MSC Music Player

sobota, 17 grudnia 2016

Rozdział 7

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ! 








" Zrozumienie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia."
 ~Louis~

Jest poniedziałek. Summer przebywa u nas już od kilku dni. Zachowuje się jako tako. Nawet dobrze. Nie licząc tego, że prawie powyrywała Harry'emu loki, no ale... to już nie mój problem. Loczek powinien uważać na to co mówi. Względem mnie jest jakaś nieśmiała. Nie wiem co się dzieje. Pierwszego ranka naprawdę dobrze nam się rozmawiało, więc nic nie rozumiem. Dziś zaczynamy razem pracować. Mam nadzieję, że się dogadamy, inaczej z kontraktu nici, a co za tym idzie: Summer się od nas wyprowadzi i Niall nie zobaczy już swojej siostry. Dlatego musimy się dogadać. Jakoś... Vanessa nam w tym pomoże, bo też jedzie z nami. Ale to dla towarzystwa. Po co ma sama siedzieć w domu ?

Nie śpię od godziny. Pomińmy fakt, że jest już po 9:00. Harry robi śniadanie i cały czas gada o swojej dziewczynie Kendall, co zaczyna się już powoli robić nudne. Niall gada przez telefon też ze swoją love - Seleną, a Liam siedzi w salonie z Sophią... Czyli mam rozumieć, że tylko ja zostałem bez dziewczyny ? Muszę sobie kogoś znaleźć, bo jakoś tak dziwnie czuję się jako singiel. Jeśli mowa o dziewczynach to Vanessa i Summer wygląda na to, że już wstały, bo krzątają się coś na górze. Dlatego nie mam towarzystwa i jestem skazany na paplaninę Harry'ego. Szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego jeszcze stąd nie wyszedłem i go nie zostawiłem. Po chwili usłyszałem dzwonek, co oznacza, że ktoś przyjechał. Jestem uratowany ! Bogu dzięki. Wyszedłem na przedpokój i otworzyłem bramę temu komuś kto przyjechał. Potem ruszyłem w kierunku drzwi i wyszedłem przed dom. Pod willę podjechało czarne auto.
Lou ? Przecież nie mamy dziś żadnych wystąpień. Po kilku sekundach zauważyłem naszą stylistkę razem z 4-letnią Lux.
- Hej Louis - przywitała się nasza stylistka. Chyba jej się spieszy.
- Cześć ! - powiedziała dziewczynka. Uwielbiam to dziecko. Słodszego nie widziałem, no może poza moim rodzeństwem.
- Hej dziewczyny. Co was do mnie sprowadza ?
- Zajmiecie się Lux przez 2 dni ?
- Jak  to 2 ? - spytałem nic nie rozumiejąc.
- Muszę zaraz lecieć do Stanów, bo mam malować tancerki do teledysku.
- Chwila, to kiedy ty wracasz ?
- Prawdopodobnie w środę rano. To jak ? Zajmiesz się nią ?
- Jasne, ale co z twoim mężem ?
- Przecież wiesz, że pracuje. A ja nie mogę tym razem lecieć z Lux.
- Dobra, zajmę się nią, ale stawiasz mi kawę.
- Załatwione. Tu masz kilka rzeczy Lux - powiedziała mi podając torbę, którą po chwili
wziąłem. - Lux ?
- Tak mamusiu ? - popatrzyła się na kobietę, więc Lou uklęknęła przed nią.
- Muszę już lecieć. Zostaniesz z chłopakami. Zgoda ? - dziewczynka pokiwała pionowo głową. - Bądź grzeczna, okey ?
- Dobrze. Kocham cię - powiedziała przytulając się do niej.
- Ja ciebie też. Muszę już jechać. Pa malutka. Cześć Louis. I dzięki ! - mówiąc to odeszła do samochodu machając nam. Po chwili odjechała, a my weszliśmy do domu.
- Chodź, Harry robi naleśniki - wziąłem ją za rączkę i poprowadziłem do kuchni.
- Uwielbiam naleśniki ! Cześć Harry !
- Hej mała ! Co tu robisz ?-spytał odrywając się od gotowania. Jak on spali nam kuchnię to go zabiję.
- Mamusia musiała polecieć do pracy.
- Ale przyjechałaś do nas. Cieszysz się ?
- Bardzo ! Harry ?
- Słucham księżniczko.
- A namalujesz mi coś na naleśniku ?
- Jasne - loczek uśmiechnął się szeroko. - Siadaj, a ja zaraz ci dam naleśniki.
Po chwili podał jej dwa naleśniki z namalowanymi czekoladą buźkami.
- Chodź, nakarmię cię - powiedziała dziewczynka.
- Mnie ? - spytałem, a ona pokiwała głową, więc usiadłem obok niej. - Lux, ale to ty masz jeść, a nie ja.
- Ale ty nic nie jadłeś - wzruszyła ramionami.
- Skąd wiesz ? Jadłem.
- Nie jadłeś, bo burczy ci w brzuchu - kłóciła się ze mną. Sprytna jest. Taka mała, a już mnie poucza.
- Dobra, wygrałaś, ale to są naleśniki dla ciebie, dlatego ty masz je zjeść, a ja sobie zaraz wezmę, okey ?
- Dobra - powiedziała zrezygnowana. I za to ją uwielbiam. Tak łatwo odpuszcza. To znaczy... Czasem... Wziąłem swoją porcję naleśników i zacząłem jeść. Po chwili poczułem jak na mojej twarzy ląduje czekolada.
- Lux, mówiłem coś. Sam się nakarmię - popatrzyłem na nią załamany.
- Na pewno ? - spytała podnosząc wysoko brwi. Nie, dlaczego to dziecko tak bardzo mnie męczy ?
- Tak, na pewno. Jedz - powiedziałem wstając od stołu.
- A ty gdzie idziesz ?
- Umyć się, bo wybrudziłaś mnie - westchnąłem.
- Sorki marchewko - na słowa dziewczynki mimowolnie się zaśmiałem.
- Wybaczam ci... marcheweczko - poczochrałem ją po włoskach.
- Ej, to ty nią jesteś - wskazała na mnie palcem.
- Nie, nie ja. Jedz już - powiedziałem wychodząc z kuchni. To dziecko jest taki urocze, że trudno jest się nie roześmiać. Ma to po mamie. Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do swojej sypialni. W korytarzu minąłem się z Summer.
- A ty co ? Biłeś się z Niall'em o czekoladę ? - rozśmiała się.
- Powiedzmy. Mamy na dole małego gościa - powiedziałem uchylając drzwi do swojego pokoju.
- Co ? Kogo ? - spytała ze zmarszczonymi brwiami.
- Tego to już się dowiesz jak zejdziesz na dół - powiedziałem tajemniczo i wszedłem szybko do sypialni, zostawiając oszołomioną brunetkę na korytarzu. Poszedłem do łazienki, aby zrobić coś z tą czekoladą. Hah. Znów ona. Pierwszego ranka Summer też wybrudziła się czekoladą. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia. Zdjąłem wybrudzoną koszulkę i wrzuciłem go do kosza na pranie. Potem umyłem twarz, pozbywając się czekolady. Kiedy się już w miarę ogarnąłem, wyszedłem z łazienki i skierowałem się do garderoby. Chciałem wziąć pierwszą lepszą bluzkę, która była biała, ale jeżeli Lux nadal je, to nie jest to dobry pomysł. Dlatego wziąłem jedną z czarnych. Zacząłem ją nakładać dopiero, kiedy byłem na korytarzu. Zszedłem cicho po schodach. Lux razem z Summer siedziały w salonie i cicho rozmawiały. Chcąc dowiedzieć się o czym tak gadają, podszedłem bliżej, tak aby mnie nie usłyszały.
- A wiesz, że tylko Louis nie ma dziewczyny ? - powiedziała ze zdziwieniem 4-latka. No nie, dziecko zdradza moje tajemnice. Tego jeszcze nie było. 
- Tak ? To ma trochę pecha - powiedziała jej Summer.
- No trochę. Pewnie dlatego, że pali papierosy. Fuu ! - powiedziała z obrzydzeniem. Jak ta mała istotka może mówić o mnie te rzeczy ? Nic na to nie poradzę, że palę, ale ona nie musi o tym głośno mówić. Weź tu miej tajemnice, jak to dziecko i tak wszystko wygada.
- Fuu.
- A co tu się o mnie gada ?! - krzyknąłem ze śmiechem.
- Aaa ! Podsłuchiwałeś ! - stwierdziła Lux.
- Może - zaśmiałem się. 


