MSC Music Player

sobota, 7 stycznia 2017

Rozdział 11

EDIT:  UWAGA ! 12.01.2017 NOWY ROZDZIAŁ !


"Jedno mówię. Drugie myślę. Trzecie czuję. Czwarte robię."

~Summer~

Obudziłam się w znanym mi pokoju. Chwila ! Przecież ja jestem u siebie... Jak ? Z tego co pamiętam to zasypiałam w salonie na kanapie. To niemożliwe, żebym lunatykowała. Nie pamiętam nic z ostatnich kilku lub nawet kilkunastu godzin. Do cholery ! Przecież ja nic nie piłam ! Ktoś przeniósł mnie do mojej sypialni, przykrył i jak widzę... przebrał... To jest sen to jest sen... Pewnie ! Wmawiaj to sobie dalej Summer. Kurde. Gadam sama ze sobą. Na pewno to któryś z chłopaków mnie przeniósł, bo dziewczyny nie dałyby rady. Co oznaczałoby też, że któryś z nich mnie przebrał. A to świnie... No trudno. Nad tym kto mnie przetransportował będę myśleć potem. Teraz muszę coś ze sobą zrobić. Powoli podniosłam się z łóżka i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gdzie jest mój telefon ? Jeszcze tego mi brakowało. Stanęłam na podłodze pokrytej cieplutkim dywanem i ponownie zaczęłam się rozglądać. Po kilku sekundach dostrzegłam mojego białego iPhone na komodzie. Skoro już go znalazłam, to która jest godzina ? Hmm... 9:42. No nieźle. Ciekawe o której poszłam spać. Dobra, nieważne. Ruszyłam w kierunku garderoby. Wzięłam z niej jakąś bieliznę, szare rurki i czarną bluzkę z dłuższym tyłem. Z wybranymi ubraniami udałam się do łazienki, aby potem wykonać wszystkie poranne czynności. Po zrobieniu potrzebnych rzeczy zeszłam na dół. Tam jak mogłam się spodziewać, nie zastałam nikogo. Za to był mały bałagan. W salonie walały się puste pudełka po pizzie i butelki po napojach. Natomiast w kuchni poprzewracane szklanki i talerze. Boże... Trzeba to posprzątać. A skoro ja pierwsza zeszłam na dół, oznacza to, że muszę zrobić to ja. Nie mam innego wyboru, niestety. Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Szybko wszystko ogarnęłam, a potem przeniosłam się do kuchni. Włączyłam radio i zaczęłam przygotowywać jakieś śniadanie. Właśnie, jakieś... Bo za dużo w tej lodówce to nie ma. A skoro nic już prawie nie ma, to zrobię omlety, z tego co jest. Wyjęłam mąkę, jajka, przyprawy, ser, paprykę, znalazł się też jakiś kurczak. Wrzuciłam wszystko do jednej miski i wymieszałam, a potem smażyłam na patelni. Po 10 minutach do kuchni wszedł Louis. O Jezu... jak on w tej fryzurze nieziemsko wygląda. Stop ! Znowu to robię ! Ugh ! Muszę się uspokoić, ale jego wygląd ani trochę w tym nie pomaga.
- Hej - przywitał się zachrypniętym głosem. Z tego co zdążyłam zauważyć przez te kilka tygodni to zawsze ma rano lekką chrypkę. Dlatego już mnie to nie dziwi.
- Hej - odpowiedziałam  odrywając się od jego oczu i powracając do gotowania. Natomiast on podszedł do stołu.
- Mogę ? - spytał, a ja momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam jak wskazuje na talerz omletów.
- Tak, jasne. Przecież sama ich nie zjem - zaśmiałam się, a Louis tylko się uśmiechnął i zasiadł do stołu. Po 5 minutach skończyłam gotować i również do niego dołączyłam.
- Możemy pogadać ? - spytał szatyn.
- Umm... okey. O czym chcesz rozmawiać ? - przyjrzałam mu się z zaciekawieniem.
- Podjęłaś już decyzję ?
- Ale o czym ty mó... - przerwałam zdanie, kiedy doszło do mnie o co mu chodzi. - Tak, podjęłam - westchnęłam, a on wpatrywał się we mnie z zapytaniem w oczach, czekając an odpowiedź. - Nie chcę z tobą być. A przynajmniej nie teraz.
- Aaa-le dlaczego ? - spytał z bólem w oczach.
- Nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek, przepraszam - zwiesiłam głowę w dół. Boże, co ja powiedziałam ? Przecież czuję coś do niego. Dlaczego to powiedziałam ? Dlaczego zaprzeczyłam ? Dlaczego go okłamałam ?! Nie wiem co się ze mną dzieje. To nie tak miało to wszystko wyglądać ! Zaprzepaściłam swoją, jak dotąd jedyną szansę na związek. Jestem głupia, a nawet gorzej. Co ja zrobiłam ?
- Dobrze... rozumiem. Nie przepraszaj - uśmiechnął się smutno, a w jego oczach pojawiły się świeczniki. - Masz jakieś plany na dzisiaj ? - spytał zwinnie zmieniając temat. Podziwiam go, że stać go na takie coś, po tym jak dałam mu kosza. To znaczy tak jakby to zrobiłam, bo w głębi serca naprawdę chcę z nim być.
- Nie, chyba nie.
- To teraz masz - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi. - Idziemy znów do studia pisać piosenki - wyjaśnił mi, a ja tylko westchnęłam.
- Musimy ? - jęknęłam zrezygnowana.
- Niestety. Jeżeli chcemy mieć wolny weekend... - nabrałam do płuc dużo powietrza i wypuściłam je ze świstem.
- Dobra. Dam radę - w końcu się odezwałam. - Ile w ogóle mamy już tych piosenek ?
- 5, jak do końca czerwca uda nam się napisać przynajmniej 7, to zaczynamy nagrania.
- Czekaj. Mamy na to tylko miesiąc ?! - wydarłam się zaskoczona. Nie, to się nie uda. Po co ja się na to wszystko zgadzałam ?
- Też byłem zdziwiony. Nie wiem jak wyrobimy się czasowo. Matt przyciska mnie i Liam'a do muru - potarł twarz dłońmi.
- Dlaczego was ?
- Bo mamy największy udział w tworzeniu piosenek, więc uważa, że napiszemy je.
- Czy on już do reszty zwariował ?! Wy nie jesteście maszynami ! Musicie coś z tym zrobić. Nie wiem... zagrozić mu zwolnieniem albo coś - upuściłam załamana ręce.
- To nic nie da - westchnął. - Możemy już o tym nie mówić ?
- A, tak. Przepraszam. Chcesz kawę ? - spytałam.
- Nie, dzięki. Dziś chyba sobie już odpuszczę. Idę zapalić - wstał z krzesła barowego i wyszedł z kuchni. To zostałam sama. Przez chwilę myślałam nad całą sytuacją. Kiedy jednak już zaczynało mnie to dobijać, postanowiłam dołączyć do Louis'a. Wyszłam na tyły domu, gdzie na tarasie znalazłam szatyna. Opierał się bokiem o drewnianą konstrukcję, wypuszczając dym nikotynowy.


