MSC Music Player

sobota, 25 marca 2017

Rozdział 24

"Kiedy znika zaufanie - kończy się związek." - HARRY STYLES
 "Pamiętasz ? Mieliśmy przetrwać wszystko..."

~Summer~

Minęło ponad 2 tygodnie od zdarzenia z Vanessą. Od tego czasu trochę się zmieniło. Mamy tylko kilku ochroniarzy, tak jak to było na początku. Jak dotąd stalker nie dał o sobie znać. Może dlatego, że policja go złapała, więc to utwierdza nas w przekonaniu, że działa w pojedynkę. Nie wiemy kto to jest, ani na ile został zatrzymany. Tylko to, że sprawą zajmuje się policja, a my jako osoby, które zna większość świata, mamy całkowity zakaz mieszania się w to. Powiedzieli, że jesteśmy bezpieczni, więc nie mamy powodu, żeby pytać o dochodzenie. Nie to nie. Bardzo proszę. Ja chcę tylko wiedzieć, że jestem w 100 % bezpieczna. Powiedzieli tak, to ja się niczym na razie nie przejmuję. W sumie to nawet nie mam jak. Zawalili nas pracą jak jakieś roboty. Dopiero od wczoraj mamy wolne. Przez te 2 tygodnie mieliśmy około 10 koncertów, sesję, wizyty w radiu i chyba ze 20, jak nie więcej wywiadów. Znów wróciłam na chwilę do życia w świetle reflektorów. Tak naprawdę to potrzebuję odpoczynku. Nie wiecie jak to jest zostać gwiazdą w wieku 16 lat na taką skalę światową. Tym bardziej, jeśli twoi rodzice nie żyją, brat zaginął, a ze strony matki zastępczej nie ma ani odrobiny wsparcia. Ale jakoś trzeba żyć i ja próbuję. Przedwczoraj były urodziny Niall'a. Była ogromna impreza. Ja sama miałam kaca przez połowę wczorajszego dnia, więc możemy uznać te urodziny za bardzo udane. Oczywiście według mnie, bo samą ocenę już zostawiam Niall'owi, ale i tak chyba mu się podobało. Tym bardziej, że Harry pojechał z Louis'em do sklepu po 6 skrzynek z alkoholem, więc wiadomo jak to się skończyło. Natomiast dziś postanowili, że urządzą sobie męski wieczór, z racji tego, że "dawno" nigdzie nie wychodzili, więc poszli do jakiegoś klubu. Wspomnijmy o tym, że to było z jakieś 5 godzin temu. Wygląda na to, że impreza im się na maksa rozkręciła. Co do mnie i Vanessy to postanowiłyśmy  też sobie zrobić podobny wieczór, tylko bez alkoholu. Pizza, cola i dobry film w zupełności nam wystarczą. W tej sprawie nie jesteśmy jakoś bardzo wybredne. Najważniejsze jest dobre towarzystwo. No i jakaś przekąska.
- Jak ci się układa z Louis'em ? - spytała blondynka nadgryzając kawałek pizzy.
- A nie widzisz ? Jest świetnie - zaśmiałam się. - To nie jest to samo co z Lucas'em. On chciał być ze mną tylko dla kasy, sławy i zabawy. Właśnie teraz czuję jak to jest mieć  naprawdę przy sobie osobę, którą się kocha. I wiesz co ? Ty też powinnaś w końcu sobie kogoś znaleźć. Zobacz, Niall jest sam, może coś by z tego wyszło, hm ? - popatrzyłam na nią znacząco, a po chwili oberwałam w głowę pustą butelką.
- Zwariowałaś ? I skąd wiesz, że nikogo nie mam, co ?
- Proszę cię... Znam cię jak mało kto. Poza tym siedzisz cały czas w domu. Powinnaś w końcu gdzieś wyjść i się rozerwać.
- 2 tygodnie temu byłam w klubie, obie  doskonale wiemy jak to się skończyło. To w zupełności mi wystarczy - powiedziała kręcąc głową.
- A, przepraszam... Nie o to mi chodziło, przecież wiesz - próbowałam się bronić.
- Wiem - westchnęła. - Nie mówmy już o tym.
- Jasne - wzięłam do ręki szklankę i wypiłam ją duszkiem do dna. - O, słyszysz ? Zabawa się skończyła, wrócili - powiedziałam, kiedy usłyszałam śmiechy całej gromady. Wstałam i ruszyłam na korytarz.
- Widzę, że państwo wrócili - powiedziałam, gdy ich zobaczyłam.
- Ta, w-wróciliśmyyy - powiedział Niall plącząc się. - Sz-szkoda, że cię... nie było... H-Harry tańczyłł striptiz... - powiedział i zaraz zaczął czkać, a Louis się śmiać.
- Weź ode mnie zabierz chociaż Louis'a. Dwójki tych pijaków nie utrzymam - powiedział Liam, który był jako jedyny dość trzeźwy. Podeszłam do nich i wzięłam Louis'a pod ramię. Boże, jak wali od nich alkoholem.
- A gdzie Harry ? - spytałam utrzymując szatyna.
- Śpi w samochodzie. Muszę zaraz jakoś go tu przywlec - jęknął z niezadowolenia.
- A-Ale bym się napił... wina - czkał dalej Horan.
- Zamknij się. Ty już swoje wypiłeś. Idziemy - Liam pociągnął go do schodów. Popatrzyłam na Louis'a.
- W-witaj piękna - powiedział huhając mi w twarz. Jezu, jak oni się upili.
- Ta, cześć księciu z bajki. Idziemy do łóżka - powiedziałam, poprawiając go przy sobie.
- Ooo !! Było tak od razu !! - krzyknął czkając.
- Ja pierdole... - mruknęłam pod nosem. Czy ich nie można wypuścić normalnie na imprezę ? Chyba nie. - Ty idziesz spać. Sam - powiedziałam, wyraźnie wszystko mówiąc.
- Dlaczego ? - spytał jak małe dziecko.
- A dlatego, że śmierdzisz wódką i ja nie zamierzam z tobą spać - powiedziałam prowadząc go do schodów. Trochę się kiwał, ale jakoś szliśmy. Zaprowadziłam go do samego łóżka, na które od razu się przewrócił. Nie było łatwo. Chyba najgorzej było na schodach, bo prawie wybił sobie zęby. Ale żyje ! To chyba najważniejsze. Zdjęłam mu z nóg buty i rzuciłam pod ścianę. Potem jakoś go ułożyłam i zdjęłam bluzę, którą miał na sobie. Jedna rzecz przykuła mój wzrok. A mianowicie czerwony ślad na jego szyi. Dotknęłam go palcem. To niemożliwe... Malinka. Jak on mógł ?!
- Co to ma być ?! - krzyknęłam ze złością.
- Nie krzycz... Głowa mnie boli - powiedział z zamkniętymi oczami. Zaraz może go co innego zaboleć !
- Gówno mnie to obchodzi. Skąd masz malinki na szyi ?!
- Ja... nic nie zrobiłem - powiedział jąkając się.
- Pewnie, to mi to wyjaśnij. Sam ich sobie  raczej nie zrobiłeś.
- Nie wiem... skąd się to wzięło...
- O, popatrz ! Bo ja też nie.
- Kocham cię... zostań... - powiedział wyciągając w moją stronę rękę.
- Spierdalaj - mruknęłam i wyszłam z jego pokoju, trzaskając drzwiami. Jeszcze nie jestem taka głupia. Mnie nie da się omamić. Myślałam, że chociaż on jest względem mnie szczery. Trudno, myliłam się. I wcale nie usprawiedliwia go to, że jest pijany. Mógł czasem pomyśleć o mnie.


*//*//*

Kolejny dzień. Albo popieprzony jak większość, albo wyjątkowo normalny. Jedno albo drugie. Nie mam ochoty w ogóle ruszać się z łóżka. Ale skoro ci idioci się upili to ja będę musiała wszystko dziś robić. Ewentualnie wraz z Vanessą. Okay, która może być godzina ? Sięgnęłam na półkę po mojego iPhona, od razu sprawdzając godzinę. 11:58. Jeżeli ja wstałam tak późno, to oni na stówę jeszcze śpią. Inaczej to by nie byli oni. Dlatego ja muszę wstać. Ktoś musi zrobić im śniadanie. A jedyny, który uwielbia to robić dopiero trzeźwieje. Normalnie zostałam stworzona do robienia śniadań. W sumie jak spojrzeć na to inaczej... Nieważne. Odkryłam kołdrę i stanęłam na równe nogi, przeciągając się. Dobra, muszę się ogarnąć. Ruszyłam do garderoby w celu wybrania ciuchów. W końcu po długich poszukiwaniach, spowodowanych tym, że nie bardzo kontaktowałam, wybrałam czarne rurki z dziurami na kolanach, do tego szarą bluzkę z rękawem 3/4 i czarne adidasy. Wzięłam wszystko ze sobą i poszłam z tym do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, zrobiłam kucyk i delikatny makijaż. Wyszłam z łazienki, zabrałam telefon i zeszłam na dół. W kuchni spotkałam zaspanego Niall'a, albo bardziej na kacu. 
- Hej blondynku - przywitałam się, wchodząc do kuchni.
- Cześć - powiedział, mając głowę na blacie. Za dobrze to on nie wygląda.
- Kac morderca ? - spytałam, biorąc z szafki nade mną szklankę.
- Żebyś wiedziała - wymamrotał pod nosem.
- No nie dziw się. Upiliście się tak, że Liam musiał was prowadzić - powiedziałam nalewając do szklanki wodę.
- Nieee... Żartujesz ? - jęknął załamany.
- Sorry, ale nie - wzięłam wodę i tabletki i położyłam je na stole przed Niall'em.
- Oooo... dzięki, jesteś wielka - ożywił się biorąc pastylki.
- Do usług - odwróciłam się z powrotem i podeszłam do lodówki, którą otworzyłam. - Co zrobić na śniadanie ? - spytałam rozglądając się po lodówce.
- Wszystko jedno. Byle, żeby było.
- Potrafisz utrudnić życie człowieku.
- No sorry... Zrób zwykłe kanapki i po sprawie - wymamrotał.
- Taa... Dobra, jak chcesz - westchnęłam. Wzięłam wędlinę, ser, warzywa i położyłam to wszystko na blacie, wcześniej biorąc jeszcze chleb. Szybko zrobiłam kilka kanapek dla naszej dwójki i biorąc talerz do ręki usiadłam obok blondyna. Postawiłam talerz między nami i wtedy zobaczyłam coś na jego dłoni.
- To znamię ? - spytałam, wskazując palcem.
- Tak, a co ? - powiedział biorąc jedną z kanapek.
- To dziwne, ale... ja mam dokładnie takie samo i w tym samym miejscu - zmarszczyłam brwi, a Niall niespodziewanie zaczął się dławić. - Hej ! Wszystko w porządku ? - spytałam zaniepokojona.
- Tak, tak - powiedział upijając wodę ze szklanki.- Możesz pokazać to znamię ? 
- Pewnie - podałam mu dłoń, a on dobrze się jej przyjrzał. - I co ? Mówiłam ci.
- To pewnie zwykły zbieg okoliczności - zmieszał się, puszczając moją rękę.
- Ale...
- Summer, to nic takiego. Zwykłe znamię, większość ludzi je ma - wstał i odłożył szklankę do zlewu. - Idę na taras, muszę zapalić.
- A odkąd ty palisz? - zdziwiłam się.
- Od kiedy przyjechałaś... - powiedział cicho, ale ja zdołałam to usłyszeć.
- Co ? 
- Od niedawna - powiedział wychodząc z kuchni. Okay, coś mi tu nie gra. Niall coś przede mną ukrywa. Ja to wiem.

*//*//*

Siedzę w tym pokoju i próbuję dokończyć piosenkę, ale za nic mi nie wychodzi. Tylko siedzieć i czekać na cud. To jedyna piosenka, którą piszę już chyba z miesiąc, jak nie dłużej. Wprawdzie nikt mi nie każe jej pisać, ale ja naprawdę chcę już ją skończyć, a nie męczyć się nad nią kolejny miesiąc. To, że nie mam na nią żadnych pomysłów jeszcze bardziej mnie dobija. Jak uda mi się ją dokończyć to chyba sama sobie wypiszę dyplom. O, przyszła mi wiadomość. Tylko pytanie, gdzie jest mój telefon ? Podniosłam laptopa, ale go nie znalazłam, więc wstałam i ogarnęłam wzrokiem łóżko. Poszperałam między stosem kartek i właśnie między nimi go odnalazłam. Odblokowałam telefon i weszłam w nową wiadomość. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Zobaczyłam zdjęcie Louis'a, całującego się z tą rudą wywłoką Alissą ! Nie do wiary. Zdradził mnie... Pod zdjęciem był podpis:"I jak ? Prawda boli, nie ?"
Popatrzyłam na nadawcę. Numer strzeżony. Świetnie ! Zaraz komuś przypieprzę ! Trzymajcie mnie ! Wybiegłam ze swojej sypialni i zbiegłam pędem po schodach. Salon ? Nie. Wpadłam do kuchni, gdzie był ON, w towarzystwie Harry'ego.
- Jak mogłeś ?! Zaufałam ci ! - wybuchłam.
- O co ci chodzi ? - zmarszczył brwi.
- O to, że całowałeś się z tą rudą pokraką ! Myślałeś, że się nie dowiem ?! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
- Z nikim się nie całowałem ! - teraz to on podniósł głos.
- Tak ?! To jak wyjaśnisz mi to ?! - pokazałam mu zdjęcie z telefonu.
- Przysięgam ci, że cię nie zdradziłem !
- Przestań chociaż raz kłamać ! Zaufałam ci, bo myślałam, że jesteś inny ! Myślałam, że naprawdę mnie kochasz ! Myślałam, że mogę ci ufać ! - zaczęłam płakać.
- Bo tak jest !
- Nie, Louis. Nie jest tak - wyszeptałam.
- Daj mi to wytłumaczyć...
- Tu nie ma nic do wyjaśniania ! Wiem co widziałam ! - dławiłam się łzami. - Nie omamisz mnie drugi raz ! Teraz widzę, że to wszystko było ustawką ! To Modest chciał, żebym z tobą była, a nie ty !
- Summer...
- Chciałam chociaż raz poczuć się szczęśliwa ! Myślałam, że naprawdę mnie kochasz. Teraz już zaczynam widzieć, że to wszystko co mówiłeś i robiłeś było kłamstwem. Po co przedstawiałeś mnie swojej rodzinie ?! Po co udawałeś, że cierpisz po  stracie dziecka ?!
- Nie udawałem ! Nigdy cię nie okłamałem ! Wszystko co robiłem, robiłem z miłości ! Z miłości do ciebie !
- Kocham cię całym sercem, ale teraz widzę, że niepotrzebnie...
- Co ty mówisz ? - spytał szepcząc.
- Nie potrafię ci już ufać. Z nami koniec - powiedziałam ze łzami. Wybiegłam z kuchni i pobiegłam do sypialni. W pośpiechu zaczęłam pakować rzeczy do walizki. Nie mogę zostać w tym domu, ani chwili dłużej. Przykro mi, że muszę zostawić tu Vanessę, ale tak będzie lepiej. Dla mnie... Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer.
- Dzień dobry, chciałam zamówić taksówkę na West Street 327, jak najszybciej - powiedziałam trzęsącym się głosem.
- Dobrze, za 5 minut powinna być na miejscu.
- Dziękuję, do widzenia - rozłączyłam się i kontynuowałam pakowanie się. Wrzucałam wszelkiego rodzaju ubrania oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Im szybciej stąd wyjadę, tym będzie lepiej. Po chwili moja walizka była cała zapakowana. Schowałam telefon, wzięłam w jedną rękę laptopa, a w drugą chwyciłam rączkę od walizki. Jak najszybciej wyszłam z pokoju na dół.
- Summer ! Błagam cię ! - usłyszałam rozpaczliwy głos Louis'a. - Przepraszam cię !!
- Summer ? C-co ty robisz ? Wyprowadzasz się ? - spytała Vanessa.
- Nie zostanę  tu ani minuty dłużej - powiedziałam kierując się do wyjścia.
- Summer !! Daj mi ostatnią szansę !! Nie zdradziłem cię !! Kocham cię !! - wciąż słyszałam głos Louis'a. Po moich policzkach zaczynał spływać już potok łez. Zawsze tak jest.
- Nie mogę ci wybaczyć ! Nie po tym co zrobiłeś ! I wiesz co ? Ja cię wciąż kocham, ale z twojej strony nie widziałam ostatnio żadnego dowodu miłości...
- Błagam cię... - zaczął płakać.
- Nie Louis - pokręciłam przecząco głową. - To koniec... - wyszłam z domu i szybko wsiadłam do taksówki. Spieprzyłam sobie życie.
____________________
Zawalona nauką, wita i żegna wszystkich.
/Perriele rebel

2 komentarze: