MSC Music Player

sobota, 11 lutego 2017

Rozdział 18

" Przestaliśmy szukać potworów pod naszym łóżkiem, gdy zrozumieliśmy, że one są w nas."

~Summer~

Od ponad godziny leżę w tym cholernym pokoju. Leżę i nie robię nic innego jak płaczę. Jakim oni prawem zdecydowali za mnie ? Nie do wiary. Jeszcze próbują mi wmówić, że to dla mojego bezpieczeństwa. Ja już mam ochroniarzy, a teraz co ? Mam siedzieć z obcym facetem 24 godziny na dobę ?! To jak dla mnie za dużo. Nie chcę tego. Nie chcę takiego życia. Czasem zastanawiam się czy nie rzucić całej kariery w cholerę i odpocząć. Tak, wiem co mówiłam wcześniej. To moje marzenia, to właśnie tego chciałam. Ale aktualnie jestem w takim stanie, że nie wytrzymuję psychicznie. Wszystko mnie przerasta, a sama czuję się jak w jakiejś zamkniętej klatce. Do tego w głowie cały czas siedzi mi Niall. Jego słowa ciągle wracają do mnie jak jakiś bumerang. "Nie jestem przyjacielem, jestem kimś o wiele więcej". O co mogło mu chodzić ? Co on miał na myśli kiedy to mówił ? Nie wiem co ja mam o tym sądzić. I jeszcze wygląda na to, że pokłóciłam się z Louis'em. Tego to normalnie mi kurde teraz brakowało. Nikt nie umie sobie schrzanić życia tak jak ja. Czasem wydaje mi się, że umiem tylko to i nic więcej. Bo gdyby nie te problemy to byłabym nadal w ciąży, a za 9 miesięcy zostałabym mamą. Ale nie, ja głupia musiałam gadać z tym zdrajcą. Mogłam przewidzieć, że oberwę, ale jestem tak popieprzona, że nie myślę logicznie. Wzięłam do ręki najbliższą poduszkę i z całej siły cisnęłam nią w ścianę obok drzwi. I jak zawsze nie pomyślałam, bo o mały włos, a Harry, który właśnie wszedł, dostałby nią w łeb. No kuźwa zdarza się ! Nic nie poradzę.
- Hej ! Ja nic ci nie zrobiłem ! - powiedział zaskoczony.
- Wiem. Przepraszam - westchnęłam. Włożyłam ręce we włosy i lekko za nie pociągnęłam, aby odrobinę się uspokoić. - Wejdź.
- Przyniosłem ci kanapki - powiedział zamykając za sobą drzwi. - Pomyślałem, że jesteś głodna, bo tego szpitalnego jedzenia to nie bardzo zjadłaś, więc Harry przychodzi na ratunek - uśmiechnął się, powodując, że na moje usta również wkradł się mały uśmiech.
- Dzięki - powiedziałam kiedy podał mi talerz.
- Do usług - ukłonił się i usiadł obok mnie.
- Kurcze, tobie to nawet zwykłe kanapki wychodzą jak dzieło sztuki - zaśmiałam się, kiedy spróbowałam jedną z nich.
- Ma się ten dar - mrugnął do mnie. - Jak się czujesz ?
- A jak mam się czuć ? Straciłam dziecko, o którym... nawet nie wiedziałam. I to jeszcze z mojej własnej głupoty. Jeszcze pokłóciłam się z Niall'em i Louis'em.
- Ej, nie wiń o to siebie. Po prostu... pewnie tak miało być. Bóg zabrał je do siebie i... dołączyło do reszty... małych aniołków - próbował mnie pocieszyć.
- Ale dlaczego akurat je ? - spytałam łamliwym głosem.
- Ktoś kiedyś mi powiedział, że Bóg zabiera do siebie przedwcześnie osoby, które kocha, których potrzebuje tam na Górze. I ja... zawsze tak to sobie tłumaczę. Tak miało być... - zwiesił głowę.
- Tak myślisz ? - powiedziałam cicho.
- Tak - podniósł znów głowę i uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Pogłaskał mnie po kolanie, dodając otuchy. - Mam dla ciebie propozycję.
- Jaką ?
- Może jak zjesz to zejdziesz do nas na dół ? Będziemy oglądać film, a ty zapomniałabyś na trochę o tych wszystkich problemach, co ?
- Chętnie, ale...
- Louis'a nie ma. Dostał jakąś wiadomość i szybko wyszedł. Nie martw się o to.
- Ciekawe do kogo tak mu się spieszyło.
- Summer, Louis taki nie jest. Nie mógłby cię zdradzić. Kocha cię. Wszyscy to widzimy. Naprawdę zależy mu na tobie.
- Czasem mam jednak wrażenie, że nie - odłożyłam talerz na stoliczek stojący obok i popatrzyłąm ze smutkiem na Hazzę.
- Nawet tak nie myśl. Nie jestem ślepy i jeszcze widzę jak na ciebie patrzy- uśmiechnął się lekko do mnie. - Chodź tu do mnie - rozłożył ramiona, a ja przytuliłam się do niego. To właśnie jest przyjaciel. On to umie każdemu poprawić humor.
- Dziękuję Harry. Jesteś naprawdę wspaniałym kumplem - oderwałam się od niego po kilku sekundach.
- Cieszy mnie to. To przyjdziesz do nas ? Nie daj się prosić - przekrzywił w śmieszny sposób głowę.
- Jasne. Zaraz przyjdę.
- To czekamy - wstał z łóżka i wyszedł z pokoju.

