyszła z domu, a następnie wsiadła do auta i odjechała. Natomiast my wróciliśmy do wcześniejszych obowiązków. No może nie każdy. Liam rozmawiał z Vanessą, więc ja postanowiłem pójść do Summer. Wszedłem po schodach na górę i ruszyłem korytarzem. Będą pod jej sypialnią usłyszałem cichy płacz. Ona płacze... Czy to możliwe, że dlatego, że Niall na nią nakrzyczał ? Nie... Przecież ona nie wie, że to jej brat. Wszedłem ostrożnie do pomieszczenia i usiadłem obok niej na łóżku.
- Hej, mała, co się dzieje ? - spytałem głaszcząc ją delikatnie po ramieniu, a ona natychmiast usiadła i popatrzyła mi w o czy.
- Po prostu przytul -powiedziała łkając. Bez dłuższego namysłu, spełniłem jej prośbę. Nie wiem co się wydarzyło, ale to na pewno było coś dużego, co ją aż tak zabolało. 
____________________
Witam w szóstym rozdziale. Pisany na szybko z powodu nauki i tego, że jestem chora, ale jest. Wczorajsza wiadomość bardzo mną wstrząsnęła, wszyscy wiemy jaka - śmierć mamy Louisa...
Przejdźmy do rozdziału.
 Mogą pojawić się błędy, w najbliższym czasie je poprawię. Widzę, że nie którzy już zastanawiają się czy Summer dowie się prawdy o Niall'u. W tej kwesti będę was trzymać długo w niepewnośći. A może nie ?                          Rozdział niesprawdzony !

Wstawiam poniżej wideo z występu Louis'a dla mamy i zdjęcia jak przekazuje mamie całusy.

Louis jest silny i przez cały występ się trzymał, ale na końcu emocje wzięły nad nim górę i się popłakał.
"Louis otrzymuje ogrom wsparcia od przyjaciół i rodziny - to dlatego ma w sobie tyle siły, która pozwoliła mu na ten występ"

"Mama Louisa miała być na tym występie, jednak nie dożyła . Louis był na tyle silny, żeby przyjść i wystąpić, spełniając jej życzenie."









Link do YouTube

Jesteśmy z tobą Louis...


/Perriele rebel

piątek, 9 grudnia 2016

Wszystko kiedyś się kończy...

Pojawiła się informacja, że Mama Louis'a 2 dni temu przegrała walkę z białaczką. Z bólem serca żegnamy najwspanialszą kobietę - Johannah Deakin. Zostawiła na tym świecie 7 dzieci - Louis'a, Lottie, Felicite, Daisy, Phoebe, Doris i Ernest'a oraz wnuka - Freddie'go. Niedługo skończyłaby 43 lata, jednak Pan Bóg chciał zabrać już ją do siebie. Nie mogę w to uwierzyć podobnie jak cała rodzina Tomlinson, która w obecnej chwili prosi o czas na przyjęcie tej informacji do świadomości. Jej ostatnim życzeniem było, aby Louis wystąpił w ten weekend w X Factor i tak też się stanie, zrobi to dla niej. Poniżej dodaję wspomnienia, sama osobiście płaczę i wyobrażam sobie co w tej chwili musi czuć nasz Louis.  #RIPJohannah

ŻEGNAJ JOHANNAH DEAKIN...








Spoczywaj w Pokoju Jay...




wtorek, 6 grudnia 2016

Rozdział 5

"Rozpoczęło się od przypadku, od pewnego zupełnie przypadkowego przypadku, który w najwyższym stopniu mógł być i mogło go nie być"
~Niall~

Obudziłem się w nocy przez czyiś krzyk. Cholera. Summer ! Zerwałem się z łóżka i pobiegłem w stronę jej pokoju. Wbiegłem do pomieszczenia. Dziewczyna leżała i krzyczała we śnie. Na pewno ma jakiś koszmar, bo inaczej nie zachowywałaby się tak jak zachowuje. Podszedłem do jej łóżka i pochyliłem się nad nią, lekko dotykając jej ramienia. Przestraszona, zerwała się szybko. Była cała przepocona. Nie dziwię się jej. Oddychała nierówno, aż w końcu mnie dostrzegła.

