MSC Music Player

środa, 1 lutego 2017

Rozdział 16

 "Nie wiem czy życie jest silniejsze od śmierci, ale miłość była silniejsza od obu".
~Louis~

- Proszę mówić - powiedziałem słabo.
- Dobra wiadomość jest taka, że udało nam się zaszyć wszystkie wewnętrzne rany - powiedział lekarz, spoglądając na stos jakiś papierów.
- A ta zła ? - spytałem mając łzy w oczach.
- Panna Smith w wyniku poniesionych obrażeń...  straciła dziecko. Przykro mi - powiedział lekarz, a ja myślałem, że zaraz zemdleję.
- O-o czym Pan mówi ? - powiedziałem cicho.
- To Pan nic nie wie ? - spytał zdziwiony, a ja pokręciłem przecząco głową. - Panna Smith była w 2. tygodniu ciąży, ale pod wpływem upadku poroniła - powiedział lekarz, a mi runął cały mój świat. Summer poroniła... Ona była w ciąży... ze mną... Moje dziecko nie żyje... Mogłem zostać ojcem, ale pozwoliłem na to, by jakiś idiota je zabił.
- Mm-mogę do niej wejść ? - spytałem przełykając ślinę. Głos mi się trząsł, a ciało zrobiło się jak z waty.
- Tak, oczywiście. Za kilka minut powinna się obudzić - lekarz posłał mi pocieszający uśmiech.
- Dziękuję - przetarłem oczy, wstałem z siedzenia i na oślep wyszedłem z gabinetu, wcześniej żegnając się z doktorem. Przystanąłem na korytarzu, czując jak robi mi się słabo. W momencie obok mnie znaleźli się chłopaki.
- Louis ! Stary, weź nam nie mdlej ! - krzyknął któryś z nich. Pod wpływem emocji nie mogłem rozpoznać który. Usiadłem na najbliższym krześle, by trochę się uspokoić.
- Ten skurwiel zabił moje dziecko - powiedziałem tępo patrząc w  ścianę. Wciąż to do mnie nie dochodziło. Nie byłem gotowy usłyszeć coś takiego. To było jak cios poniżej pasa.
- Dobrze się czujesz ? Coś ci się chyba pomyliło, bo to Summer leży w szpitalu i żyje - powiedział Harry, dając nacisk na ostatnie słowo.
- Ty nic nie rozumiesz ? - spytałem odwracając wzrok od ściany i przenosząc go na szatyna.
- Nie, oświeć mnie, bo...
- Czekaj, on... chyba chce powiedzieć, że... - zaczął Liam. - Summer była w ciąży, prawda ? - spytał delikatnie, a ja pokiwałem twierdząco głową. W oczach miałem łzy i przez to coraz bardziej miałem ochotę się rozpłakać.
- Co ? - wykrztusił Niall.
- Była w 2. tygodniu ciąży... dowiedziałem się, że... poroniła - rozpłakałem się. - Mogłem być ojcem... - płakałem nie mogąc się uspokoić. Niall przysiadł się do mnie i przytulił pocieszając. Przeze mnie, przez moją nieuwagę moje dziecko nie żyje. Gdybyśmy nie pojechali do tego cholernego sklepu, nic takiego nie miałoby miejsca.
- Idź do niej. Kiedy się obudzi będzie cię potrzebować - Liam poklepał mnie po plecach. Bez słowa wstałem i skierowałem się do sali szatynki. Przed wejściem przetarłem oczy dłońmi, by nie dać po sobie poznać, że płakałem. Zdaję sobie sprawę, że to może inaczej wyglądać, ale teraz to się nie liczyło. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie była dziewczyna. Leżała wciąż nieprzytomna na białym łóżku. Przysunąłem sobie krzesło i usiadłem obok niej, biorąc jej rękę w swoją. Tak jak mówił lekarz,  minęło kilka minut, a ona otworzyła oczy.
- Co się stało ? - wychrypiała cicho. Co ja mam jej powiedzieć ? Przecież ona się załamie. Już jak na nią patrzę to serce łamie mi się na miliony kawałków. - Louis ?
- Skarbie... - zacząłem, wdychając głęboko powietrze. - B-b-byłaś w 2. tygodniu ciąży - powiedziałem cicho.
- Jak to... byłam ? - zobaczyłem w jej oczach świeczniki.
- Poroniłaś... - odpowiedziałem, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy. - Przykro mi... - dziewczyna zachłysnęła się powietrzem, a po chwili się rozpłakała. Nie myśląc dłużej, przytuliłem ją do swojego torsu, całując w czubek głowy.
- Ja... nie... wiedziałam - dławiła się własnymi łzami.
- Już cichutko - szepnąłem sam płacząc. - To moja wina - dziewczyna podniosła głowę, by na mnie spojrzeć.
- Co ty... gadasz ?
- Zostawiłem cię samą z tym dupkiem. Gdybym postąpił inaczej... nasze dziecko by żyło. Bo nasze... prawda ?
- Nasze - szepnęła. - To było twoje dziecko Louis - wtuliła się znów we mnie. - Nie obwiniaj się o to, dobrze ? - powiedziała bardzo cicho.
- Ale...
- Proszę. Czy ja tak wiele chcę ? - znów popatrzyła na mnie załzawionymi oczami. - Daj mi choć odrobinę szczęścia, po prostu będąc przy mnie - szepnęła.
- Dobrze, przepraszam. Wszystko co robię, robię abyś była szczęśliwa.
- Kocham się - rozpłakała się jak małe dziecko.
- A ja ciebie - również płakałem. W tej chwili nic nie jest w stanie nas uspokoić. Potrzebujemy czasu, żeby przyjąć do świadomości, że nasze dziecko umarło...

*//*//*

Summer jakiś czas temu zasnęła. Przepłakała razem ze mną kilka godzin. Oboje jesteśmy zmęczeni, mimo to, nie zostawię jej. Nie ten kolejny raz. Obiecałem jej, ale też sobie samemu, że będę siedzieć tu ile będzie trzeba. Był u niej lekarz. Powiedział, że jeżeli nie będzie żadnych komplikacji to może jutro wyjść do domu. W głębi serca mam nadzieję, że tak będzie. Mówił też, że nic nie jest jeszcze przekreślone i Summer będzie mogła mieć jeszcze dzieci. Myślę, że ta wiadomość ją ucieszyła, bo kto by się nie ucieszył. Jestem z nią prawie 2 miesiące, a i tak wiem, że to miłość na całe moje życie. Tak jest i skłamię, jeśli powiem coś innego. 
- Louis ? - obok mnie pojawił się Niall. Podniosłem zmęczony głowę. - Dzwoni Vanessa. Co jej powiedzieć ?
- Skłam. Wymyśl coś - powiedziałem słabo.
- Nie możemy jej okłamywać - szeptał, by nie obudzić dziewczyny.
- Zadzwonię do niej jutro i powiem jej wszystko, ale na razie... nie chcę, żeby niepotrzebnie się martwiła. Ma egzaminy...
- No dobra - westchnął, odchodząc do drzwi. - Louis ? Chcesz kawę ? - spytał stojąc przy wyjściu.
- Chcę, dzięki - uśmiechnąłem się blado i spuściłem wzrok. Jest noc, a mimo to wszyscy tu z nami siedzą i nas wspierają. To właśnie nazywają się przyjaciele, a nawet więcej... Rodzina.

*//*//*

Od wczorajszego wieczoru wypiłem około 12 kaw, może więcej. Najwyżej mi zaszkodzi, a w najwyższym stopniu trafię na płukanie żołądka. Teraz to nieistotne. Ważniejsza w tej chwili jest Summer, a nie ja. I tak rozwaliłem wszystko po całej linii. Nigdy nie pogodzę się z tym, że to moja wina. Nikt mi nie wmówi, że było inaczej. Mam swoje przekonania. Chłopaki śpią chyba na korytarzu. Wyłamali się po północy. To znaczy Harry i Liam, bo Niall polazł gdzieś do sklepu. Summer śpi. Na szczęście noc dobrze minęła i nic się nie działo. Siedzę przy niej cały czas. Nie opuszczam jej na krok. Nie chcę, nie mogę, nie potrafię. Nie chcę, żeby jak się obudzi nie zobaczyła mnie obok. Niall też ze mną tu siedział, ale jak już wspomniałem zachciało mu się iść do sklepu. Przy okazji kupi mi papierosy. Ooo, ale ja mam wyczucie czasu. Gratulacje Louis, gratulacje. Boże, gadam sam do siebie. Masakra. Potrzebny mi psycholog. Chyba muszę się przespać. Do sali wlazł  Niall tak jak mówiłem, jakoś nie za ciekawie wyglądał. A może po prostu widział krasnoludki ? Wszystko możliwe. Przeszedłem na drugi koniec sali, by z nim pogadać.
- Widzieli was wczoraj... - wykrztusił po upływie kilku sekund.
- Hmm ? - spytałem całkowicie zdezorientowany.
- Jak przywiozłeś Summer do szpitala. Są zdjęcia, artykuły... Jednym słowem... wszystko. Wygląda na to, że odkryli, że jesteście razem.
- Nie obchodzi mnie to. Nie mamy czego ukrywać. Jesteśmy razem szczęśliwi i nikt tego nie zmieni, nawet paparazzi - powiedziałem bawiąc się kubkiem po kawie.
- Spektakulują co się stało Summer. Prędzej czy później zaczną nas o to pytać.
- Oficjalnie powiemy, że... spadła ze szczytów schodów.
- Przereklamowane.
- Wymyślisz coś lepszego to powodzenia - podniosłem swój zmęczony wzrok na niego.
- No dobra, ufam ci Tommo - westchnął. Po chwili usłyszałem, że Summer zaczyna się budzić, więc do niej podszedłem.
- Jesteś - powiedziała kiedy mnie zobaczyła.
- Jestem i byłem tu cały czas - pocałowałem ją w czoło i usiadłem na krześle obok. Dziewczyna leżała nieruchomo, tępo się na mnie patrząc. Jej wzrok był nieobecny. Jakby ktoś go całkowicie wymazał.
- Chcę wrócić do domu - powiedziała cicho, gdy po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Wrócisz - pogłaskałem delikatnie ją po boku twarzy. - Może pojadę teraz po twoje rzeczy, hmm ? - spytałem, a ona pokiwała pionowo głową. - Za pół godziny wracam. Okey ? - znów pokiwała głową. Skierowałem się do drzwi, ale ktoś mnie zatrzymał.
- A ty gdzie ? - spytał poważnie Niall.
- Głuchy jesteś ?
- Nie spałeś całą dobę, nie pojedziesz w tym stanie.
- W takim razie załatw mi kierowcę - zakpiłem.
- Dobra - powiedział stanowczo.

*//*//*

Co za idiota. Po co ja się w ogóle odzywałem ? Nie myślałem, że na serio załatwi mi tego kierowcę. Jednak się myliłem. Stwierdził, że on też nie pojedzie, bo również nie spał, więc polazł obudzić Harry'ego. No i znalazł mi tego kierowcę. Siedzę w tym aucie i czekam aż w końcu dojedziemy do domu. Środek tygodnia, rano, co wiąże się z ogromnymi korkami. Na dodatek są wakacje.
- Weź przełącz na coś innego. Rocka ci się kuźwa zachciało - odezwałem się do Hazzy.
- No dobra, już dobra. Nie znasz się i tyle - powiedział zmieniając stację. Akurat leciało coś znajomego i to bardzo znajomego. - O proszę, chciałeś to masz, naszą piosenkę - powiedział wjeżdżając na autostradę.
- Jedź i nie gadaj - przewróciłem oczami. - Ej, Hazz - nagle coś mi się przypomniało.
- Hmm ? - powiedział opierając brodę na dłoni.
- Wiesz, że dużo zapłaciliśmy za tą twoją saunę, co zrobiłeś nad basenem ? - spytałem krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnąłem się zwycięsko, patrząc na jego minę.
- Skąd ty wiesz o tym ? - spytał zaskoczony.
- Mam swoje sposoby.
- Od Summer ? Ona też w tym maczała palce - mówił zakłopotany. I ja mam ją niby wydać ? Ani mi się to śni.
- Ej, ej. Ty już w to mojej dziewczyny nie mieszaj - powiedziałem ostrzegawczo.
- Ale ja nic nie...
- Wszystko wiem Styles, więc z łaski swojej możesz zamknąć tą swoją buzię - gdy to powiedziałem, loczek się naburmuszył i się do mnie nie odzywał. No trudno. Nie to nie. Podjechaliśmy pod bramę domu. Chyba Harry się na serio zdenerwował, bo nie wjeżdżał tylko dłubał coś przy domofonie.
- Cholera - zaklął uderzając w kierownicę.
- Może otworzyłbyś w końcu tą bramę, co ?
- Ciekawe niby jak ?! - wydarł się wkurzony.
- Ja wiedziałem, że ty mądry nie jesteś, ale myślałem, że bramę to umiesz otworzyć.
- Kuźwa, Louis ! Ktoś pozmieniał nam hasła w zabezpieczeniach domu !
- Co ?!
____________________
Dziś miało nie być rozdziału, ale że względu na to, że są urodziny Harry'ego dodałam, tak okazjalnie. Ostatnio dużo jest tych urodzin. Najpierw był Louis, potem Zayn, niedawno Freddie, przedwczoraj oddwórczyni roli Summer - Daniele Campbell, a dziś Harry. Nasz loczek kończy 23 lata ! Jak to szybko minęło. Co do rozdziału, to zgadliście. Summer poroniła. Myślałam, że wymyślicie jeszcze coś innego, no ale trudno. Nie udało się. Kolejny rozdział już normalnie w sobotę. Okres na urodziny jak narazie się skończył. Do następnego ! (:

/Perriele rebel

2 komentarze:

  1. Wow genialny. Dobrze że Summer nic się poważniejszego nie stało

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział (C_C)

    OdpowiedzUsuń