MSC Music Player

sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 3

"Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku potrafi sprawić, że znów wraca radość"
~Summer~

Nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę uwierzyć w to, że moja matka naprawdę załatwiła mi pracę z tymi idiotami ! Teraz już nie ma odwrotu. To nie gra, że klikniesz: RESET, i wszystko zacznie się na nowo. To prawdziwe życie, a nie  jakaś głupia gra ! Nie wiem ile tak siedziałam na tej podłodze, ale wiedziałam, że dość długo, żeby wypłakać łzy do końca. Jednak musiałam w końcu wstać. Prawdopodobne, że ktoś może przyjść, a ja jestem w kompletnej rozsypce. Wstałam z podłogi i ruszyłam w kierunku łazienki, aby ponownie tego dnia zmyć makijaż. Dziś obiecałam Vanessie, że pójdziemy na zakupy, a ja zawsze dotrzymuję obietnic, więc tym razem też tak zrobię. Matka powiedziała, że ten lot do Londynu mam jutro wieczorem, co oznacza, że mam prawie 2 dni wolne. Cieszę się jak nigdy, bo to u mnie rzadko się zdarza. Najczęściej kursowałam między: hotelem, samolotem i stadionem. W końcu mam okazję, żeby się trochę rozerwać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie Vanessa... Pierwsze co muszę zrobić to ją przeprosić, co może być trudne, bo ja zazwyczaj nie przepraszam. No dobra, ale dam radę ! Jestem Summer Smith, po coś przecież noszę to nazwisko. Wzięłam się w garść i ruszyłam otworzyć te drzwi. W progu dostrzegłam blondynkę.

- Hej, mogę wejść ? - spytała nieśmiało.
- Jasne - odpowiedziałam szerzej otwierając drzwi. Dziewczyna dreptała do salonu, a ja szłam tuż za nią.
- Vanessa ? Chciałam cię przeprosić za to co powiedziałam i za to, że cię stąd wyprosiłam, wybacz mi - powiedziałam smutno zwieszając głowę w dół. Tak nagle moje stopy stały się interesujące. Nie miałam odwagi podnieść głowy i spojrzeć jej w oczy. Nie po tym co jej powiedziałam.
- Już dawno to  zrobiłam - odezwała się dziewczyna, a ja poniosłam głowę. Na jej ustach widniał delikatny uśmiech. Wybaczyła mi... A ja myślałam, że tego nie zrobi, ponieważ sytuacja  powtarza się już któryś raz.
- Naprawdę ? - spytałam tylko dla potwierdzenia.
- Tak naprawdę. Wiem jaka jesteś i co przechodzisz. Poza tym nie umiem się długo gniewać - roześmiała się, a jej śmiech było chyba słychać wszędzie. Jest taki piękny i czysty jak kryształ.
- Dziękuję ! - w odpowiedzi rzuciłam jej się w ramiona. Zawsze będę kochać tą świruskę.
- Pamiętaj, że cały czas cię wspieram i nadal będę to robić. Nie zapominaj o tym.
- Nigdy nie zapomnę, bo dzięki tobie miałam w miarę normalne dzieciństwo - tym razem to ja się roześmiałam. Uwielbiam z nią przebywać. Nie przeszkadzają jej moje wady i cieszę się z tego. Przecież każdy człowiek je ma.
- To co, idziemy na te zakupy ? - spytała ze śmiechem blondynka.
- Pewnie, tylko wezmę torebkę - poszłam po wcześniej wspomniany przedmiot, a potem wyszłyśmy z apartamentu, wcześniej zamykając drzwi.
Poszłyśmy po ochroniarzy, a następnie razem z nimi zjechaliśmy windą do holu.
- Panno Summer ?!  - dobiegło mnie wołanie jakiejś kobiety. Już z daleka można było usłyszeć jaki ciepły i łagodny głos ma.
- Tak ? - spytałam niemal natychmiast. Odwróciłam się i ujrzałam kobietę mniej więcej w moim wieku. Miała rude włosy i była niewiele niższa ode mnie. Ubrana natomiast była w uniform jaki ją obowiązywał.
- Czy mogłaby Pani podpisać pewne dokumenty ? - spytała uśmiechnięta. Najwidoczniej się spieszyła, bo oddychała jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu.
- Tak, oczywiście, Teraz ? - spytałam z uśmiechem rudowłosą, na co ona przytaknęła. - Dobrze, w takim razie chodźmy.
- Zapraszam za mną Pani Smith - wypowiadając te kilka słów, wskazała mi dokąd mam iść. Kobieta doprowadziła nas aż do recepcji. Następnie podała mi jakieś formularze i pokazała gdzie mam się podpisać.