- Niall ? - jęknęła przerażona.
- Jestem tutaj, nic ci nie grozi - zapewniłem ją i przykucnąłem obok niej, biorąc jej ręce w swoje.
- Mój... mój brat... - co ? O co chodzi  ? Przecież ona nie wie. Nie powinna. - Śnił mi się mój brat... Oni... chcieli go zabić - rozpłakała się, a wtedy mocno przytuliłem ją do siebie.
- Ciii... Odnajdzie się, zobaczysz.
- Skąd... wiesz, o nim ? - spytała łkając.
- Twoja menedżerka, a raczej mama nam mówiła. Przykro mi - dziewczyna jeszcze bardziej się rozpłakała w moje ramię.
- Tęsknię... za nim. To... boli.
- Wiem. Pamiętaj, że jestem przy tobie, zawsze będę i zawsze pomogę.
- Dziękuję - uśmiechnęła się smutno. - Zostaniesz ze mną do póki nie zasnę ? - spytała nie śmiało. Wygląda słodko. Moja mała siostrzyczka. Tęskniłem.
- Jasne. Kładź się - położyła się z powrotem, a ja ułożyłem się obok niej. Brunetka cały czas trzymała mnie za rękę. Nie mogę uwierzyć, że przyśniłem się jej. Pewnie wyglądałem jeszcze jako dziecko, bo inaczej by mnie na pewno rozpoznała. Nie rozumiem tylko dlaczego ja. Może to dlatego, że jest tutaj pierwszą noc, a ja również tu mieszkam ? To wszystko jest takie poplątane. Muszę ją chronić i nie pozwolić, by stała jej się krzywda. Po pewnym czasie dziewczyna usnęła, a ja cicho i powoli wstałem z łóżka i wyszedłem z pokoju. Wróciłem do swojej sypialni w celu pójścia spać, ale wcale mi się to nie udawało, bo cały czas myślałem o Summer i jej śnie. Przecież to jest nierealne. A może to Ten na górze chce, aby Summer poznała prawdę ?
*//*//*