- Pożycz jednego - podeszłam do niego ze zmrużonymi oczami.
- Ty palisz ? - spytał wyjmując paczkę z kieszeni spodni.
- Jak widać - wzięłam do ręki jednego z papierosów, który po chwili został zapalony zapalniczką przez chłopaka. Zaciągnęłam się nim, czując głębokie ukojenie.
- Długo to trwa ?
- Z rok, może więcej - wzruszyłam ramionami.
- Musisz z tym skończyć - stwierdził. Halo ! Czy ja śnię ? Mówi to chłopak, który sam pali. Gdzie tu jest logika ?
- Tak ? A ty ? - kiwnęłam na niego głową.
- Ja to ja, a ty... możesz jeszcze uratować sobie zdrowie.
- Umówmy się tak - odwrócił się w moją stronę z zaciekawieniem. - Ja przestanę palić, jeśli ty też przestaniesz.
- Nie ma mowy - pokręcił głową.
- Czyli nie mamy o czym gadać - skończyłam mówić i zgasiłam papierosa, przygniatając go butem do desek tarasu.
- Jesteś taka nieznośna, skomplikowana, a czasem doprowadzasz mnie do szału - powiedział ostro, chuchając we mnie dymem. - I to mnie właśnie w tobie pociąga - zaśmiał nie patrząc mi w oczy. Wzięłam głęboki oddech, aby nie wybuchnąć.
- Chwila ! To ty mnie przeniosłeś do sypialni i przebrałeś ?!
- To mnie masz - powiedział wypuszczając dym. - Idziemy obejrzeć jakiś film ? - spytał, a ja przytaknęłam. Zgasił papierosa i ruszył razem ze mną do salonu. Nie mogę uwierzyć w to, że to był on.
*//*//*

Chwilę temu skończyła się komedia, którą oglądałam z Louis'em. Jak na zawołanie przyłączyła się też reszta domu. No oprócz Seleny, bo musiała już jechać. Film był taki sobie, ale zważając na to, że nie miałam nic innego do roboty, siedziałam tutaj i oglądałam. Wstałam z kanapy i z pustą już szklanką ruszyłam do kuchni. Postawiłam ją na blat i wzięłam do ręki dzbanek z wodą, aby nalać jej do niej. Niestety nie poszło tak jak chciałam i zamiast nalać sobie wodę, zahaczyłam naczyniem o drugie szkło, bijąc je przy okazji. Co doprowadziło do tego, że kawałki powbijały mi się w rękę, a krew spływała po mojej skórze. Zaczęłam piszczeć z bólu. Po sekundzie do pomieszczenia wpadł Niall. Naprawdę narobiłam takiego hałasu ? Kiedy zauważył co się stało, szybko do mnie podszedł i wsadził moją rękę pod kran, wcześniej go odkręcając. Syczałam i piszczałam równocześnie.
- Poczekaj. Trochę poboli, ale zaraz przestanie - odszedł ode mnie na kilka kroków i wyjął z szafki apteczkę, z którą potem do mnie podszedł i otworzył.
- Usiądź, opatrzę to - zrobiłam to o co prosił i usiadłam na blacie. Blondyn przemył moje rany wodą utlenioną, co wcale nie było przyjemne, a następnie przyłożył gazik i zabandażował.
- Dziękuję - powiedziałam schodząc z blatu.
- Nie ma za co - odpowiedział chowając rzeczy, a ja przystanęłam przy nim.
- Dlaczego mi pomagasz ?
- Bo ludziom powinno się pomagać.
- Ale nie mi. Nie zasługuję na pomoc.
- Przestań - powiedział przymykając oczy.
- Wiem co o mnie mówią i myślą. Jestem zołzą, jestem bezczelna i wredna.
- Przestań ! - powtórzył tym razem krzycząc.
- Dlaczego ?! - również podniosłam głos.
- Bo taka nie jesteś ! Jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem - w tym momencie mnie zatkało.
- Co ? - spytałam szepcząc.
- To co słyszysz - podszedł do mnie i przytulił, a ja położyłam głowę na jego torsie, zamykając oczy.

*//*//*
~Louis~

Jest już chyba po 20:00. Zresztą nie wiem. Nie chce mi się sprawdzać godziny. Wiem jedynie to, że jakimś cudem napisaliśmy kolejną piosenkę. Dla mnie to nie było łatwe, zważając na sytuację z rana.
- No, udało się wam. Jestem pod wrażeniem. Tylko zróbcie coś z tą swoja przyjaciółeczką - mówiąc to popatrzył na Summer, a ona bawiła się tylko swoimi paznokciami. To prawda. Od kilku godzin dziwnie się zachowuje. Jest jakaś nieobecna.
- Summer - podszedłem do niej, a ona podniosła głowę, by na mnie spojrzeć. - Możemy porozmawiać ?
- Tak - powiedziała cicho i wstała, a ja pokierowałem nas do wyjścia z budynku. Przystanęliśmy przy schodach.
- Co się dzieje ? - spytałem, a ona wzruszyła ramionami. - Jesteś dziś nieobecna.
- Ja... nieważne Louis - przymknęła oczy.
- Ważne. Co jest ? - nalegałem, by powiedziała.
- Daj spokój - pokręciła głową.
- Nie, nie tym razem. Martwimy się o ciebie.
- Niepotrzebnie.
- Summer, do cholery ! Masz powiedzieć o co chodzi ! - podniosłem nieświadomie głos.
- O ciebie ! - krzyknęła, by potem spojrzeć mi w oczy.
- Co ? - spytałem zszokowany.
- To co słyszysz - wyszeptała.
- Co ja ci zrobiłem ?
- Sprawiłeś, że coś do ciebie czuję. Cholernie cię kocham i nie mogę przestać ! - zrobiła krótką pauzę, patrząc mi w oczy, podczas gdy ja stałem oszołomiony. Po chwili przeniosła wzrok na moje usta i zachłannie się w nie wpiła. Zacząłem oddawać pocałunek, aż zabrakło nam powietrza.
- Chcę z tobą być - powiedziała odrywając się ode mnie i opierając swoje czoło o moje, próbując unormować oddech. - Nie wiem dlaczego wcześniej powiedziałam to co powiedziałam, ale chcę z tobą być - uśmiechnąłem się na słowa dziewczyny, a ona zrobiła to samo i ponownie mnie pocałowała.
____________________
Czyli wracamy do punktu wyjścia:

PRZYNAJMNIEJ 5 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ 

/Perriele rebel

5 komentarzy:

  1. Wow takiego zakończenia się nie spodziewałam ale rozdział jest genialny:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne. Powiem tobie coś im dłużej ukrywają to że Summer jest siostrą Niall'a to dziewczyna jak się o tym dowie nie będzie zadowolona że przez tak długi czas ją okłamywali. Niech już się dowie, albo nie poczekamy I zobaczymy co wymyślisz. Co do rozdziału jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW Brak słów:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko końcówka jest najlepsza:-)

    OdpowiedzUsuń