*//*//*

~Niall~

Cholerna baba. Jedyne co umie to zdradzać na prawo i lewo. Takie to było jej "zakochanie". W dupę niech je sobie wsadzi. I nawet nie myślę o tym, żeby jej wybaczyć. Po moim trupie. Sama jeszcze przyjdzie do mnie z podkulonym ogonem. Ja jej nawet nie chcę widzieć. A co dopiero w tym domu. Po co ja wlazłem do tej kuchni ? A no tak. Mam nam zrobić popcorn. A wracając do tematu: ja nawet nie mam zamiaru do niej wracać. Byłem jej wierny jak jakiś pies. Ale nie to nie ! Woli każdego okłamywać. Niech tylko jakiś dziennikarz mnie o to spyta to osobiście przywalę mu w łeb. Albo nie. Wyjawię całą prawdę i tym sposobem zniszczę Selenę. Ze znanej i lubianej stoczy się na znienawidzoną i niechcianą. A już tego osobiście dopilnuję. I taki to będzie jej koniec.
- Niall ? - usłyszałem za sobą cichy głos. Odwróciłem się i ujrzałem Summer, bawiącą się swoimi paznokciami.
- Co jest ? - spytałem opierając się o blat.
- Jesteś na mnie zły ? - podniosła nieśmiało głowę. Moja mała siostrzyczka. Jak ja mógłbym się na nią gniewać ? No jak ?
- No co ty - uśmiechnąłem się do niej szeroko i schowałem ją w ciasnym uścisku. - Po prostu... mam trochę swoich problemów. Na ciebie nie jestem zły.
- Na pewno ? - spytała odrywając się ode mnie.
- Na pewno - zaśmiałem się cicho.
- A te twoje problemy... to coś poważnego ?
- Summer - westchnąłem. -  Nie chcę teraz o tym mówić.
- Rozumiem, przepraszam - spuściła głowę.
- Nie szkodzi. Będziesz z nami oglądać ? -
- Tak. Pójdę już usiąść, bo Harry zajmie najlepsze miejsce.
- Okey - zaśmiałem się. Dziewczyna skierowała się do wyjścia, a ja wyjąłem z szafki nade mną opakowanie z popcornem.
- A, Niall ? - zawróciła do mnie.
- Hmm ? - spytałem otwierając paczuszkę, aby później włożyć ją do mikrofalówki.
- Emm... O co ci chodziło, kiedy mówiłeś, że jesteś dla mnie kimś o wiele więcej niż przyjacielem ? - spytała przygryzając wargę. Nosz kurcze. Wiedziałem, że o to spyta.
- A, to... nieważne. Po prostu zapomnij. Gadam różne rzeczy pod wpływem emocji.
- Umm... okey... - poszła do salonu, a ja głęboko odetchnąłem. No, uwierzyła. I o to mi chodziło. A teraz ten popcorn. Im szybciej go zrobię, tym szybciej zaczniemy oglądać.