*//*//*
~Niall~

Siedzimy w studiu i piszemy piosenki. Nie wychodzi nam nic co dzisiaj tworzymy. Zresztą jesteśmy tu już piątą godzinę, jest wieczór, każdy jest zmęczony. Tekściarz powoli zaczyna nas dobijać. Nie wspominając już o tym jak psychicznie czuje się Summer. Do tego Lux zasypia już na kolanach Vanessy. Wszystko dziś idzie nie tak. Nie mamy ani jednej gotowej piosenki.
- Ludzie, skupcie się ! - zarządził Matt. Taki mądry to niech sam pisze.
- Zrozum, że jest już 20:00, jesteśmy zmęczeni - wychrypiała Summer. Oho, chyba będzie chora.
- Nie obchodzi mnie to. Musimy dzisiaj napisać piosenkę.
- Już i tak dzisiaj nic nie wymyślimy. Pozwól nam już wrócić do domu - wyjęczała brunetka.
- Nie będziesz mnie pouczać, co mam robić - powiedział zdenerwowany.
- Ja cie nie pouczam, po prostu...
- Tak ?! Bo odnoszę wrażenie, że jednak to robisz !
- Nie robię tego!
- Nikt cię nie nauczył wychowania dziewczyno ?! Bo jak nie, to mogę ja to zrobić ! - wykrzyczał mężczyzna, a ja zauważyłem, że w oczach dziewczyny zbierają się łzy. O nie. Nie jest dobrze. Summer zerwała się z miejsca i wybiegła z pomieszczenia. Za nią pobiegł Harry. Jestem mu za to wdzięczny, bo nie wiem do czego jest zdolna. Wstałem  i wkurzony podszedłem do winowajcy.
- Posłuchaj Matt - wycedziłem przez zęby.
- Co ? Teraz będziesz mówił mi, że źle ją potraktowałem ? Daruj sobie - prychnął.
- Pamiętasz jak mówiłem ci o mojej rodzinie ? Że rodzice zginęli w wypadku, a z siostrą mnie rozdzielono ? - mężczyzna przytaknął. - To była ona - powiedziałem poważnie.
- Stary ja nie...
- Przestań ! Po prostu masz traktować ją lepiej. Ona nie wie kim jestem i tak ma na razie zostać. Rozumiesz ?!
- Tak, przepraszam - nie czekając na to co ma więcej do powiedzenia, wyszedłem z pomieszczenia, a
za mną ruszyła reszta. Wyszliśmy ze studia. Summer siedziała zapłakana na schodach, a Harry ją pocieszał. Jeśli jeszcze ktoś ją skrzywdzi to po prostu zabiję. Nie będzie już dla niego ratunku. Przyrzekłem sobie, że będę chronić swoją siostrę i słowa dotrzymam.
____________________
Hej wszystkim w rozdziale 7. Dziś nie mam ochoty na notkę, ale muszę poruszyć jeden temat. A mianowicie komentarze. Ile razy można mówić, że rozdziały będą pojawiać się częściej, szybciej i będą lepsze jeżeli będzie więcej komentarzy ? Bo mnie to osobiście zaczyna już nudzić i denerwować.  LICZĘ, ŻE POJAWI SIĘ WIECEJ KOMENTARZY. 
MAŁY SZANTAŻYK:
5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ, nie będzie komentarzy nie będzie rozdziału. Z przykrością muszę wprowadzić coś takiego. Kocham pisać, ale kiedy zakładałam bloga liczyłam na wasze opinie w komentarzach, a jak widać jest inaczej. Zakładka: Bohaterowie została zaktualizowana.
/Perriele rebel

5 komentarzy:

  1. Jejku ale fajny. Już nie moge doczekać się kolejnego rozdziału :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !(∩_∩)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny rozdział ! Masz mega talent ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga i to opowiadanie <3 Cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow ekstra świetnie piszesz. Mam nadzieje że nie długo akcja się rozwinie z głównymi bohaterami

    OdpowiedzUsuń