Tej nocy nie przespałem wcale, nawet w najmniejszym calu. Widząc, że wschodzi już słońce, postanowiłem wstać. Przecież i tak nie zasnę, więc co mi szkodzi ? Wziąłem do ręki telefon i spojrzałem na wyświetlacz. 5:42. Suuuper... Cały dom na pewno jeszcze śpi,  a ja jak jakiś odmieniec już wstałem. To znaczy prawie w ogóle nie spałem, ale patrząc na to z innej strony... Nieważne.
Poszedłem do garderoby i wziąłem jakieś ubrania, a potem ruszyłem pod prysznic. Jakimś cudem muszę się rozbudzić. Nie wiem jak to zrobię, ale coś wykombinuję. Inaczej zasnę, a mam jechać z Summer i Harry'm na ten wywiad. Jak nie usnę w jego połowie to będzie cud. Szybko się wysuszyłem i ubrałem na siebie czarne rurki i jakąś szarą bluzkę, a następnie wyszedłem z pomieszczenia. Podeszłem do łóżka i je zaścieliłem. Potem zeszłem na dół. Tak jak się spodziewałem, nikogo nie było. Chwila, która godzina ? 6:30. Taaa... Nie masz na co liczyć Niall. Głodny nie jestem, spać mi się nie chce, więc nie mam innego wyboru jak kawa. Poszedłem do kuchni, a potem za pomocą ekspresu, zrobiłem sobie kawę. Po kilku minutach była gotowa, więc z kubkiem gorącego napoju ruszyłem do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Okej, co my tu mamy ? Zapewne nic o tej porze. Wiadomości, wiadomości, reklamy, jakaś bajka dla dzieci, powtórka filmu, wiadomości... I po co  ty Niall wstawałeś ? Może najlepiej zrobię jeśli obejrzę te wiadomości, które są wszędzie.
Po godzinie program się skończył, podobnie jak moja kawa. I tak nic ciekawego się nie dowiedziałem. To co zawsze.Poszedłem do kuchni i znów zrobiłem sobie kawę. Śpiący Niall to strach. Każdy tak mówi. Lepiej ze mną nie zadzierać. Usiadłem z kubkiem przy wyspie kuchennej i rozmyślałem. Pytania nasunęły mi się same. Dlaczego to ja przyśniłem się Summer ? Dlaczego akurat dziś ? Dlaczego to był koszmar ? I dlaczego to tylko ja usłyszałem jej krzyki ? Pytań jest wiele, a odpowiedzi żadnej. Nim się spostrzegłem do pomieszczenia wszedł Louis. Woah, ile ja tu już siedzę ?
- Dzień dobry ranny ptaszku - powiedział ze śmiechem szatyn.
- Zamknij się - wymamrotałem w swoje ręce złożone na stole. -Nie spałem całą noc.
- Woah... Wolę nie pytać - powiedział Louis robiąc sobie kawę.
- Summer w nocy krzyczała - wyjaśniłem podnosząc głowę ze stolika i prostując się na krześle.
- Yhym...
- Louis do cholery ! Ogarnij się ! - krzyknąłem wściekły. Wszystko mnie dzisiaj już zaczyna denerwować. Do tego Louis i te jego skojarzenia.
- No dobra już ! Spokojnie. Co jej się stało ? - spytał upijając kawę.
- Śniłem jej się... - powiedziałem patrząc tępo w ścianę przede mną.
- Co ? Jak to ? - spytał marszcząc brwi. - Przecież to niemożliwe... Ona nie wie, prawda ? - pokiwałem przecząco głową. Oczywiście, że nie wie !
- Obudziłem się w nocy, bo zaczęła krzyczeć, poszedłem więc do niej. Nadal spała, śnił jej się koszmar, kiedy się obudziła... powiedziała, że... śnił jej się jej brat i... chcieli go zabić... - w tym momencie przerwałem i powoli przekręciłem głowę, żeby spojrzeć na Louisa. Jego mina nie wyrażała nic. Gdyby nie to, że oddycha, pomyślałbym, że nie żyje.
- Aaa-le... jako postać dziecka ? - pokiwałem pionowo głową - to nierealne - otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- To samo stwierdziłem. Nawet nie wiesz jak bardzo płakała. Prosiła żebym został przy niej dopóki nie zaśnie, dlatego zrobiłem to, ale kiedy wróciłem do siebie nie mogłem zmrużyć oka. - Po minie Louis'a rozpoznałem, że nie wie co powiedzieć. Zatkało go. Mnie też by pewnie zatkało gdybym był na jego miejscu. - Naprawdę nic nie słyszałeś  w nocy ?
- Nie, spałem cały czas. Zresztą chłopaki też zapewne nie słyszeli, bo to ja mam najbliżej z nas wszystkich pokój obok Summer.
- Czy to możliwe, że... to może być jakaś więź między nami ? - spytałem zdezorientowany. Co się dzieje ? Takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym życiu.
- Nie wiem. Możliwe. Jedyne co możemy teraz zrobić to czekać na więcej znaków.
- Masz rację Lou - powiedziałem przecierając oczy ze zmęczenia.
- Zostań dziś w domu. Zastąpię cię - czy jego coś pokręciło ? Ja mam dziś wywiad !
- O czym ty gadasz ? Przecież... - nie dane mi było dokończyć.
- Widzę jak wyglądasz. Nie spałeś w nocy. Musisz odpocząć, a ja cię zastąpię. Najwyżej powiem, że sprawy rodzinne - wytłumaczył mi. To nie taki głupi pomysł.
- Dzięki. Jesteś wielki - wstałem i go przytuliłem. Jak przyjaciel przyjaciela.
- Dobra, idź na górę spać - rozkazał mi grożąc palcem. Czy ja wyglądam na dziecko ? Nie. Więc dlaczego on mnie tak traktuje ?
- Jesteś idiotą. I tak nie zasnę.
-  To przyjdę i ci zaśpiewam - uśmiechnął się szeroko. Co on dziś brał ?
- Wiesz... wiesz lepiej nie. Może jednak zasnę. Na razie - uciekłem pędem na górę. Boże, co on ma w tej pustej głowie ? Będąc w swoim pokoju, położyłem się do łóżka i jakimś cudem zasnąłem.
*//*//*
~Louis~