~Summer~

Usiadłam na kanapie w salonie i przyglądałam się temu co robi Liam.
- Komedia czy horror ? - spytał pokazując dwie płyty, abym dokonała wyboru.
- Hmm... komedia - wskazałam palcem na jedną z płyt.
- To będzie komedia - powiedział włączając DVD.
- Liam ? A co z naszym teledyskiem ?
- Został przełożony - odpowiedział siadając obok mnie.
- Na kiedy ? - podniosłam jedną brew.
- W sumie to nikt nie wie. Może za tydzień, a może za dwa. Reżyser ma napięty grafik.
- Taa, a później okaże się, że jest w jakimś gangu, dlatego ma "napięty grafik" - zrobiłam cudzysłów palcami przy ostatnich dwóch słowach.
- Co ? - zaśmiał się Liam.
- Nie słuchaj mnie - śmiałam się jak wariatka. - Oglądam za dużo filmów.
- Właśnie widzę. A tak w ogóle, gdzie loczek ? - zapytał rozglądając się dookoła. - Curly ??!!
- Czego drzesz mordę ? - spytał Harry wchodzący z tarasu do domu.
- Widzisz ? I jest loczek. Teraz załatw Niall'a - rzuciłam w jego stronę.
- Czekaj - nabrał powietrza w płuca i już miał krzyczeć, ale wszedł Niall.
- Nawet nie próbuj się drugi raz drzeć Payno - ostrzegł go.
- Wszystko zniszczyłeś - naburmuszył się brunet, a ja zaczęłam się śmiać.
- Oglądamy ? - spytał Niall stawiając przed nami miskę z popcornem.
- Yhym - powiedział Liam włączając film.

*//*//*

Właśnie skończył się film, który tak poza tym nawet był fajny. Trochę oderwał mnie od tych problemów i nie myślałam o tym. A jak Louis'a nie było, tak nie ma. Zaczynam myśleć, że on naprawdę znalazł już sobie inną, a mną się znudził. Za chwile jak na zawołanie rozległo się trzaśnięcie drzwiami, a w progu stanął Louis. Na jego widok otworzyłam szeroko oczy i zerwałam się z kanapy. Cały był poobijany. Miał rozciętą wargę i policzek, a jego wcześniej biała bluzka była w jednym miejscu przesiąknięta krwią. Jego wzrok skierowany był tylko i wyłącznie na mnie.
- Co ci się stało ?! - podeszłam bliżej niego, a on nie spuszczał ze mnie wzroku. - Biłeś się z kimś ?
- Ktoś musiał dostać za to, że cierpiałaś.
- Biłeś się z Lucas'em ?! Oszalałeś ?!
- Zabił nasze dziecko. Nie mogłem mu tego darować.
- A pomyślałeś o tym jak ja się czuję ?!
- Skrzywdził cię, nie mogłem stać z założonymi rękami i na to patrzeć.
- Wiesz jak ja się cholernie bałam przez te 2 godziny ? Bałam się, że znalazłeś sobie już inną, albo gorzej, że coś ci się stało - powiedziałam łamliwym głosem, a po chwili już płakałam.
- Summer, przecież ja kocham tylko ciebie. Co się z tobą dzieje ? Wcześniej tak nie myślałaś - powiedział ścierając moje łzy.
- Sama nie wiem co się dzieje. Wszystko mnie przerasta - płakałam. Popatrzyłam na jego rany i zrobiło mi się przykro. Boże, przecież on stanął w mojej obronie. W tym wszystkim nie pomyślałam jak on może się czuć w tej sytuacji. - Przepraszam - zwiesiłam głowę i starłam łzy. - Chodź, opatrzę ci to - wzięłam go za rękę i ruszyliśmy na górę.
Przez całą naszą rozmowę żaden z chłopaków się nie odezwał ani słowem, dlatego kompletnie zapomniałam, że oni tam byli. Weszliśmy do mojej łazienki. Puściłam jego rękę, aby wziąć z szafki apteczkę. Mając już ją w ręku, podeszłam do Louis'a, który siedział na krawędzi wanny. Cały czas patrzył na moje ruchy. Wyjęłam wodę utlenioną i gaziki. Zaczęłam przemywać jego rany. On pod wpływem bólu syczał, mimo że starałam się to robić delikatnie. Przykleiłam na jego policzek plaster i przyjrzałam mu się, aby sprawdzić gdzie ma rany. Mój wzrok przykuły jego zakrwawione ramiona.
- Co on ci zrobił ? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Uderzyłem o beton, gdzie było rozbite szkło.
- Boże, Louis... - usiadłam obok niego. - Nie rób mi tego nigdy więcej, dobrze ? - załkałam.
- Obiecuję - powiedział, po czym zdjął zakrwawioną bluzkę. Zrobiłam z jego ranami na ramionach to samo co z wcześniejszymi i przykleiłam na nie duży opatrunek. Po wszystkim, wyrzuciłam zużyte już rzeczy do śmietnika, a apteczkę schowałam.
- Nie bądź na mnie zła, proszę - chwycił moją dłoń, powodując, że się odwróciłam. Podeszłam do niego bliżej i delikatnie przytuliłam.
- Nie jestem - szepnęłam. - Może pójdziesz odpocząć, hmm ? - podniosłam głowę, by na niego spojrzeć.
- Tak miałem zrobić - uśmiechnął się do mnie lekko, a następnie wstał i pocałował mnie na pożegnanie . - Dobranoc.
- Dobranoc Loui - powiedziałam cicho, a on wyszedł i poszedł do swojego pokoju. Czyli zostałam sama. Plus jest taki, że znów nie jestem jeszcze z nikim pokłócona. Znając mnie, to zapewne szybko się zmieni. Muszę odpocząć i się zrelaksować. I to tak, aby były tego skutki. Nawet chyba już wiem jak. W  ciągu kilku sekund podjęłam decyzję. Wyjęłam z kieszeni telefon, wybrałam numer i czekałam na połączenie.
- Drake ? Zmieniam zdanie. Dostarcz mi jak najszybciej nowy towar.

*//*//*

~Louis~

Siedzę na tej werandzie dobre pół godziny. Palę już drugiego papierosa i zastanawiam się nad swoim losem. Przede wszystkim nad tym co się wczoraj stało. Przez tego idiotę bolą mnie ramiona, ale poszedłem tam, aby bronić swojego honoru. No i co ? No i wygrałem. A teraz siedzę sam jak ten kołek, bo nie mam nic do roboty. 
Harry robi śniadanie jak zwykle, Liam gada coś cały czas, więc ja postanowiłem wyjść. Niall nie jest lepszy, bo podobnie jak ja ma dość już tej jego paplaniny, ale stwierdził, że nie chce mu się się wstać, to teraz przysypia na blacie. Z kolei Summer jak wychodziłem to jeszcze spała. I właśnie taki to mój los. Trzeba by było rodzinę odwiedzić. A może zabrałbym ze sobą jeszcze Summer ? Mama cały czas się o nią dopytuje i chce ją poznać, więc to chyba dobry pomysł. Odpocznie chociaż trochę. Zgasiłem papierosa i wstałem na równe nogi. Wróciłem do środka, skąd było już czuć śniadanie. Wszedłem do kuchni i nic ciekawego nie zastałem. Liam wciąż gadał, Hazz udawał, że go słucha, cały czas potakując, a Niall to już chrapał. Po chwili przyszła też Summer.
- Hej wszystkim - powiedziała zaspana. Również się z nią przywitaliśmy, co spowodowało, że Niall się rozbudził. Podeszła do mnie, aby mnie pocałować, a potem się we mnie wtuliła. Kiedy już mieliśmy zacząć jeść, ktoś zadzwonił do drzwi.
- Kogo o tej porze niesie ? - zdziwił się Liam.
- Pójdę otworzyć - westchnąłem, wstając od stołu. Poszedłem do drzwi i je otworzyłem. To co zobaczyłem wstrząsnęło mną tak, że przestało mi się chcieć jeść, spać i wszystko inne.
- Dzień dobry, policja okręgowa w Londynie - powiedział jeden z funkcjonariuszy.
- Dzień dobry - powiedziałem niepewnie. To niemożliwe, żeby dowiedzieli się o mojej bójce z tym matołem. No kuźwa, niemożliwe !
- Czy mieszka tu Panna Summer Smith ? - spytał drugi, a ja przytaknąłem. - Mamy nakaz przeszukania domu.
____________________
Chciałam wszystkich poinformować, że jeżeli komuś nie podoba się to co piszę, w jaki sposób to robię, styl pisania lub w ogóle coś innego to ja nie zmuszam do czytania. Naprawdę nie zależy mi na tym, aby ktoś siedział przed kompem czy też telefonem i mnie hejtował za moje wady. Jeżeli ci się nie podoba to trudno, nie czytaj. A blog może zostać zawieszony nie przez ilość komentarzy, tylko przez problemy techniczne. Mam nadzieję, że przynajmniej połowa czytelników weźmie sobie to do serca.

/Perriele rebel

6 komentarzy:

  1. Genialny. Oho to Vanessa się wpakował w kłopoty. Rozdział genialny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale muszę cię poprawić, bo tu chodzi o Summer, a nie Vanessę (:

      Usuń
    2. Sorry pomyliło mi się. Pisałam w pośpiechu

      Usuń
  2. Napisalas Payno i dwa razy sie, ale rozdzial super��, a hejterzy sie nie znaja❤

    OdpowiedzUsuń