O mój Boże Przenajświętszy... Ile tego jest ? Ta facetka pokazuje mi już chyba dwudzieste miejsce do podpisania. Nie byłoby lepiej, gdyby było tylko jedno gdzieś w widocznym miejscu ?   Po co tego tyle ?

- Dziękuję, to wszystko - powiedziała ruda, odchodząc w inną stronę. Czy to naprawdę już koniec tego mojego bazgrolenia ? Bo jeśli tak to to jest jakiś cud.
- Hej ! Ziemia do Summer ! - Nagle przed twarzą zaczęła machać mi czyjaś ręka. Jak spostrzegłam, należała ona do Vanessy.
- Hm ? - spytałam zdezorientowana. Co ona do pioruna chce ?
- Idziesz ? - westchnęła. Co ? Niby gdzie ? Zmarszczyłam brwi bo nie do końca zrozumiałam - Na zakupy... - No tak ! Zakupy ! Przez te papiery już do końca zwariowałam.
- A, tak. Chodź - pociągnęłam ją za rękę w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do auta, a kierowca ruszył w stronę centrum. Mediolan. Właśnie tutaj jesteśmy. Miasto mody więc trzeba to jakoś wykorzystać. Nawet w malutkim stopniu. Na miejsce dojechaliśmy po 5 minutach.
- Gdzie idziemy najpierw ? - spytałam siostrę.
- Do Prady ! - wykrzyknęła uradowana blondi, a ja się tylko zaśmiałam. Tak jak mówiła, poszłyśmy do Prady, a potem do innych sklepów projektantów mody. Pod koniec poszłyśmy jeszcze do perfumerii. Kupiłyśmy jakieś kosmetyki i jeszcze miałyśmy iść na kawę, ale zadzwonił mój telefon. Szybko wygrzebałam go z torebki i spojrzałam an wyświetlacz. Mama. Czyli mogę się już pożegnać ze swoją kawą.
- Słucham ? - odpowiedziałam niechętnie.
- Gdzie ty jesteś ?! - dlaczego ona się drze ? Mam wolne, więc nie powinno interesować ją gdzie jestem, z kim i co robię.
- Z Vanessą na...
- Masz być za 20 minut w hotelu !
- Co ?! Dlaczego ?! - znów coś wymyśliła, a ja muszę na tym jak zawsze ucierpieć .
- Przełożyłam lot do Londynu. Wylatujemy za 6 godzin - powiedziała złośliwie. Co ją ugryzło ? Celowo mówi do mnie takim tonem.
- Ale dlaczego ?! - wciąż protestowałam. Tak łatwo się nie dam. Nie ze mną te numery. O nie !
- Jutro musisz być w Londynie na wywiadzie - od razu po wypowiedzeniu tego zdania rozłączyła się. Co jest ? Ona nie zachowuje się jak moja matka.
- Coś się stało ? - spytała zmieszana Vanessa.
- Tak. Jutro mam wywiad w Londynie, więc jeszcze dziś wylatujemy.
- Jak to ?
- No tak. Chodź, bo matka nas zabije. Dała nam 20 minut - powiedziałam wkurzona. Po 10 minutach już byliśmy. Nie patrząc na konsekwencje, czyli rozmowę z Nicol, ruszyłam do swojego apartamentu. Położyłam zakupy w sypialni i zaczęłam sprzątać swoje rzeczy. Byłam tu tylko kilka dni, więc nie na rozwalałam dużo. Po godzinie wszystko było gotowe, więc zadzwoniłam po Vanessę, aby przyszła i razem oglądałyśmy "Zmierzch". Czy wspominałam, że kocham ten film ? Nie ? No to mówię teraz. 4 godziny później przyszła nasza ekipa i zabrała moje rzeczy do auta. Chwilę później byliśmy już w drodze na lotnisko. Odprawa i inne rzeczy minęły dziwnie szybko. To zapewne sprawka matki, bo któż by inny tego dopuścił ?
*//*//*