Niall poszedł spać, więc nie mam z kim pogadać. Sam go wygoniłem, to dlaczego teraz sam sobie się żalę ? Za mniej więcej 5 godzin wywiad, muszę się jakoś ogarnąć. Najlepiej zrobię jak zjem śniadanie... albo w ogóle je zrobię... Wyjąłem potrzebne składniki do przygotowania naleśników i zabrałem się za ich robienie. Po kilku minutach przyszła Summer. Jaka ona jest piękna... Tommo ogarnij się !
- Hej ! - przywitała się siadając przy wyspie kuchennej. Miała na sobie jeansy z dziurami, biały T-shirt z malunkami i czarne szpilki. Wygląda zjawiskowo... Boże, dlaczego ja o niej myślę ?! Mamy tylko razem pracować ! Poza tym to siostra Niall'a.
- Cześć ! - również się przywitałem i wróciłem do smażenia naleśników. - Jak ci się u nas podoba ?
- Jest... całkiem miło - powiedziała nieśmiało. No i czego tu się bać ? Dziewczyn nie ogarniesz. Takie już nasze życie.
- No to musisz się do nas przyzwyczaić. Dziś idziemy razem na wywiad - powiedziałem podrzucając naleśnika. Woah... muszę uważać, bo zaraz wylonduje na suficie. 
- Jak to MY ?
- No tak. Ja, ty, no i Harry. Nie wiedziałaś ? - spytałem. To dziwne, powinna wiedzieć, że my też idziemy.
- Nie... - powiedziała zagubiona.
- Chcesz naleśnika ? - spytałem zmieniając temat. Boże, jaki ja jestem głupi !
- Chętnie - uśmiechnęła się. Jaki przepiękny uśmiech... Opanuj się idioto ! Usmażyłem naleśniki i dałem kilka Summer.
- Smacznego - tym razem to ja się uśmiechnąłem. Czy ja ją podrywam ?! To niemożliwe, żebym w tak krótkim czasie się zakochał.
- Dziękuję - zaczęła jeść posiłek, a ja sprzątałem kuchnię po gotowaniu. - O której ten wywiad ?
- Emm... O 13:30, ale bądź gotowa jakoś tak o... 12:40 - wyjaśniłem jej.
- Okey, dzięki. A i dzięki za naleśniki - zaśmiała się cicho. - Były przepyszne.
- Cieszę się, że ci smakowało. Poczekaj wybrudziłaś się czekoladą - zaśmiałem się.
- Oh... gdzie ? - spytała poszukując miejsca, w którym jest przyozdobiona słodkim dodatkiem.
- Tutaj- podeszłem do niej  i starłem czekoladę z kącika jej ust. Przeniosłem wzrok na jej oczy. Podobne jak u Niall'a, ale jej... wydają się piękniejsze i nie są niebieskie, tylko zielone. Nie wiem ile tak się w nią wpatrywałem, ale dziewczyna robiła to samo. W końcu spostrzegłem, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Zawstydziłem ją... Zrobiłem to nieświadomie.
- C-coś się stało ? - spytała niespokojnie.
- Nie, nic - pokiwałem przecząco głową i oderwałem od niej wzrok. Boże, co ja wyprawiam ? Ja do reszty oszalałem ! Zakochałem się prawdopodobnie w niewłaściwej osobie. Tabloidy piszą, że prywatnie ma okropny charakter. Nie wiem co myśleć. Jeżeli w ogóle się zakochałem... Może to tylko głupie, szczeniackie zauroczenie ? Jednego jestem pewien: ta dziewczyna jest niesamowita. Pewnie rozkochuje w sobie każdego mężczyznę, który stanie jej na drodze.

____________________

Dziś z okazji Mikołajek dodaję nowy rozdział. Taki malutki prezent. Przekazuję najlepsze życzenia i życzę miłych Mikołajek (:


/Perriele rebel

poniedziałek, 5 grudnia 2016

ZWIASTUN

Dziś przychodzę do was ze zwiastunem. Mi osobiście bardzo się podoba i mam nadzieję, że wam również. Dziękuję bardzo za jego wykonanie honey z Doliny Zwiastunów. Naprawdę, według mnie zwiastun jest świetny. Jest właśnie taki jak go sobie wyobrażałam. Nic dodać, nic ująć. To jak bardzo jestem wdzięczna honey za jego wykonanie,  nie wyrażają  żadne słowa, więc napiszę po prostu:

 DZIĘKUJĘ HONEY !

sobota, 3 grudnia 2016

Rozdział 4

"Pamiętaj, że czasami nasze wyobrażenie drugiej osoby niewiele ma wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest."
~Summer~

Jestem w drodze do tego domu idiotów. Teraz to naprawdę gorzej być nie może. Jedyne co w tym momencie czuję to tylko złość. Mega, mega złość. Mam mieszkać sama z czwórką chłopaków. To jest nie do wyobrażenia. No dobra, może Vanessa też będzie z nami. Ale póki co, nic nie wiem, bo matka nie raczy mi powiedzieć. Zaczyna się robić wredną babą.

- Jesteśmy na miejscu - powiedział kierowca. Super. Koszmar czas zacząć. Wysiadłam z samochodu i głęboko odetchnęłam.
- Nie zrób tylko sceny, bo inaczej nici z waszej współpracy - powiedziała uszczypliwie matka. Pewnie. Obraź się na cały świat.
- Ooo... w końcu się odezwałaś - zakpiłam z niej. Ona nic nie odpowiadając mroziła mnie wzrokiem. W końcu ruszyła w kierunku willi. Wooow... Muszę powiedzieć, że dom robi wrażenie. Dwa piętra i bardzo, bardzo duża powierzchnia... Nieźle. Ogromy ogród. Ładnie tutaj. Przynajmniej to umili mój pobyt w tym miejscu. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami, matka zadzwoniła do drzwi. Po chwili otworzył nam chłopak z lokami. Nawet ładny... Stop ! O czym ja myślę ?! To tylko denny zespolik.
- Dobry wieczór. Nicol Lloyd, menedżerka Summer - powiedziała kobieta podając dłoń chłopakowi - a to właśnie Summer i moja druga córka, Vanessa - powiedziała wskazując nas obie. Nazwała mnie córką... Nie do wiary. A myślałam, że się mnie wyrzeknie. A jednak nie.
- Witam. Miło was widzieć. Ja jestem Harry Styles, a za chwilę poznacie resztę. Zapraszam do środka    -powitał nas z uśmiechem ten... jak on ? Harry. Weszliśmy do ogromnej posiadłości. Nie była ona urządzona tak bogato, ale było luksusowo i najważniejsze - bardzo przytulnie.
Znaleźliśmy się w pięknym salonie. Nie był on jakiś ogromny, ale połączony był z korytarzem           i kuchnią. Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się jeszcze trójka chłopaków. Nie wyglądają na takich złych.
- Chłopaki, to jest właśnie Summer, a to jej siostra, Vanessa i mama Nicol - po wypowiedzeniu tych słów przez chłopaka, lekko uśmiechnęłam się.
- Hej, jestem Liam Payne. Cieszę się, że cię widzę. Jeżeli będziesz miała jakieś problemy lub po prostu zechcesz pogadać, to jestem do usług - wypowiedział formułkę, a następnie mnie przytulił. Czułam się... dziwnie... Długo żaden chłopak mnie nie przytulał.
- Dzięki - powiedziałam odrywając się od niego i nieśmiało się uśmiechając.
- A ja jestem Niall Horan. Witaj u nas w domu. Mam wielką nadzieję, że się polubimy, bo jeśli nie, to będzie kiepsko - zaśmiał się szczerze, a potem on również mnie przytulił. Czuć było od niego to ciepło rodzinne, którego ja nie zaznałam aż tak dużo. Blondynek po chwili mnie puścił, a zamiast niego, za chwilę pojawił się ostatni chłopak z lekkim zarostem. Muszę przyznać, że jest przystojny. Summer ! Cholera, o czym ty myślisz ?
- Hej ! Widzę, że zostałem na koniec. Jestem Louis Tomlinson, ale możesz do mnie mówić "Tommo". Widzę też jeszcze jedno, to że ubraliśmy się podobnie - powiedział śmiejąc się, a ja momentalnie popatrzyłam na nasze ubiory. Miałam na sobie czarne rurki, podobnie jak chłopak i białą bluzkę z czerwonymi paskami tak jak on. Do tego jeszcze mieliśmy na naszych nogach conversy. No to się porobiło... - Nie przejmuj się. To całkiem fajne. Chodź tutaj - chłopak momentalnie mnie przytulił, a ja poczułam jak nieziemskie perfumy on ma. Boże, jeszcze nigdy w życiu nie czułam tego zapachu. Jaki on jest cudny. Louis odsunął się ode mnie i uśmiechnął, a ja poczułam jak zaczęłam się rumienić. Kurde.
- Na pewno jesteście zmęczone, chodźcie, zaprowadzimy was do waszych pokoi - zaproponował Liam. To prawda byłyśmy zmęczone, ale dlatego, że jest już koło 21:00. Weszłyśmy za nimi po schodach, a potem do swoich pokoi. Nie spodziewałam się, że moja sypialnia będzie urządzona właśnie w moim stylu. Naprawdę jest niesamowita.
- Zadbaliśmy o to, żebyście czuły się tu dobrze. Mam nadzieję, że ci się podoba - powiedział z wymalowanym na twarzy uśmiechem blondynek.
- Jasne, że mi się podoba. Jest świetny. Dziękuję.
- Nie musisz dziękować. Zaraz przyniosą twoje bagaże. Tamte drzwi prowadzą do łazienki, a tamte do garderoby. Jeśli jesteś głodna to zejdź do kuchni, a my zrobimy kolację. A i  jak masz pytania to pytaj. Nie gryzę. Haha - zaśmiał się Niall.
- Umm... Okey, dzięki. I nie jestem zbytnio głodna, muszę tylko odpocząć, więc chyba zaraz pójdę już spać.
- Okey. Pamiętaj, że jestem do twojej dyspozycji cały czas, 24/7.
- Jasne, dzięki za wszystko.
- Drobiazg. Pójdę już. Śpij dobrze, dobranoc.
- Dobranoc Niall - powiedziałam, na co on szeroko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. W sumie to nie jest tak źle jak myślałam. Są mili, nawet bardzo. Może jednak się polubimy. Kto wie ? Wyjęłam kilka swoich rzeczy z walizki, którą właśnie mi przyniesiono i ruszyłam do łazienki. Boże, wszystko tutaj jest takie piękne. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Szybko się umyłam, a po zrobieniu tej czynności, wysuszyłam się i przebrałam w piżamę. Wyszłam z łazienki, a potem padłam wprost na wielkie łóżko. To był dzień pełen emocji. Muszę odpocząć, przespać się. Po prostu potrzebuję snu, bo nie będzie za dobrze. Zasnęłam, wspominając, co takiego się dziś wydarzyło.
*//*//*
~Niall~ 

A więc tak wygląda moja siostra. Nareszcie ją poznałem. Jest już taka dorosła. Nie widziałem jej od 15 lat, odkąd nas rozdzielono. Tak bardzo za nią tęskniłem. Jednak nie mogę jej teraz wyznać prawdy. Boję się, że przestraszy się i ucieknie. Nie przeżyłbym gdybym po raz kolejny ją stracił. przez te wszystkie lata to tak bardzo bolało. Robiłem wszystko by ją odnaleźć. W końcu z pomocą chłopaków - udało się. Nie spodziewałem się, że ona również może być gwiazdą muzyki. A jednak, jesteśmy rodzeństwem. Chcę dowiedzieć się o niej wszystkiego, tego czego nie wiedziałem przez całą naszą rozłąkę. Muszę popytać Vanessę, bo to ona była przez 15 lat z nią, a nie ja... To takie okropne, kiedy moja młodsza siostra nie wie o moim istnieniu, ale to nie nasza wina. Muszę się cieszyć z tego, że w końcu ją zobaczyłem, po tylu latach. Nadal pamiętam jak trafiliśmy do domu dziecka, jak nas rozdzielali i mieliśmy już nigdy się nie zobaczyć...
Zamknąłem oczy, aby się nie rozpłakać. Nie mogę, po prostu nie mogę. Muszę być silny, nie tylko dla siebie, ale też dla Summer.
- O czym tak myślisz blondynku ? - spytał Harry wchodzący do salonu.
- O mojej małej siostrzyczce... - nie wytrzymałem, bariera łez puściła. Rozpłakałem się jak dziecko. Wiem, wiem, faceci nie
płaczą. - Harry, ona nie może się dowiedzieć, nie teraz - patrzyłem załzawionymi oczami na chłopaka. Mam wsparcie w całym zespole. To miłe.
- Nie dowie, a jeśli tak, to sam jej o tym powiesz - przyjaciel przytulił mnie, a potem poklepał po plecach i odszedł. No i co ja mam teraz zrobić ?

____________________

Mamy czwóreczkę. Ogólnie rozdział nawet mi się podoba. Jutro dostanę zwiastun. Nie mam pomysłu na notkę, a zważając na to, że mam dużo nauki, nie rozpisuję się już więcej. Przyjemnego weekendu (: 
KOMENTOWAĆ !!!
/Perriele rebel