MSC Music Player

sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 3

"Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód smutku potrafi sprawić, że znów wraca radość"
~Summer~

Nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę uwierzyć w to, że moja matka naprawdę załatwiła mi pracę z tymi idiotami ! Teraz już nie ma odwrotu. To nie gra, że klikniesz: RESET, i wszystko zacznie się na nowo. To prawdziwe życie, a nie  jakaś głupia gra ! Nie wiem ile tak siedziałam na tej podłodze, ale wiedziałam, że dość długo, żeby wypłakać łzy do końca. Jednak musiałam w końcu wstać. Prawdopodobne, że ktoś może przyjść, a ja jestem w kompletnej rozsypce. Wstałam z podłogi i ruszyłam w kierunku łazienki, aby ponownie tego dnia zmyć makijaż. Dziś obiecałam Vanessie, że pójdziemy na zakupy, a ja zawsze dotrzymuję obietnic, więc tym razem też tak zrobię. Matka powiedziała, że ten lot do Londynu mam jutro wieczorem, co oznacza, że mam prawie 2 dni wolne. Cieszę się jak nigdy, bo to u mnie rzadko się zdarza. Najczęściej kursowałam między: hotelem, samolotem i stadionem. W końcu mam okazję, żeby się trochę rozerwać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie Vanessa... Pierwsze co muszę zrobić to ją przeprosić, co może być trudne, bo ja zazwyczaj nie przepraszam. No dobra, ale dam radę ! Jestem Summer Smith, po coś przecież noszę to nazwisko. Wzięłam się w garść i ruszyłam otworzyć te drzwi. W progu dostrzegłam blondynkę.

- Hej, mogę wejść ? - spytała nieśmiało.
- Jasne - odpowiedziałam szerzej otwierając drzwi. Dziewczyna dreptała do salonu, a ja szłam tuż za nią.
- Vanessa ? Chciałam cię przeprosić za to co powiedziałam i za to, że cię stąd wyprosiłam, wybacz mi - powiedziałam smutno zwieszając głowę w dół. Tak nagle moje stopy stały się interesujące. Nie miałam odwagi podnieść głowy i spojrzeć jej w oczy. Nie po tym co jej powiedziałam.
- Już dawno to  zrobiłam - odezwała się dziewczyna, a ja poniosłam głowę. Na jej ustach widniał delikatny uśmiech. Wybaczyła mi... A ja myślałam, że tego nie zrobi, ponieważ sytuacja  powtarza się już któryś raz.
- Naprawdę ? - spytałam tylko dla potwierdzenia.
- Tak naprawdę. Wiem jaka jesteś i co przechodzisz. Poza tym nie umiem się długo gniewać - roześmiała się, a jej śmiech było chyba słychać wszędzie. Jest taki piękny i czysty jak kryształ.
- Dziękuję ! - w odpowiedzi rzuciłam jej się w ramiona. Zawsze będę kochać tą świruskę.
- Pamiętaj, że cały czas cię wspieram i nadal będę to robić. Nie zapominaj o tym.
- Nigdy nie zapomnę, bo dzięki tobie miałam w miarę normalne dzieciństwo - tym razem to ja się roześmiałam. Uwielbiam z nią przebywać. Nie przeszkadzają jej moje wady i cieszę się z tego. Przecież każdy człowiek je ma.
- To co, idziemy na te zakupy ? - spytała ze śmiechem blondynka.
- Pewnie, tylko wezmę torebkę - poszłam po wcześniej wspomniany przedmiot, a potem wyszłyśmy z apartamentu, wcześniej zamykając drzwi.
Poszłyśmy po ochroniarzy, a następnie razem z nimi zjechaliśmy windą do holu.
- Panno Summer ?!  - dobiegło mnie wołanie jakiejś kobiety. Już z daleka można było usłyszeć jaki ciepły i łagodny głos ma.
- Tak ? - spytałam niemal natychmiast. Odwróciłam się i ujrzałam kobietę mniej więcej w moim wieku. Miała rude włosy i była niewiele niższa ode mnie. Ubrana natomiast była w uniform jaki ją obowiązywał.
- Czy mogłaby Pani podpisać pewne dokumenty ? - spytała uśmiechnięta. Najwidoczniej się spieszyła, bo oddychała jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu.
- Tak, oczywiście, Teraz ? - spytałam z uśmiechem rudowłosą, na co ona przytaknęła. - Dobrze, w takim razie chodźmy.
- Zapraszam za mną Pani Smith - wypowiadając te kilka słów, wskazała mi dokąd mam iść. Kobieta doprowadziła nas aż do recepcji. Następnie podała mi jakieś formularze i pokazała gdzie mam się podpisać.

O mój Boże Przenajświętszy... Ile tego jest ? Ta facetka pokazuje mi już chyba dwudzieste miejsce do podpisania. Nie byłoby lepiej, gdyby było tylko jedno gdzieś w widocznym miejscu ?   Po co tego tyle ?

