MSC Music Player

sobota, 21 stycznia 2017

Rozdział 14

"Popełniłem w życiu wiele błędów, ale nigdy nie powiedziałem komuś, że go kocham, nie wierząc w to."

~Summer~

- Odpowiedz Summer - powiedział Louis, wyraźnie zdenerwowany takim obrotem sprawy.
- Louis, proszę - wyjęczałam. - Wyjaśnię ci to później.
- Nie ładnie tak odrzucać swojego chłoptasia - znów wtrącił się dupek Drake.
- Zamknij się cholerny idioto !
- Teraz to idioto. Ale przyznaj, że chciałabyś się przespać jeszcze raz ze mną, co ? - co za człowiek ! Kłamie mi w żywe oczy.
- O czym on gada ? - Spytał Louis zabijając mnie wzrokiem. Ja chyba wykituję...
- Nie przespałam się z tobą !
- Tak, a ...
- Zamknij się !!! - nie wytrzymałam i kopnęłam go z całej siły w krocze. - Ochrona !!! - facet zwijał się z bólu, a ja kipiałam ze złości. Cholerny gnojek. Nie będzie mnie oczerniał. Po chwili dwóch ochroniarzy przyszło po tego psychopatę. - Zabierzcie go i o nic nie pytajcie, chyba, że chcecie stracić tą robotę - wycedziłam przez zęby. Momentalnie skierowali się w stronę wyjścia z drącym się cały czas Drake'm, a Louis nic się nie odzywając wiercił mi dziurę w głowie.
- Zamierzasz powiedzieć mi o co chodzi z tymi narkotykami ? - spytał zdenerwowany szatyn.
- Nie biorę już ich ! Kiedyś brałam, ale już tego nie robię ! Nie wiem dlaczego ten idiota tu przyleciał ! - pchnęłam drzwi do garderoby i weszłam do środka. Za mną wszedł Louis.
- Skoro przyleciał to miał wyraźnie powód !
- Nie wierzysz mi ? - stanęłam w pół kroku. Chłopak nic się nie odzywał. - Nie wierzysz - stwierdziłam. - Skoro nie, to idź do Niall'a. Dowiesz się całej prawdy i może przejrzysz na oczy - wyszeptałam czując zbierające się łzy.
- Co Niall ma z tym wspólnego ?
- Jako jedyny mi pomógł - powiedziałam cicho, czując jak po moich policzkach spływają już łzy. Świetnie.
- Trzeba było przyjść z tym do mnie, pomógłbym ci.
- Tak ? I jakbyś zareagował ? Bo wątpię, że pozytywnie - powiedziałam odchodząc do stolika.
- Summer... - westchnął.
- Co ?! Mówiłam żebyś poszedł do Niall'a !
- A może nie poszedłem, bo ci wierzę ?! - teraz to on podniósł głos. Podszedł do mnie próbując mnie przytulić, kiedy ja wciąż płakałam.
- Zostaw mnie - odsunęłam się od niego. -Muszę się przebrać - powiedziałam i odeszłam od szatyna. Wzięłam ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki wziąć prysznic, zostawiając chłopaka samego. Lepiej będzie jeżeli teraz przemyśli to co powiedział i to co powiedziałam ja.

*//*//*

Wyjechaliśmy z terenu stadionu. Do domu mamy godzinę drogi, może trochę więcej. Siedzę w aucie z Louis'em i Niall'em. W drugim jedzie Vanessa, Harry i Liam. Przynajmniej ma z kim pogadać, bo co do nas to nie za ciekawie. Niall śpi, a ja i Louis... szkoda gadać. Ani ja, ani on nie odezwaliśmy się do siebie słowem. I ja nie mam zamiaru pierwsza zacząć rozmowy. Nie kryję, jest mi z tym źle, że nie gadamy, ale ja nic nie mogę zrobić. W końcu usłyszałam odchrząknięcie.
- Summer ? - do moich uszu dobiegł głos Louis'a.
- Ooo... W końcu się odezwałeś - skomentowałam.
- Przestań - powiedział kręcąc głową. - Chciałem cię przeprosić za to, że ci na początku nie wierzyłem...
- A teraz już wierzysz ? - spytałam odwracając głowę w jego stronę.
- Tak. Muszę ci powiedzieć, że jednak spytałem o to Niall'a. Ale to nie znaczy, że przedtem ci nie wierzyłem. Po prostu... chciałem się upewnić... - zaczął się tłumaczyć.
- I  co ja mam zrobić ? Rzucić ci się w ramiona i powiedzieć, że czekałam aż mnie przeprosisz ? To nie jest bajka Louis - patrzyłam na niego nie dowierzając.
- Wiem, że jesteś teraz zła, ale... - spuścił głowę zrezygnowany. - Daj mi jeszcze jedną szansę - powiedział cicho.
- Najpierw ustalmy kilka rzeczy - powiedziałam, a on podniósł głowę. - Wierzysz w to co powiedziałam, tak ?
- Tak, już wierzę. Mówiłem przecież.
- A ufasz mi ? - powiedziałam łamliwym głosem.
- Oczywiście, że tak.
- Aa-a... kochasz mnie ? - patrzyłam mu głęboko w oczy.
- Co za pytanie - powiedział kręcąc głową na boki. - Pytasz o to faceta, który jest w tobie zakochany po uszy - wyszeptał muskając moje usta.
- Kocham cię - powiedział po oderwaniu.
- A ja ciebie. I na razie wybaczam ci wszystko - uśmiechnęłam się głaszcząc go po policzku. Resztę drogi spędziłam przytulając się do Louis'a. Głowę miałam ułożoną na jego torsie, a on cały czas bawił się moimi włosami. Nie rozmawialiśmy dużo. Trwaliśmy w ciszy, ale każde z nas było szczęśliwe.

*//*//*
~Louis~

Około 1:00 w nocy byliśmy już w domu. Wszędzie ciemno jak nie powiem gdzie. Do tego chyba zgubiły się nam klucze.
- No nie mam ich. Co się przyczepiłeś ? - piszczał Harry. Teraz ten będzie chory. Co za ludzie. Mógł jakoś uważać, a nie łazić przed koncertem i chwalić się tą swoją klatą. I tak to ja mam lepszą. - Weź pytaj, może dziewczyny mają.
- Pogięło cię już do  końca Styles ? - wychrypiała Vanessa. - To nie nasz dom. My nigdy tych kluczy na oczy nie widziałyśmy - Vanessa ledwo co mogła mówić. Obie dziewczyny trzęsły się z zimna. Jest środek lipca, więc jakim kuźwa cudem jest 14 stopni ?! - Może Niall je wam zjadł.
- Ja ?! Czy was coś popierdoliło ?! - krzyknął Niall.
- Zamknij się.  Sąsiedzi śpią - uciszył go Liam.
- Nie ! Koniec. Nie mam zamiaru stać pół nocy na zimnie - zdenerwowałem się. Odszedłem kilka kroków i krzyknąłem w stronę naszego ochroniarza.
- Josh ! Josh !!
- Co jest szefie ? - spytał napakowany mężczyzna.
- Zbierz ekipę i macie zaraz znaleźć klucze, bo któryś z was je zgubił - odkaszlnąłem. Nie ma to jak zrzucić całą winę, na w ogóle innego gościa.
- A gdzie są zapasowe ?
- A skąd nam to wiedzieć ? To wy się zajmujecie naszą ochroną - mówiłem pocierając ręce z zimna.
- Zaraz je znajdziemy - powiedział odchodząc.
- Mam nadzieję - powiedziałem już chyba raczej do siebie. Wróciłem do reszty. Vanessa była przytulona do Liam'a, a Summer stała w mojej bluzie zgrzytając zębami. Podeszłem do niej i mocno ją przytuliłem, próbując sprawić by chociaż trochę zrobiło jej się cieplej. Postaliśmy jeszcze tak chwilę aż w końcu wrócił Josh z kluczami.
- Nareszcie ! Dawaj je - podbiegł do niego Niall i wyrwał mu klucze z rąk. W sekundzie przybiegł do nas i otworzył drzwi. Wszyscy wepchnęliśmy się do środka jak banda jakiś nierozgarniętych dzieci. Głęboko odetchnęłem będąc w środku.
- Idę napalić w kominku - poinformował wszystkich Liam. Widzę, że Daddy na posterunku. Należy mu się normalnie dyplom.
- A ja idę wziąć prysznic - powiedziała Summer odchodząc w kierunku schodów.
- Mogę z tobą ? - wyszczerzyłem się, a ona popukała się w czoło.
- Zapomnij. Ale możesz ze mną spać.
- Przynajmniej to - zaśmiałem się. Chwilę posiedziałem jeszcze na dole, a potem poszedłem na górę. Summer była jeszcze w łazience, więc zdjąłem ciuchy i wskoczyłem pod kołdrę. Jak cieplutko. Po kilku minutach wyszła z pomieszczenia, dziwnie na mnie patrząc.
- Nie za wygodnie ci ? - spytała podchodząc do łóżka, a ja patrzyłem na jej ruchy.
- Nie. Ale jak położysz się obok to będzie wspaniale - powiedziałem uśmiechnięty, a dziewczyna w błyskawicznym tempie znalazła się koło mnie.
- Dobranoc słodziaku - pocałowała mnie szybko w usta i wtuliła się we mnie.
- Dobranoc myszko - odpowiedziałem. Po chwili zasnąłem.

*//*//*
~Summer~

Obudziłam się bardzo, bardzo wypoczęta. Co do mnie jest niepodobne, zważając na moją pracę, no ale... Podniosłam głowę i przekręciłam się na drugi bok. Louis nadal śpi... Hah. Te jego włosy sterczą mu na wszystkie strony. Ale muszę przyznać, że pięknie w nich wygląda. Westchnęłam i jedną rękę próbowałam gdzieś z tyłu wymacać mojego iPhone. W końcu mi się udało. Mimo. że prawie spadł mi na podłogę, ale to nie ważne. Odblokowałam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 11:48. To ja tyle spałam ? Nie dziwne, że wypoczęłam Odłożyłam telefon  z powrotem na szafkę i popatrzyłam na Louis'a. Mimowolnie poczochrałam go po włosach, chcąc go zbudzić.
- Wstawaj śpiochu - zaśmiałam się, a on tylko zamruczał. - Loui... śpiochu... - zaczęłam go głaskać po policzku, a on powoli otworzył oczy.
- Co jest ? - spytał zachrypniętym głosem.
- Już 12, wstawaj.
- Oj no weź - zajęczał w poduszkę.
- Nie dość się wyspałeś ? - spytałam siadając na łóżku.
- Nie - odpowiedział krótko i zwięźle.
- Nie przesadzaj.
- Nie spałem pół nocy, śpiochu - powiedział wyraźnie mówiąc słowo "śpioch".
- Co ty robiłeś ? - zmarszczyłam brwi.
- Niall wariował - zajęczał.
- Bo ?
- Nieważne. Idiota obudził cały dom. Tylko ty spałaś - powiedział ziewając.
- Serio ?
- Serio, serio. A skoro panna śpioch mnie obudziła, to już nie zasnę - powiedział siadając na łóżku.
- Ej ! Nie jestem śpiochem.
- Nie ? To jak wyjaśnisz to, że nic nie było cię w stanie obudzić ? - podniósł jedną brew. - Czekaj, czekaj, a może ty jesteś w ciąży ? - zaśmiał się.
- Głupek - pacnęłam go po głowie. - Idę się ubrać. Chcesz to śpij, nie to...
- Oj już nie denerwuj się - uśmiechnął się. - Ale nie ukrywam, że chciałbym takiego maluszka - wyszczerzył się.
- Nie wyobrażasz sobie za dużo Tomlinson, co ?
- Nie - powiedział stanowczo. - Dobra wstaję. Widzimy się na dole - poszedł do swojego pokoju się ubrać, a ja ruszyłam do garderoby. Wzięłam przetarte jeansy, białą bokserkę i ramoneskę. Poszłam do łazienki, zrobiłam to co trzeba, a potem zeszłam na dół. Na dole oprócz Louis'a nie było nikogo. Cicho, pusto, jak nie u nas. Szatyn siedział w salonie z laptopem. Podeszłam do niego bliżej, zarzucając ręce na jego szyję.
- Co robisz ?
- Płacę rachunki. Coś za dużo wyszło za ogrzewanie basenu.
- No... a może...
- Ty coś wiesz - odwrócił głowę w moją stronę. - Gadaj. No już.
- Noooo... Harry stwierdził, że jeżeli podgrzeje basen do maksymalnej temperatury i nie będzie wyłączał ogrzewania przez jakiś czas to zrobi sobie domową saunę.
- Ja go normalnie zabiję - wycedził przez zęby.
- No to... zrobisz to później. Ja idę do kuchni - powiedziałam szybko i ruszyłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Stanęłam przy wejściu, odwracając się do niego. - A i pamiętaj, że ja nie miałam nic z tym wspólnego. Nic. Okey ? - szatyn zmroził mnie wzrokiem, a ja uciekłam do kuchni. Ja to jednak umiem kłamać, nie ? Stanęłam przed lodówką, a następnie ją otworzyłam. Co jest ? Tu nic nie ma. Jak to jest w ogóle możliwe ? Jeszcze wczoraj była przynajmniej połowa. Zamknęłam lodówkę i wróciłam do salonu.
- Louis ?
- No ? - spytał siedząc przy papierach i laptopie.
- Co się stało z jedzeniem w lodówce ?
- Słyszałaś o czymś takim, że jak Niall się wkurzy to potrafi zjeść większość lodówki ? - mówił, nie przerywając swojego zajęcia. A ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. - No to teraz wiesz.
- Co się stało ?
- Pokłócił się z Seleną - powiedział wpisując cyferki na laptopie.
- To o to ci chodziło, kiedy mówiłeś, że wariował w nocy ?
- Dokładnie - odpowiedział, a ja przez chwilę nic nie mówiłam, zastanawiając się.
- Jedziemy do sklepu - postanowiłam.
- Co ? - zajęczał Louis.
- No to.  Nie ma nic w lodówce. Jedziemy.
- Ale ja jestem zmęczony. Nie dam rady prowadzić - stuknął się ręką w czoło, opadając na oparcie
kanapy.
- To ja poprowadzę - wyszczerzyłam się.
- Ty masz prawo jazdy ? - zdziwił się.
- Wiesz co ? Nie doceniasz mnie - stwierdziłam zakładając ręce na biodra.
- Tak ? To pokaż - powiedział po zamyśleniu. Chwilę się zastanowiłam i mu odpowiedziałam.
- Dobra. Zaraz wracam. Stój tu - rozkazałam mu.
- Nigdzie się nie ruszam - podniósł ręce ze śmiechem. Pobiegłam szybko na górę do swojej sypialni. Wpadłam do pomieszczenia, rozglądając się poszukiwaniu mojej torebki. Po kilku sekundach dostrzegłam ją na komodzie. Wzięłam ją i pędem zbiegłam na dół. Zatrzymałam się kilka centymetrów przed Louis'em, wyjmując portfel, a z niego prawo jazdy.
- Proszę ! I co ? - pokazałam mu dokument, a on przejechał po nim wzrokiem i po chwili zaczął się śmiać. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Piękne drugie imię - zaśmiał się. - Louisa. Przeznaczenie czy przypadek ? - wyszczerzył usta w uśmiechu.
- Potraktuj to jak chcesz - wzruszyłam ramionami. - Ważne, że wygrałam ! Jedziemy do sklepu. Ubieraj się - pospieszałam go.
- No dobra, dobra... Louisa - uśmiechnął się szeroko przez co się zaśmiałam.
- Wariat - stwierdziłam.
- Ale twój wariat ! - krzyknął, pocałował mnie w policzek i pobiegł na górę.

*//*//*

Wyszliśmy ze sklepu obładowani torbami z zakupami. Trochę zaszaleliśmy. Ale skoro nic nie było w lodówce... Powiedzmy, że trzeba było zrobić zapasy.
- Jak po tych wszystkich słodyczach się porzygamy, to będzie twoja wina - stwierdził Louis idąc do samochodu.
- Dlaczego ? - spytałam smutno podążając za nim.
- Bo naciągnęłaś mnie na to wszystko.
- No, ale to wszystko tak pięknie wyglądało - tłumaczyłam mu jakbym była małym dzieckiem.
- Dobra, nieważne, bo i tak to już kupiliśmy. Ale jak się porzygasz po tym, to nie będzie za dobrze - odparł wkładając torby do bagażnika.
- Nie porzygam. Bądź spokojny.
- Skąd ta pewność ?
- Ja to wiem - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak ? A co, jesteś medium ? - zaśmiał się.
- Żebyś wiedział - puściłam mu oczko.
- To co mi wywróżysz ?
- Hmm... w niedalekiej przyszłości będziesz wraz ze mną obżerał się tymi słodkościami - zaśmialiśmy się równo.
- Summer ? - usłyszałam za plecami znany głos. Odwróciłam się. Lucas. O Boże... Tylko nie to. 
____________________
No i udało mi się  wstawić ten rozdział, mimo małych problemów technicznych, tego że jestem chora i wielu innych rzeczy, no ale dałam radę. Smuci mnie  trochę, że mam tylko 2 obserwujących, a bloga odwiedza naprawdę dużo, dużo osób. Ale dziś nie o tym, dziś świętujemy 1. urodziny synka Louis'a - Freddie'go Reign'a Tomlinnson'a ! Sto lat ! Ten maluszek naprawdę na to zasługuję, ma cudownych rodziców, a oni mają cudownego synka. Louis naprawdę kocha tego malca, więc my powinniśmy go zaakceptować. Nie mówię o mnie, bo ja zrobiłam to już na początku, mówię ogólnie. Tak czy inaczej:
STO LAT FREDDIE !!! 



/Perriele rebel

3 komentarze:

  1. Wow. Rozdział genialny. Dobrze że się pogodzili. Nie no w takim momencie przerwać :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie :-(

    OdpowiedzUsuń