Siedzę w samolocie od godziny. Nie zamieniłam jeszcze nawet słowa z Nicol. Bo po co ? Mogłaby mi chociaż powiedzieć jak będzie wyglądać nasza praca. Ale nie, najlepiej się nie odzywać.
- Powiesz mi chociaż gdzie  ja będę mieszkać przez ten czas kiedy będę w Londynie ? - spytałam sztucznie się uśmiechając sama do siebie.
- Chyba logiczne, że z zespołem - odpowiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz.
- Z One Direction ?! - kobieta tylko przytaknęła. - Co ?! Czy ty zwariowałaś ?!
___________________
Dzisiaj  trójeczka. Mam nadzieje, że się podoba. Dziękuje za wszystkie miłe słowa skierowane do mnie. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak mało osób komentuje. Ja doskonale wiem jakie są statystyki i są one dość wysokie, więc myślę, że nikomu nie zaszkodzi napisać nawet tego jednego słowa. Ode mnie to tyle i KOMENTOWAĆ. =D

/Perriele rebel 

sobota, 19 listopada 2016

Rozdział 2

"W mojej głowie ten czas płynie wolniej, bo jest parę spraw, których nie zapomnę, tamte chwile ciągle wracają do mnie, chyba każdy ma swoją ulicę wspomnień."
~Summer~

Czy ona już do reszty oszalała ?! Ja mam pracować z tym zespołem ?! To się nie mieści w głowie ! Nie chcę mieć  z nimi nic wspólnego ! Mogę pracować z każdym, z Taylor Swift, Rihanną, Drake'm, nawet z tym matołem co odszedł z zespołu - Zayn'em. Z każdym, ale nie z nimi ! Co ja im do cholery zrobiłam ?! Dlaczego wybrali akurat mnie ?! Jeszcze nigdy nie byłam tak wkurzona. A nie, trafił się jeden raz, to było wtedy kiedy zerwał z mną Lucas, twierdził, że był ze mną, bo chciał się zabawić ze znaną dziewczyną. Ale nie ! Ja tak łatwo nie dam sobą pomiatać ! Po moim trupie ! Już miałam rozbić stojący obok wazon, ale ktoś mnie powstrzymał. Co do...

- Uspokój się Summer ! - Vanessa ?! Co ona tu robi ? 
- Jakim cudem tu weszłaś ?
- Przez drzwi, wiesz taki drewniany prostokąt, co...
- Skończ ! Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Przyszłam pożyczyć od ciebie krem nawilżający do twarzy, bo mój się skończył.
- Jutro idziemy na zakupy, muszę się odstresować, bo inaczej kogoś zatłukę. 
- O czym ty gadasz ?
- Zadzwoniła do mnie i...
- Kto ?
- Vanessa nie przerywaj mi ! Matka ! Powiedziała mi, że będę pracować z One Direction - tłumaczyłam jej wściekła. Co ja mówię ? Ja aż się gotuję ze złości !
- Dlatego o mało co nie zbiłaś tego pięknego wazonu ? - Jaki on tam piękny... Kilka kresek na czarnym tle. Też tak umiem.
- O proszę ! W końcu pochwaliłaś się swoją wiedzą psychologiczną. Jasne, że się wkurzyłam i prawie go pobiłam, bo ja nie zamierzam pracować z tymi pajacami. Zespolik od siedmiu boleści.
- Nie dramatyzuj - blondynka wywróciła oczami.
- Nie dramatyzuj ?! Wiesz co ? Postaw się na moim miejscu, co ?! Przynajmniej raz ! Nie mam rodziców, bo jakiś dupek spowodował wypadek ! Zostałam adoptowana przez kobietę, która jest moją menedżerką i załatwia wszystkie wydarzenia dla mnie, od których jestem na skraju wyczerpania ! Każdy chłopak chce być ze mną tylko dla sławy ! Nie dlatego jaka jestem ! Nie mam prawie przyjaciół ! I rzecz, która mnie najbardziej boli i przez, którą płaczę to to, że nie wiem gdzie jest mój brat, kim jest, jaki jest... - ostatnie słowa dosłownie szeptałam. Już nie mam sił. W oczach mam łzy, które tak bardzo chcą wypłynąć i pokazać jak jestem słaba.
- Ja naprawdę cię rozumiem. Mój ojciec rozwiódł się z mamą gdy miałam 4 lata.
- Ale żyje. Vanessa, lepiej będzie jak już pójdziesz.
- Dobrze pójdę, ale nie rób niczego głupiego.
- Czy wy wszyscy w końcu zrozumiecie że nie potrzebuję opieki 24/7 ?!
- Przepraszam, już idę. Dobranoc -  chciała mi pomachać, ale zrezygnowała z tego.  Ze smutkiem wymalowanym na twarzy, wyszła z mojego apartamentu. Okey. Zgodzę się. Jestem nadpobudliwa. Mam okropny, okropny charakter. Ale to dla tego, że nigdy nie miałam tej prawdziwej rodziny, z której mogłabym być dumna. Pogasiłam światła i powędrowałam do sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Emocje wzięły górę. Dłużej tak nie wytrzymam. Potrzebuję psychologa lub szczerze zakochanej we mnie osoby. 