- Dziękuję, to wszystko - powiedziała ruda, odchodząc w inną stronę. Czy to naprawdę już koniec tego mojego bazgrolenia ? Bo jeśli tak to to jest jakiś cud.
- Hej ! Ziemia do Summer ! - Nagle przed twarzą zaczęła machać mi czyjaś ręka. Jak spostrzegłam, należała ona do Vanessy.
- Hm ? - spytałam zdezorientowana. Co ona do pioruna chce ?
- Idziesz ? - westchnęła. Co ? Niby gdzie ? Zmarszczyłam brwi bo nie do końca zrozumiałam - Na zakupy... - No tak ! Zakupy ! Przez te papiery już do końca zwariowałam.
- A, tak. Chodź - pociągnęłam ją za rękę w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do auta, a kierowca ruszył w stronę centrum. Mediolan. Właśnie tutaj jesteśmy. Miasto mody więc trzeba to jakoś wykorzystać. Nawet w malutkim stopniu. Na miejsce dojechaliśmy po 5 minutach.
- Gdzie idziemy najpierw ? - spytałam siostrę.
- Do Prady ! - wykrzyknęła uradowana blondi, a ja się tylko zaśmiałam. Tak jak mówiła, poszłyśmy do Prady, a potem do innych sklepów projektantów mody. Pod koniec poszłyśmy jeszcze do perfumerii. Kupiłyśmy jakieś kosmetyki i jeszcze miałyśmy iść na kawę, ale zadzwonił mój telefon. Szybko wygrzebałam go z torebki i spojrzałam an wyświetlacz. Mama. Czyli mogę się już pożegnać ze swoją kawą.
- Słucham ? - odpowiedziałam niechętnie.
- Gdzie ty jesteś ?! - dlaczego ona się drze ? Mam wolne, więc nie powinno interesować ją gdzie jestem, z kim i co robię.
- Z Vanessą na...
- Masz być za 20 minut w hotelu !
- Co ?! Dlaczego ?! - znów coś wymyśliła, a ja muszę na tym jak zawsze ucierpieć .
- Przełożyłam lot do Londynu. Wylatujemy za 6 godzin - powiedziała złośliwie. Co ją ugryzło ? Celowo mówi do mnie takim tonem.
- Ale dlaczego ?! - wciąż protestowałam. Tak łatwo się nie dam. Nie ze mną te numery. O nie !
- Jutro musisz być w Londynie na wywiadzie - od razu po wypowiedzeniu tego zdania rozłączyła się. Co jest ? Ona nie zachowuje się jak moja matka.
- Coś się stało ? - spytała zmieszana Vanessa.
- Tak. Jutro mam wywiad w Londynie, więc jeszcze dziś wylatujemy.
- Jak to ?
- No tak. Chodź, bo matka nas zabije. Dała nam 20 minut - powiedziałam wkurzona. Po 10 minutach już byliśmy. Nie patrząc na konsekwencje, czyli rozmowę z Nicol, ruszyłam do swojego apartamentu. Położyłam zakupy w sypialni i zaczęłam sprzątać swoje rzeczy. Byłam tu tylko kilka dni, więc nie na rozwalałam dużo. Po godzinie wszystko było gotowe, więc zadzwoniłam po Vanessę, aby przyszła i razem oglądałyśmy "Zmierzch". Czy wspominałam, że kocham ten film ? Nie ? No to mówię teraz. 4 godziny później przyszła nasza ekipa i zabrała moje rzeczy do auta. Chwilę później byliśmy już w drodze na lotnisko. Odprawa i inne rzeczy minęły dziwnie szybko. To zapewne sprawka matki, bo któż by inny tego dopuścił ?
*//*//*

Siedzę w samolocie od godziny. Nie zamieniłam jeszcze nawet słowa z Nicol. Bo po co ? Mogłaby mi chociaż powiedzieć jak będzie wyglądać nasza praca. Ale nie, najlepiej się nie odzywać.
- Powiesz mi chociaż gdzie  ja będę mieszkać przez ten czas kiedy będę w Londynie ? - spytałam sztucznie się uśmiechając sama do siebie.
- Chyba logiczne, że z zespołem - odpowiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz.
- Z One Direction ?! - kobieta tylko przytaknęła. - Co ?! Czy ty zwariowałaś ?!
___________________
Dzisiaj  trójeczka. Mam nadzieje, że się podoba. Dziękuje za wszystkie miłe słowa skierowane do mnie. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak mało osób komentuje. Ja doskonale wiem jakie są statystyki i są one dość wysokie, więc myślę, że nikomu nie zaszkodzi napisać nawet tego jednego słowa. Ode mnie to tyle i KOMENTOWAĆ. =D

/Perriele rebel 

4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz, oby tak dalej i nie przejmuj się tym, że jest tak mało komentarzy,ale na pewno dużo osób to czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń