MSC Music Player

sobota, 18 lutego 2017

Rozdział 19

Z dedykacją dla Agi, za to, że tak regularnie komentuje wszystkie rozdziały, co sprawia, że na mojej twarzy za każdym razem pojawia się uśmiech. Mam nadzieję, że spodoba ci się rozdział (:


" We wszystkim mam bałagan, zaczęło się od pokoju, przeniosło na życie. "

~Louis~

Nie wiem w co ona się wkopała, ale nie jest dobrze. Do domu weszło 3 funkcjonariuszy i jeszcze zabrali ze sobą psa. Niech tylko ten kudłacz coś nam zniszczy to nie ręczę za siebie ! Podszedłem do jednego z policjantów w celu dowiedzenia się czegoś.
- Panie komisarzu, czy może mi Pan powiedzieć o co tak właściwie chodzi ? - spytałem. Kątem oka zobaczyłem obok siebie Summer.
- Dostaliśmy donos, że Panna Smith - popatrzył na dziewczynę. - To Pani, tak ? - spytał, a ona przytaknęła. - Że Panna Smith ma w tym domu schowane narkotyki i nielegalnie przewiozła je za granicę stanu Kalifornia - powiedział poważnie funkcjonariusz.
- Co ?! - wszyscy krzyknęliśmy z niedowierzeniem.
- Ale to jakaś pomyłka ! Ja nie mam żadnych narkotyków ! - krzyknęła z oburzeniem Summer.
-To czy nie ma, sprawdzimy osobiście - odpowiedział odchodząc od nas. Popatrzyłem na dziewczynę z pytaniem w oczach.
- Masz coś do czynienia z tą sprawą ? - spytałem cicho, aby nas nie usłyszano.
- Zwariowałeś ?! - krzyknęła podrzucając ręce do góry. - Powiedź mi, kiedy bym miała na to czas, co ? Ja praktycznie nie wychodzę na zewnątrz. A jeżeli już to z ochroną - zaczęła się tłumaczyć.
- Tylko pytam. A właśnie. Niall ?!
- Co jest ? - spytał przestraszony wchodząc do salonu. - Nie gadaj, że coś znaleźli.
- Co ?! Ocipiałeś ?! Chyba, że ty...
- Nie ! Mów o co chodzi - załamał ręce.
- Gdzie jest ochroniarz Summer ? Nie miał zacząć od dzisiaj ?
- C-co ? Ożesz w mordę ! Nie no !
- Niall ? Wszystko okey ? - spytała Summer.
- Nic nie jest okey ! Najwyraźniej agencja zapomniała o tym ochroniarzu.
- To weź może do nich zadzwoń.
- No nigdy bym na to nie wpadł ! - krzyknął wchodząc do kuchni. Westchnąłem tylko podłamany. Po chwili usłyszałem donośny głos.
- Szefie ! Znaleźliśmy coś ! - krzyknął, któryś z nich, a mi serce zaczęło szybciej bić.
- Gdzie jesteś ?! - krzyknął drugi.
- Na tarasie ! - jak na zawołanie każdy skierował się na dwór, gdzie był funkcjonariusz z psem. - Na deskach jest jakiś proszek - powiedział młody mężczyzna i wskazał dokładne miejsce. Starszy chcąc się dowiedzieć co to, podszedł bliżej.
- Ty matole ! To jest zgaszony papieros ! - stwierdził, a mi ulżyło. Boże, jak ja się cieszę ! A tak się bałem. - Przepraszamy państwa. Kolega dopiero się uczy. Tak czy inaczej, po przeszukaniu całego domu, nie znaleźliśmy nic co mogło by budzić nasze wątpliwości. Stwierdzamy, że donos na panią, Panno Smith, został złożony niepotrzebnie i nie mamy podstaw do tego by toczyć dalsze dochodzenie. Dlatego my już pójdziemy. Życzymy miłego dnia i do wiedzenia ! - powiedział komisarz i po chwili wyszli z terenu naszej posiadłości. Popatrzyłem na Summer, która była jakaś przestraszona. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
- Robię wam tylko problemy - powiedziała cicho.
- Przestań. Tak jak jest, jest dobrze i nie mów, że nie, bo i tak będę utwierdzał się przy swoim.

*//*//*

~Summer~

Co ja najlepszego zrobiłam ? Po co ja dzwoniłam do tego dilera ? Muszę to wszystko jak najszybciej odwołać. Nie chcę trafić do więzienia. Wszystko tylko nie to. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że chyba wiem kto złożył na mnie donos. Pieprzony Lucas. Oprócz Vanessy, Niall'a i Louis'a on też wiedział o tej sprawie. I zakładam, że to właśnie on stoi za tym wszystkim. Najpierw go zwyzywałam, a potem dostał od Louis'a, więc teraz chciał mnie zniszczyć. Muszę to odkręcić. Dobrze, że jestem w ogrodzie. Nikt nie może mnie usłyszeć. Inaczej mogę pożegnać się z karierą i dobrymi stosunkami z chłopakami. Odeszłam od budynku jak najdalej się dało i zadzwoniłam do Drake'a. No weź w końcu odbierz !
- Co jest mała ? - usłyszałam jego złośliwy głos.
- Nie mów tak do mnie nigdy więcej - wycedziłam przez zęby. - A teraz słuchaj. Aktualnie tak u mnie jest, że nie mogę zabrać od ciebie tego towaru - powiedziałam cicho.
- Bo ? Podobno chciałaś się rozluźnić. Już nie chcesz ?
- Wyobraź sobie, że chcę. Tyle, że rano była  u mnie policja. Przeszukiwali dom, bo ktoś złożył na mnie donos, że przechowuję narkotyki i tu się bardzo zdziwisz: że przewiozłam je za granicę Kalifornii, a to zajęcie to akurat należy do ciebie.
- Ja na pewno cię nie podkablowałem - zakpił.
- Przecież wiem. Chodzi o to, że nawet jak nie mam odebrać tego towaru, bo łażą za mną cały czas ochroniarze.
- Aż tak ? To masz przechlapane mała.
- Miałeś. Tak. Do. Mnie. Nie. Mówić.
- Nieważne. Ale jakbyś się kiedyś namyśliła to zadzwoń, albo przyjdź. Przeniosłem się do Londynu, sprzedaję dragi w najlepszym klubie w tym mieście, tam mnie znajdziesz.
- Może kiedyś skorzystam. Teraz muszę kończyć, bo mnie nakryją - powiedziałam, gdy zobaczyłam, że na taras wychodzi Liam.
- Do zobaczenia Summer - powiedział tajemniczo.
- Ta, ta. Na razie - rozłączyłam się szybko i schowałam telefon do kieszeni bluzy. No to chociaż to załatwiłam i policja nie będzie miała żadnych dowodów, gdyby znowu przyszli. Boże, jak tu zimno. Środek sierpnia, a czuję jakby był październik. Dziwne, że jeszcze nie zaczęło padać. Skierowałam się na taras i usiadłam na schodach obok Liam'a palącego w zamyśleniu papierosa.
- Daj jednego - popatrzyłam na niego.
- Louis mnie zabije, ale masz - powiedział podając mi opakowanie. Wyjęłam jednego papierosa i zapaliłam zapalniczką chłopaka. Momentalnie poczułam lekkie ukojenie.
- Całe życie mi się pieprzy - powiedziałam wypuszczając dym.
- To to prawda z tymi narkotykami ? - spytał, a ja westchnęłam. Trudno, raz się żyje.
- Już nie - powiedziałam stanowczo.
- Czyli brałaś ?
- Miałam dużo problemów. Zresztą, teraz nie jest lepiej.
- Ktoś oprócz mnie wie ?
- Vanessa i mój były... - wypuściłam dym papierosowy. - Niall się dowiedział, ale mi pomógł, a Louis, kiedy już było po fakcie - wzruszyłam ramionami.
- Jest coś w czym mógłbym ci pomóc ? - spytał, a  ja pokiwałam przecząco głową.
- Nie zwrócisz najbliższym mi osób - powiedziałam cicho. Zgasiłam papierosa i podniosłam się na równe nogi. - Chodź, zaraz obiad, a jak nie przyjdziemy, Harry zacznie się drzeć.
- Zaraz przyjdę - odpowiedział zwieszając głowę. Poczochrał swoje włosy i znów popatrzył przed siebie. Weszłam cicho do domu i skierowałam się do kuchni, gdzie był tylko Harry, odcedzający makaron. Takie to moje życie. Nędzne i nic niewarte.

*//*//*

Dawno po obiedzie. Niall pływa z Liam'em w basenie, Harry sprząta dom. Nie wierzę, że mu się chce, chyba naprawdę się nudzi. W sumie to tak jak ja. Z kolei Louis siedzi u siebie w pokoju. Chciałam odpocząć mówiłam, no ale samej to mi nie bardzo chce się siedzieć. Pójdę do Louis'a, tak zrobię najlepiej. Wstałam z łóżka, przeszłam kilka kroków i znalazłam się w sypialni chłopaka. Leżał z zamkniętymi oczami na łóżku, prawdopodobnie spał. Zamknęłam za sobą drzwi, podeszłam po cichu do łóżka i usiadłam na jego krańcu. Kiedy materac ugiął się pode mną, Lou otworzył oczy.
- Myślałam, że śpisz - uśmiechnęłam się do niego.
- Rozmyślałem tylko nad kilkoma rzeczami - powiedział kładąc dłonie na moje biodra. - No chodź tu do mnie - zaśmiałam się i pochyliłam nad nim, całując go w usta, a za chwilę leżałam obok niego.
- Myślałem nad tym czy... - popatrzył na mnie. - Nie pojechałabyś ze mną odwiedzić mamę i rodzeństwo ? - podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Ja ? - spytałam zdziwiona.
- Tak - zaśmiał się. - Chłopaków raczej nie zabiorę jako osobę, nazwijmy to, towarzyszącą.
- Jesteś pewny ? Nie chcę wam przeszkadzać. W końcu rzadko ich odwiedzasz przez pracę. Nie chcę ci tego psuć.
- Daj spokój. Zepsujesz to jak ze mną nie pojedziesz. Moja mama cały czas się o ciebie pyta i chce cię poznać. Reszta mojego rodzeństwa też.
- Naprawdę ? - spytałam mile zaskoczona.
- Naprawdę, więc jeśli nie chcesz mi tego zniszczyć to musisz się zgodzić na ten wyjazd - uśmiechnął się szeroko.
- No dobrze, zgadzam się - zaśmiałam się, kładąc na jego brzuchu.
- Właśnie na taką odpowiedź liczyłem - pocałował mnie w usta, a potem przekręcił nas, że to teraz on był na górze. Błądził rękami po mojej tali, nie przestając całować i już wiedziałam czego on chce. Oddawałam każdy pocałunek, lecz po chwili wszystko zostało przerwane, bo ktoś wparował do
pokoju.
- Marchewko ! - usłyszałam znajomy głos. Tym kimś okazała się być Lux. Szybko oderwałam się od chłopaka, gdy zobaczyłam dziewczynkę.
- Cześć ! - pomachała nam.
- Cześć mała - momentalnie Louis stanął na podłodze, a ja usiadłam na łóżku.
- Hej smyku - uśmiechnęłam się do niej. - A co ty tu robisz ?
- Przyjechałam z mamą i tatą. A wiesz po co ? - spytała z szeroko otwartymi oczkami.
- No nie wiemy - odpowiedział za mnie Louis.
- Na imprezkę ! - krzyknęła wskakując na łóżko. Ona skakała po łóżku, a ja się śmiałam z miny Louis'a.
- Na jaką imprezkę ? - spytał Louis. - Ej ! Lux ! Bo spadniesz - powiedział zatrzymując ją. - Na jaką imprezkę, co ?
- No nudziliśmy się... więc mama zadzwoniła do loczka, a on powiedział, żebyśmy przyjechali na piwo ! - krzyknęła uradowana.
- Harry tak powiedział, tak ? - spytał marszcząc brwi, a ona pokiwała główką. - To pędź do Harry'ego i powiedź mu, że dostanie ode mnie karę, a my zaraz przyjdziemy, okey ?
- Okey ! - krzyknęła i zeszła z łóżka, a potem wybiegła z pokoju.
- Jesteś niemożliwy - powiedziałam ze śmiechem. - A tak w ogóle to kiedy mielibyśmy jechać do twojej rodziny ? Bo mi nie powiedziałeś - wstałam z łóżka.
- Może pojutrze - powiedział tajemniczo. Podszedł do mnie i mnie pocałował. - Chodź, Harry musi dostać w łeb - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. Wyszliśmy na korytarz skąd dobiegały piski Lux. Mimowolnie się zaśmiałam. Zeszliśmy na dół, w salonie siedział Niall i Liam razem z Lou i Tom'em.
- Hej - przywitałam się z dwóją gości i oboje przytuliłam, a następnie usiadłam obok Lou.
- Słyszałem, że podobno przyjechaliście na imprezkę - powiedział Louis po wcześniejszym przywitaniu się z nimi.
- Co ? - zaśmiał się Tom. - Przyjechaliśmy po prostu was odwiedzić. Nikt tu nie mówił o żadnej imprezie.
- Wasza córka mówi inaczej... - podniósł ręce w geście obronnym i udał się do kuchni, gdzie prawdopodobnie był Harry. Lou i Tom popatrzyli na siebie znacząco.
- Lux !! - krzyknęli oboje, a ona przybiegła do nas w natychmiastowym tempie.
- Co ty mówisz o jakiejś imprezce ? - spytała ją Lou, a ona szeroko się uśmiechnęła.
- A nie miało być ? - powiedziała zdziwiona.
- Nie Lux. Przyjechaliśmy tylko w odwiedziny - westchnął Tom.
- No trudno ! - podrzuciła rączki do góry. - Muszę iść do kuchni, bo muszę zobaczyć jak Louis bije loczka po głowie ! - krzyknęła uciekając do kuchni.
- Ona jest zbyt mądra jak na swój wiek - powiedziała Lou. - Teraz to gada już nawet więcej niż Niall.
- Ej ! Ja tyle nie gadam co ona ! - krzyknął oburzony blondynek, a ja popatrzyłam na niego z przymrużonych oczu. Do salonu wróciła Lux, prowadząc Louis'a za rękę, a za nimi 
szedł naburmuszony Harry. Loui usiadł obok mnie, a Hazz naprzeciwko, patrząc groźnie na tego pierwszego. Nie no, to jakiś kabaret.
- A ja siadam na marchewce - powiedziała Lux.
- Jak na mnie ?! - przestraszył się szatyn.
- Normalnie - wzruszyła ramionami. Wdrapała się na jego kolana, a potem usiadła mu na ramieniu, a Louis mocno ją przytrzymał.
- Jak spadniesz, to twoi rodzice mnie zabiją - powiedział do dziewczynki, a ona zaczęła się śmiać.
- Ej ! Podgłośnijcie ! Szybko ! - krzyknęła Lou, a ja tak jak i reszta popatrzyłam na telewizor.
- "Dziś rano do domu boy bandu One Direction, w którym na czas współpracy i obowiązującego kontraktu mieszkają z wokalistką Summer Smith, zawitała policja. Z dostępnych nam źródeł wiadomo, że ktoś złożył donos na piosenkarkę, a dom gwiazd był przeszukiwany przez funkcjonariuszy w celu znalezienia narkotyków. Policja nic nie znalazła, a sama gwiazda nie skomentowała na razie sprawy. Niestety nie wiemy czy to kolejne kłamstwo, czy celebrytka naprawdę zażywa narkotyki. Być może ma to związek z pobiciem, do którego doszło wczoraj między wokalistą zespołu i partnerem wokalistki - Louis'em Tomlinson'em, a jej byłym chłopakiem. O obu sprawach będziemy Państwa na bieżąco informować, a teraz coś o sporcie" - wygłosił informację prezenter.
- O cholera... - mogłam wykrztusić tylko to.
- Czyli to prawda ? - Lou otworzyła szeroko oczy.
- Jak sama widzisz - powiedziałam tępo. - Teraz to tak jak proponowała Lux, trzeba się napić.
- Nie przeżywaj tego tak od razu. Na razie to tylko plotki - powiedział Liam.
- Ja wcale tego nie przeżywam... Kto chce wina ? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Rękę podnieśli: Lou, Niall, Louis i Harry. - No, im nas więcej, tym lepiej. Niall zamów pizze - powiedziałam wstając z kanapy.
- A ty gdzie ? - spytał Tom.
- No po wino - wzruszyłam ramionami.
- Robimy imprezkę ?! - krzyknęła uradowana Lux, a ja pokiwałam głową.
- Robimy imprezkę mała - przyznałam jej z uśmiechem rację i poszłam do barku po wino.
____________________

Proszę, by każdy kto przeczytał rozdział napisał coś w komentarzu, nawet zwykłą kropkę. Ja po prostu chcę wiedzieć ile was tutaj jest. 

/Perriele rebel

6 komentarzy:

  1. Szlifuj warsztat. Może kiedyś coś z tego będzie :) Fajne opowiadanie. Rób swoje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow to jest genialne

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku dziękuję za dedykację nie spodziewałam się jej. Po ciężkim dniu wykładów A tu taka niespodzianka JEJ. Ale mi ułożyło jak nic nie znaleźli u Summer. Genialny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super (⌒▽⌒)

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc kropka. Twoja (już nie narzekaj. Ok?) Siostra��������

    OdpowiedzUsuń