                                                                   *//*//*                                                                                  


Rano obudziłam się przez otwarte okno. Brr..!!! Dlaczego ja go wczoraj nie zamknęłam ? A no tak, bo byłam zajęta użalaniem się nad sobą. Zawsze kiedy wszystko jest już dobrze ja oczywiście muszę się rozpłakać. Rozważam wizytę u psychologa, bo dłużej mogę tak nie wytrzymać psychicznie. Wstałam z łóżka. Muszę się ogarnąć, bo znając życie, zaraz wpadnie tu moja matka i zacznie mi tłumaczyć jak ma wyglądać moja praca z tym zespolikiem. Od razu kiedy stanęłam na podłodze podbiegłam do okna, aby je zamknąć. Potem wyjęłam z walizki czyste ubrania oraz kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Zmyłam rozmazany makijaż, który przypomniał mi o wczorajszym wieczorze. Muszę przeprosić Vanessę, bo inaczej stracę przyjaciółkę i siostrę w jednym. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i się umyłam. Po wykonaniu tej czynności ubrałam beżowe rurki, czarną bokserkę, a na to błękitny sweter. Zrobiłam szybki makijaż i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia, wcześniej zabierając ze sobą kosmetyczkę i brudne ubrania, które wrzuciłam do oddzielnej walizki. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu telefonu. Kiedy już go odnalazłam zadzwoniłam po obsługę hotelową i zamówiłam sobie śniadanie. Naprawdę jestem głodna. Muszę się pożądnie odżywić, inaczej padnę z głodu. 15 minut później dostałam swoje śniadanie. Nawet nie jest takie złe. Chwilę później jak się spodziewałam  wpadła moja matka. Normalnie cieszę się jak nigdy. Czujecie ten sarkazm ?

- Witaj córeczko. Jak ci minął wczorajszy wieczór ?
- Źle - powiedziałam bez zastanowienia. Niech wie, że nie skaczę z radości przez nią.
- Dlaczego ? Coś się stało ? - spytała ze zmarszczonymi brwiami.
- Tak, stało się ! I ty chyba powinnaś wiedzieć o tym najlepiej ! - podniosłam głos. Mimo, że to moja mama, niestety musiałam.
- O co ci chodzi ? - nie no. Naprawdę się nie domyśla czy tylko udaje ?
- O to, że załatwiłaś mi pracę z tym zespołem !
- One Direction ?
- Tak, a z kim innym ?! Nie mogłaś wybrać kogoś innego ?! Dlaczego padło akurat na nich ?! - naskoczyłam wściekła na moją matkę.
- Bo możesz zarobić na tym fortunę. Poza tym...
- Więc o to chodzi, tak ? O pieniądze ?! Znam cię tak długo, ale nigdy nie sądziłam, że możesz się posunąć do czegoś takiego !
- Nie tylko dlatego ich wybrałam ! Wasze głosy idealnie by do siebie pasowały !
- Wiesz co ? Myślałam, że jesteś inna !
-  To może źle myślałaś ! Ja już wybrałam ! Jutro wieczorem masz lot do Londynu. I nie zmienię zdania, choćby nie wiem jak chciała.
- Po prostu świetnie ! - zrezygnowana opuściłam ręce, a ona wyszła z apartamentu trzaskając drzwiami, Zdenerwowana, a jednocześnie załamana usiadłam po środku salonu i znów się rozpłakałam. Znów płaczę, znów te łzy, które lecą jak wodospad po moich policzkach. Przyznam szczerze: jest źle.

____________________

Nie powinnam dzisiaj dodawać tego rozdziału, bo nie było 5 komentarzy, ale zrobiłam to dlatego, że skaczę z radości. Chodzi o to, że kilka dni temu pojawiła się informacja, że organizatorzy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP), chcą zaprosić do Polski One Direction. Jak tylko zobaczyłam tą informację to  normalnie padłam na zawał. Jestem taka szczęśliwa, mimo że jeszcze nie jest potwierdzone, czy się pojawią, ale... No normalnie cieszę się ! Nie zabieram wam więcej czasu, moją gadką. Miłego weekendu wszystkim i widzimy się w rozdziale 3. Liczę na komentarze (:


/Perriele rebel.

sobota, 12 listopada 2016

Rozdział 1

"Jedna sekunda zmieniła milion następnych"

~Summer~


Ostatni koncert na trasie. Fajnie ? Dla fanów z pewnością. Dla mnie... Sama nie wiem. Jestem wymęczona, prawdopodobnie popadam w depresję. Z czego ani trochę się nie cieszę, bo wszyscy cały czas się koło mnie kręcą i obchodzą tak ostrożnie jak z jajkiem. Ugh ! Niech ich wszystkich szlag trafi ! Nawet Vanessa, która jest ze mną najbliżej i jest dla mnie jak siostra, którą tak właściwie to jest, zaczyna coraz bardziej mnie wkurzać. Wiem, że wszyscy chcą dla mnie dobrze, ale ludzie, ja nie mam jakiś myśli samobójczych ! Pożegnałam fanów i zeszłam ze sceny. Przynajmniej za kulisami jest nieco ciszej. Naprawdę to wszystko mnie już przerasta. Nie chodzi o muzykę. Ona zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu. Rozchodzi się o ten mój przepełniony po brzegi grafik. Racja, trasa skończona,ale znając moją menedżer (czytaj: mamę), to już jutro pewnie będę miała jakiś wywiad albo coś innego. Ona już taka jest, znam ją za dobrze. Najpierw wszystkim na obieca, na obieca, a potem głupio jest jej odmówić. Przez to ja muszę ślęczeć przed kamerami lub na próbach. Tak jak mówiłam wcześniej, albo nie mówiłam, to mnie już niszczy. Trafiają się momenty, kiedy nie wytrzymuję już ani fizycznie, ani psychicznie. Wtedy sięgam po narkotyki. Nikt o tym nie wie, tylko Vanessa, bo przyłapała mnie w garderobie z białym proszkiem. Obiecała, że nikomu nie powie, że media się nie dowiedzą, ale tylko pod warunkiem, że dam sobie pomóc. Zgodziłam się, ale to i tak nie pomaga. Mogę powiedzieć szczerze: Uzależniłam się. Nie jest mi z tym do śmiechu, ale nie potrafię przestać. To tak jakby muzykowi zakazali śpiewać, grać lub pisać. No dobra, kiepskie porównanie, to też tyczy się mnie. Ale sorry bardzo, nic innego nie wymyślę.





Poszłam do techników, żeby zdjęli mi to ustrojstwo przy stroju koncertowym, czyli mówiąc językiem techników - odsłuch. Chwilę później byłam już w garderobie. Wzięłam do ręki butelkę wody i upiłam kilka łyków, ale po chwili zaczęłam się nią dławić, bo Vanessa wpadła do pomieszczenia jak burza, co za tym idzie po prostu się wystraszyłam.

- O mój Boże ! Summer ! Nic ci nie jest ?! - w odpowiedzi zaczęłam na nią kaszleć, pokazując, aby mi pomogła.
- Co się stało ? - spytała, na co prychnęłam. Ona się jeszcze pyta co się stało.
- Podobno jesteś taka mądra, a nie potrafisz zrozumieć tego, żeby nie straszyć mnie tak, kiedy jestem przed, albo po koncercie.
- O matko ! Przepraszam ! Kompletnie zapomniałam. Wybacz mi. Przecież wiesz, że to nie było specjalnie. - I ona myśli, że to mnie przekona, Cały czas ta sama gadka. Błagam cię Vanessa, wymyśl coś oryginalnego. Zamiast jej odpowiedzieć, zaczęłam zdejmować przepocone ubrania. Nie wstydzę się przy niej. To kobieta tak samo jak ja, tym bardziej, że wychowywałyśmy się razem. Pomimo tego, że zostałam adoptowana nie zmieniono mi nazwiska, zostało takie jakie było. Cieszę się, że noszę nazwisko mojej biologicznej mamy, to moja jedyna pamiątka po niej.

Weszłam do łazienki i wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, a następnie się wysuszyłam i nałożyłam na siebie czarne leginsy, luźną białą bluzkę z minkami i czarną bluzę. Wyszłam z pomieszczenia i ujrzałam blondynkę bawiącą się moim laptopem. Ja ją normalnie zatłukę za branie moich rzeczy bez pytania !

Podeszłam do niej i zamknęłam jej przed nosem urządzenie. Pora zmienić hasło.
- Ej ! Co ty robisz ?
- Nie widać ? - zaśmiałam się cynicznie - To mój laptop. To znaczy, że korzystać mogę z niego tylko JA, ewentualnie mój chłopak, którego już od dawna i tak nie mam - wyjaśniłam jej jak małemu dziecku. Niby taka wykształcona, a jednak trudno jej załapać niektóre rzeczy. Jakim cudem ona dostała stypendium ?  Ja ledwo mam czwórki... Mimo, że uczę się przez internet.
- Dobra, no już się nie denerwuj - ja wkurzyć to dopiero się mogę.
- Po prostu nic już nie mów, okey ? -  w odpowiedzi dostałam tylko jakieś mamrotanie pod nosem. Założyłam na nogi swoje conversy i spakowałam swoje rzeczy.
- Idziesz czy zostajesz ? - spytałam przy wyjściu.
- Idę, bo nie wiem co znowu może ci strzelić do głowy. - Znowu zaczyna z tą swoją nadopiekuńczością. Jeszcze coś powie, a powyrywam te jej blond kłaki.
Wyszłyśmy z ochroniarzami ze stadionu i wsiedliśmy do tour busa . Nicol, menedżerka, która załatwia za mnie wszystko została i dalej to robiła. Czasem mogłaby się mną zainteresować, ale tak jak córką. W czasie drogi do hotelu przeglądałam wiadomości, które dostałam od fanów. To bardzo miłe. Zawsze doceniam takie gesty. Nim się obejrzałam, już staliśmy pod hotelem. Wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy w stronę budynku, przeciskając się przez tłumy fanów. Kiedy już nam się to udało skierowałam się do swojego apartamentu. Od razu po wejściu rzuciłam torbę gdzieś w kąt i poszłam coś zjeść. Czuję się jakbym nie jadła od kilku dni.

Po spożyciu posiłku przebrałam się w koszulkę nocną i usiadłam w salonie na kanapie przed telewizorem, w ręku trzymając lampkę wina. Po kilku minutach ktoś zaczął do mnie dzwonić. Mama. Czyli znów pewnie mam jutro jakąś konferencję. Ehh...

- Słucham ? - spytałam zmęczona.
- Summer ?! Będziesz pracować z One Direction ! - że co proszę ?! Zwariowała !

____________________

No i mamy jedyneczkę (: Mam nadzieję, że się podoba i ktoś skomentuję. Jak widzicie dopiero zaczynam na bloggerze i miałabym do wszystkich czytelników prośbę, jeżeli możesz to zareklamuj mój blog i poleć innym. To dla mnie naprawdę bardzo ważne. Chciałbym, aby pojawiało się wiecęj komentarzy, dlatego wprowadzę mały szantażyk;  
jeżeli pojawi się przynajmniej 5 komentarzy dodam kolejny rozdział, a jeżeli nie... no to nie. Niestety, ale muszę wprowadzić coś takiego. Na dziś to tyle, miłego weekendu (:


5 komentarzy ---> next

                                                                                                     /Perriele rebel

sobota, 5 listopada 2016

Prolog

"Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma."


Miliardy sprzedanych płyt...

Tysiące koncertów na żywo...
Miliony fanów na całym świecie...
Życie idealne ? Nie. Na pewno nie dla mnie.
Skutkiem mojej pracy jest napięty grafik i nieustanne życie na walizkach, rzeczy, których nie lubię, a wręcz nienawidzę. Nie mam ani chwili wytchnienia.
Praca ? Możliwe.
Obowiązek ? Tak. Obowiązek, który cały czas zabieram do hotelu.
Tak, hotelu. Rzadko bywam w domu, ale lubię do niego wracać. Rodziny praktycznie nie mam żadnej. Moi rodzice zginęli w wypadku, gdy miałam 6 lat. Przygarnęła mnie pani Nicol Lloyd, aktualnie moja menedżer. Wiem, że mam brata, z którym wbrew naszej woli zostałam rozdzielona. Nie pamiętam jak wyglądał, jaki był, ile ma lat, a nawet... jak się nazywa... I właśnie to najbardziej mnie boli. Nic nie wiem o własnym bracie.
Jako dziecko kochałam i nadal kocham muzykę. To jedyna rzecz, która będzie zawsze przy mnie. Od najmłodszych lat żyję tylko nią. Moja matka zastępcza nosiła moje wersje piosenek i CV do najbardziej znanych wytwórni na tej ziemi. Aż w końcu trafiłam do Sony i SYCO Musik. I tak w wieku 16 lat zostałam gwiazdą muzyki, o którą walczy kolejna wielka wytwórnia.
Czy wygra ? Nie wiem. Każdy mój krok śledzą paparazzi. Ze względu na moje bezpieczeństwo latam tylko własnymi samolotami.
Miłe ? Tylko czasem. Jedyną moją przyjaciółką jest Vanessa, moja przyszywana siostra. Wbrew pozorom moje życie jest trudne, pełne problemów i wyborów. Podobno mam okropny charakter. Ale pragnę to choć odrobinę zmienić, pragnę znaleźć w końcu miłość.
Czy mi się uda ? Zobaczymy.
Jeśli chcecie poznać moje i tak już beznadziejne w pewnym sensie życie, to zapraszam...




____________________

A o to prolog. Może krótki, ale to miało być tylko wprowadzenie. Rozdziały postaram pisać się dłuższe. Mam nadzięję, że się spodobało.
Dziękuję wszystkim, którzy weszli na bloga w te kilka dni i dzięki temu ten blog już w pierwszych dniach istnienia osiągnął ponad 100 wyświetleń. Dziękuję za to, że mieli czas, ale przede wszystkim ochotę. Oczekujcie rozdziału 1, który pojawi się już za tydzień.
Liczę na to, że pojawią się jakieś komentarze.
Dla Ciebie to tylko minuta, a dla mnie motywacja do dalszego pisania. Może to być tylko kropka, ale będę wiedzieć, że przeczytałaś/-eś.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


                                                                                                            /Perriele rebel


czwartek, 3 listopada 2016

Nowy Początek...

Witam wszystkich !
Jak widzicie oto mój blog. Marzyłam o nim i planowałam go bardzo długo. W końcu to marzenie się spełniło, mimo że mam zaledwie 14 lat. Tak, tak tylko tyle, ale błagam nie skreślajcie mnie na wstępie. Jest to mój pierwszy blog, co wiąże się dla mnie z pewnym wyzwaniem. Nigdy nie publikowałam swoich prac, dlatego jestem zdenerwowana tym jak to wszystko wypadnie i potoczy się dalej. Przecież początki są zawsze trudne. Mam nadzieję, że mimo wszystko znajdę czytelników i zaakceptujecie mnie, jak i również moje Fanfiction. Co do niego, to jest inspirowane moim ulubionym zespołem, a mianowicie One Direction, ale będzie pisane z aktualnymi członkami, czyli bez Zayn'a. W najbliższym czasie wstawię Prolog. I już na wstępie mogę obiecać wszystkim, że to Fanfiction zostanie napisane do samego końca, ponieważ zawsze kończę to co zaczynam. Haha. Taka już jestem i nic na to nie poradzę. Jeżeli rozdział nie będzie się pojawiał to nie bądźcie na mnie źli, ja też mam szkołę, też mam życie prywatne i też mam problemy jak wy. Postaram się dodawać posty regularnie, co tydzień, ale jeżeli  mi to się nie uda to bardzo, bardzo przepraszam. Jeśli macie do mnie jakieś pytania czy to odnośnie bloga, czy o mnie to śmiało piszcie w komentarzach. Na razie to tyle. Liczę na to, że będziecie czytać mojego bloga. No i... widzimy się kiedy wstawię prolog. (: