MSC Music Player

sobota, 1 kwietnia 2017

Rozdział 25

"Nie jestem idealny, popełniam błędy, krzywdzę ludzi, ale kiedy mówię 'PRZEPRASZAM' lub 'KOCHAM' mówię serio... "



~Summer~

 Hotel. To właśnie to miejsce, gdzie przebywam już od kilku godzin. Nie mogę się pogodzić z myślą, że Louis mnie zdradził. Myślałam, że jest inny. Oszukał mnie. Nie tego po nim oczekiwałam. Nie będę mówić, że się myliłam, bo cały czas ostatnio to mówię, a i tak nie ma to pozytywnych skutków. Czerwone wytrawne wino to aktualnie mój jedyny przyjaciel. Każdy próbuje się do mnie dodzwonić, a ja i tak nie odbieram. Bo i po co ? Powiedzą tylko, żebym wróciła, a tego nie mam zamiaru robić. Louis to spieprzył, to niech teraz to naprawia.  Ja się tylko zastanawiam skąd ta ruda małpa wzięła się w Londynie. Zbywam każde połączenie, nie patrząc kto dzwoni. Nawet nie mam ochoty rozmawiać z Vanessą. Po prostu potrzebuję jej przytulenia i upicia się. To jest właśnie to czego teraz chcę. Po pewnym czasie usłyszałam przyjście wiadomości. Pierwsza jak dotąd, więc mogę sprawdzić o  co chodzi. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomość.
"Wiem, że pewnie jesteś zła i nie chcesz z nikim rozmawiać, ale błagam cię... odezwij się. Martwię się. Napisz gdzie jesteś lub chociaż daj znak życia." 
Tak brzmiał sms od Vanessy. Postanowiłam jej odpisać. Nie chcę, by się zamartwiała.
"Hotel Malcom, Justed Road 72, apartament 154." - odpisałam. Kiedy już żadna więcej wiadomość nie przyszła, znów zatopiłam się w moim ukochanym winie. Co ja w ogóle wyprawiam ? Moje problemy nie znikną po wypiciu litrów wina. Wręcz przeciwnie, może być jeszcze gorzej. Ale jeden raz nie zaszkodzi. Jestem w hotelu. Co może się stać ? Chyba nic. Wzięłam kolejny łyk, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Oho, kogoś niesie. Uśmieję się, jak okaże się, że to Vanessa. Niemożliwe, żeby dotarła tu w 5 minut. Chyba, że była gdzieś obok. To już inna sprawa. Odstawiłam kieliszek na stół, wstałam i poszłam otworzyć. Gdy uchyliłam drzwi, cała złość w jednej pieprzonej sekundzie do mnie wróciła.
- Jak mnie tu znalazłeś ?! A może mnie śledziłeś, co ?! - wybuchłam w stronę Louis'a.
- Przeszukałem pół miasta, żeby cię znaleźć.
- Też mi coś - prychnęłam. - Nie rozumiesz, że nie chcę cię widzieć ? Pojmij to w końcu !
- Ale może ja chcę cię widzieć ! - uniósł się. - Błagam cię ! Wybacz mi to co zrobiłem ! To ona mnie pocałowała, nie byłem w stanie jej odepchnąć !
- To moja wina ?! - popatrzyłam na niego.
- Daj mi to wytłumaczyć. Mogę wejść do środka ? Możemy porozmawiać ?
- Nie ! Nie możesz i my razem też nic nie możemy !- wypchnęłam go na korytarz hotelowy. - Wynoś się - syknęłam.
- Przepraszam ! Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła ?
- Nie wiem ! - podrzuciłam do góry ręce. - To już nie mój problem ! - trzasnęłam drzwiami. Zsunęłam się na podłogę i podkuliłam nogi pod brodę. Zaczęłam niemiłosiernie płakać, że na pewno słyszeli mnie w połowie budynku, albo i nie. Pieprzona gwiazdka show-biznesu ! Gdyby nie ta znajomość wszystko wyglądałoby inaczej. Ja bym nadal prowadziła swoją ciężką, męczącą karierę, a on wciąż by świecił w blaskach fleszy, mając perfekcyjne życie. Dlaczego ja musiałam go poznać ? Ah tak, przez moją matkę. Wszystkie moje problemy zawsze zaczynają się od niej. Nigdy nie wybaczę jej tego, co działo się w moim dzieciństwie. Po kilku, a może kilkunastu minutach znów rozległo się pukanie. Cholerny zdrajca.
- Wynoś się !! - krzyknęłam.
- Summer ! To ja ! Vanessa ! Otwórz ! - usłyszałam znany mi głos. Podniosłam się z podłogi i szybko otworzyłam drzwi, wpadając w jej ramiona. W jej siostrzanym uścisku, na nowo rozpłakałam się jak małe dziecko, a ona po prostu gładziła mnie po głowie, chcąc mnie trochę uspokoić.
- Chodźmy do środka, co ? Nie będziemy tu tak stać - powiedziała, a ja pokiwałam pionowo głową i obie weszłyśmy do apartamentu.
- Zamówić ci coś do picia ? - spytałam, pociągając nosem. Usiadłam na kanapie, przytulając się do poduszki.
- Nie dzięki, widzę, że masz wino - wskazała palcem na butelkę i usiadła obok.
- Bierz się częstuj - mruknęłam. Wzięła butelkę w rękę i nalała cały kieliszek wina, który za chwilę duszkiem wypiła.
- Co tak właściwie się stało ? - spytała.
- Jak to co ? Zdradził mnie... - powiedziałam bez żadnych emocji i odwróciłam wzrok na poduszkę.
- Ale... kiedy, jak ? - spytała zaskoczona.
- Wczoraj jak byli w klubie... całował inną...
- Skąd ty w ogóle to wiesz ? - otworzyła szeroko oczy.
- Dostałam wiadomość ze zdjęciem... i to nie był Photoshop - przymknęłam oczy.
- Od kogo ?
- Nie wiem Vanessa, numer strzeżony...
- Rozmawiałaś o tym z Louis'em ?
- Nie... bo... nie dałam mu dojść do słowa - wymamrotałam, otwierając oczy.
- Takim sposobem to wy się nigdy nie pogodzicie - powiedziała z wyrzutem.
- O czym mieliśmy rozmawiać ? Wiem co widziałam i...
- Summer, to tylko zdjęcie i...
- Ale daje bardzo dużo do myślenia - odpowiedziałam, czując napływające łzy do moich oczu.
- Nie wiesz jak było naprawdę i nigdy się nie dowiesz, jeśli nie dasz mu tego wytłumaczyć - położyła rękę na moim ramieniu.
- Dlaczego go bronisz ? - spytałam, gdy po policzkach zaczynały spływać mi łzy.
- Bo to mój przyjaciel i wiem, że on czegoś takiego na pewno by ci nie zrobił.
- Ale zrobił... - płakałam.
- Summer - westchnęła blondynka.
- Przytul mnie po prostu - szepnęłam i natychmiast poczułam ściskające mnie ramiona dziewczyny. - I upij się razem ze mną, tak jak za dawnych czasów.
- Wiesz, że nie odmówię takiej okazji - oderwała się ode mnie i uśmiechnęła się pocieszająco. - Do wina nie musisz mnie nawet namawiać - zaśmiała się. Nalała do kieliszków alkoholu i podała mi jeden z nich. Czas się w końcu oderwać od chorej rzeczywistości.

 *//*//*

Obudziłam się na niezłym kacu. Jednak 3 butelki wina to było zdecydowanie za dużo. Ale potrzebowałam tego, musiałam się komuś wyżalić. Gdybym miała to powtórzyć to chętnie bym to zrobiła. Leżałam tak dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi. Za jakie grzechy ? Niestety to ja muszę wstać, bo nikt inny za mnie tego nie zrobi. Oczywiście. Wywlokłam się z łóżka i wyszłam z pokoju, wcześniej narzucając na siebie szlafrok. Ku mojemu zdziwieniu Vanessa nadal tu była, tyle że spała na kanapie. Myślałam, że już dawno poszła, a jednak nie. Boże, jaki tu jest bałagan. Zdecydowanie wczoraj za bardzo przeholowałyśmy. Otworzyłam drzwi, za którymi zobaczyłam pracownika hotelu, trzymającego w rękach wielki bukiet niebieskich róż.
- Dzień dobry, Pani Summer Smith ? - spytał mężczyzna, patrząc na małą karteczkę.
- Dzień dobry... Tak to ja - powiedziałam zmieszana. O co chodzi ?
- Kwiaty dla Pani - podał mi bukiet.
- Dziękuję - odpowiedziałam, odbierając go z rąk mężczyzny. - Ale od kogo ? Jak można spytać.
- Nadawca nie powiedział jak się nazywa. Mogę powiedzieć tyle, że był to chłopak z tatuażami. Miłego dnia życzę ! Do widzenia - pożegnał się, odchodząc.
- Do widzenia... - powiedziałam już do siebie. Chłopak z tatuażami... To dużo mi powiedział. Tutaj większość ludzi ma tatuaże. Skąd mam wiedzieć kto to ? Zamknęłam drzwi i spojrzałam na bukiet. Przecież tu jest z 50 róż, jak nie więcej. Ruszyłam do salonu i rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś wazonu. Gdy go znalazłam poszłam razem z nim do kuchni w apartamencie, a potem nalałam do niego wodę i wsadziłam bukiet.
- Z kim ty tak gadałaś ? - powiedziała, ziewając Vanessa, która właśnie weszła do kuchni.
- Ktoś przysłał mi kwiaty.
- O te ? - wskazała palcem na róże.
- No te, a co ? - zmarszczyłam brwi.
- Summer, ty chyba nie wiesz co znaczą te róże.
- Oświeć mnie. To zwykłe kwiaty - zaśmiałam się.
- Nie - pokiwała przecząco głową. - Niebieskie róże oznaczają całkowitą, 100 % wierność - powiedziała, a ja otworzyłam buzię.
- Louis ? - szepnęłam.
- Tak, to na pewno on. Chciał ci pokazać, że tego nie zrobił. On naprawdę cię kocha, nie widzi świata poza tobą, jest ci wierny, a ty tak po prostu go zostawiasz...
- Nie wybaczę mu i nie wrócę do niego, jeśli na własne oczy nie zobaczę od niego dowodu miłości.
- Przecież właśnie... Wiesz co ? Rób jak chcesz. To twoje życie, ja się w ogóle nie powinnam wtrącać. Wiem tylko tyle, że on bardzo cierpi - powiedziała zawiedziona.
- A ja to niby nie cierpię ? - oburzyłam się.
- Dlatego powinnaś z nim porozmawiać.
- Po prostu odpuść, dobra ?
- Jak chcesz - wzruszyła ramionami. Wyjęłam z szafki szklankę i nalałam do niej wody. Może rzeczywiście te kwiaty są od Louis'a... Dlaczego wcześniej nie dało mi to do myślenia, gdy portier mówił o chłopaku z tatuażami ? Przecież tak łatwo mogłam się domyślić.
- Zamawiam śniadanie. Może być jajecznica ?
- Hmm... Co ? - odwróciłam zamyślona głowę.
- Jajecznica... - powtórzyła, trzymając w ręku  telefon.
- Tak, jasne - powiedział w jej kierunku i znów wróciłam do myślenia. Jeśli to był Louis... to ja nie wiem co mam zrobić. Wybaczyć czy nie ? Pytanie za 100 punktów...

*//*//*

Siedzę na tym łóżku i próbuję znaleźć tą ładowarkę od laptopa. Kiedy właśnie naszła mnie wena na nową piosenkę to oczywiście musiał się rozładować. Złom i tyle. Vanessa już poszła, więc nie ma mnie kto poratować. Głupia ładowarka... Gdzie ona jest ?! Nigdzie jej nie ma ! Pewnie jej nie zabrałam. Ugh ! Muszę po nią wrócić. Zapewne spotkam Louis'a, a to wszystko dlatego, że nie wzięłam tej cholernej ładowarki. Cały czas to samo powtarzam, że mam wrażenie, że już każdy wie o co chodzi. I tak na pewno jest. Dobra, pojadę tam. Dam radę. Pogoda coś tylko nie pykła. Chyba muszę wziąć jeszcze jakieś ubrania. Bo na tych cienkich daleko nie zajadę. Tak w ogóle to od rana się jeszcze nie przebrałam. Leń... Każdy mi to powie. A szczególnie Vanessa. Ona to umie człowiekowi życie uprzykrzyć jak mało kto. Ale i tak ja kocham. Dużo dla mnie zrobiła. Zawsze broni mnie przed mediami, nawet jeśli coś ostro przeskrobię. Pierwsze co zrobię to może się właśnie ubiorę. Wyjęłam z walizki szare rurki z dziurami, biały T-shirt i nałożyłam to na siebie. Narzuciłam na siebie jeszcze czarną ramoneskę, a na nogi włożyłam koturny. Znów muszę krzątać się tymi taksówkami po całym mieście. Żałuję, że nie sprowadziłam tu mojego samochodu z Los Angeles. I tak mało kto się na to zgodzi, ale zawsze warto spróbować. Wzięłam do ręki mojego iPhona i znów wybrałam numer do taksówkarza. To sobie gość trochę na mnie zarobi.

*//*//*

~Louis~

Nie zdradziłem jej. Nie zdradziłem jej. Nie zdradziłem jej ! No przecież tego nie zrobiłem ! Wysłałem jej nawet kwiaty, aby uwierzyła. Ta ruda małpa mnie w to wszystko wpieprzyła. Od zawsze były z nią problemy. Od kiedy tylko pamiętam. To ona się do mnie przystawiła w klubie i zaczęła całować. Ja nigdy bym nie zdradził Summer. Po pijaku też nie. Byłem świadomy co się wczoraj działo i pamiętam wszystko. Nawet to, że ta zdzira Alissa o mało co nie dostała ode mnie w tą swoją buźkę. Racja, kobiet nie biję, ale dla niej mogłem zrobić wyjątek. I tak też by się stało, tylko że Liam mnie zatrzymał. A szkoda, bo należy jej się. Usłyszałem dzwonek domofonu i poszedłem otworzyć. Po chwila do domu weszła osoba z moich myśli.
- S-Summer ? - spytałem zdezorientowany.
- Przyszłam tylko po ubrania i ładowarkę do laptopa - wyminęła mnie i szybkim krokiem poszła na górę, a ja stałem oszołomiony. To się nie dzieje naprawdę, prawda ?! Ona się wyprowadza ! To niemożliwe.
- Niall ! - krzyknąłem wpadając do kuchni.
- Co się drzesz ? - spytał jedząc płatki.
- Summer się wyprowadza !
- Co ?! - zaczął się dławić, plując wszędzie mlekiem. W momencie wstał i wraz ze mną wybiegł na korytarz.
- Summer, czekaj ! Co ty chcesz zrobić ?! - krzyknął, widząc szatynkę z walizką.
- Wrócić do hotelu, nie widać ? - mruknęła.
- Ale...
- Zostawcie mnie po prostu w spokoju, okay ? - wyminęła nas.
- Summer, proszę ! Przepraszam ! Porozmawiajmy ! Błagam cię ! - wybiegłem za nią z domu.
- Nie ma o czym ! 
- Może ty nie masz, ale ja tak !
- Summer, poczekaj ! - podbiegł do niej Niall i chwycił ją za ramię, zatrzymując. - A co z nasza współpracą ? Co z nami ? - wyszeptał pytając.
- Zawieszam na razie kontrakt - powiedziała, wyrywając się z uścisku.
- Co ? - powiedział zrozpaczony blondyn. 
- Dajcie mi odpocząć i wszystko przemyśleć - odeszła od nas i wsiadła do taksówki. Boże, dlaczego ?
- C-co zamierzasz zrobić ? - spytał mnie Niall ze łzami w oczach, gdy auto już odjechało. - Ja nie chcę znów stracić mojej siostry ! - rozpłakał się. 
- Będę o nią walczył - powiedziałem stanowczo, sam mając łzy w oczach. Kocham ją jak nikogo innego i nie pozwolę na to, żeby myślała inaczej.
___________________
Ostatni rozdział przeczytało 2,3,4, a nawet 5 razy więcej osób ! Poprzedni rozdział pobił rekord wyświetleń. Dziękuję każdemu za to i witam nowych czytelników. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej (: 
/Perriele rebel

2 komentarze: